Michał wrzucił
swoje ubrania do kosza na pranie. Ze smutkiem spojrzał na wielką torbę i nieco mniejszy bagaż podręczny. Podrapał się po czole i zerknął na Dagmarę, leżącą w łóżku z książką w ręce.
– Jak
wzbudziłabyś zazdrość w facecie, który ewidentnie na ciebie leci, ale jest zbyt
nieśmiały? Jak go ruszyć do działania? - usłyszał huk spadającej na podłogę
książki. Dagmara patrzyła na niego
podejrzliwie.
– Dużo razy
jeździłeś do Spały, ale nigdy nie pytałeś mnie o sposób na podrywanie kolegów...
– Pocałowałabyś
innego na jego oczach? - Winiarski zdawał się nie zauważać rosnącego
przerażenia na twarzy Dagmary. Był zbyt zamyślony, a w takich chwilach był nieobecny, nawet gdy na kogoś patrzył - Jakoś trzeba wybrnąć z tego
trójkąta...
– Nic mi nie
wiadomo o żadnym trójkącie, ale jeśli to Wlazły, to możemy o tym pomyśleć -
rzuciła w niego poduszką i w końcu Michał spojrzał na nią z uśmiechem.
– Już wiem! -
skoczył prawie na łóżko i ucałował żonę prosto w usta. Skrzywiła się lekko, ale
przywykła już do dziwnych zachowań Winiara - Jesteś genialna, genialna.
– No tak,
tak. Jedź już do tej Spały, przynajmniej książkę poczytam w spokoju –
pogładziła jego włosy i zgasiła lampkę.
Winiarski
leżał z rękami pod głową i patrzył w sufit, myśląc i planując. Jasne, powinien
się zajmować teraz tylko i wyłącznie siatkówką, ale nie mógł patrzeć, jak
ludzie dookoła męczą się nieporadnie. Uśmiechnął się do siebie mając już gotowy
plan, a do tego ze dwa wyjścia awaryjne.
– I'm crazy
but you like it, loca, loca, loca... - Winiarski szeptem zaśpiewał do siebie i
przytulił się do pleców żony, która westchnęła cicho.
***
Otworzyła
jedno oko i pierwszym, co zobaczyła było niedopite piwo, stojące na szafce nocnej. Przewróciła
się na plecy i rozejrzała się dookoła. Białe ściany, duża szafa na wprost, obok niej
długa półka z trofeami, dyplomami i medalami.
Podniosła się
na łokciach i przymknęła gwałtownie oczy. Było za jasno i jakoś dziwnie.
Zerknęła w dół i zobaczyła, że spała w czarnej koszulce Skry z numerem 8. Miło
zaskoczył ją fakt, że Wrona oddał jej najwyraźniej swoją sypialnię do
dyspozycji, na dodatek zamknął drzwi i zostawił otwarte okno. A może sama to
wszystko zrobiła?
Dawno nie
doprowadziła się do takiego stanu, żeby ostatnie chwile przed pójściem spać pamiętać jak przez mgłę. Wśród skrawków wspomnień przebłyskiwała rozmowa z Wroną na
temat jej ostatniego związku, jego wspomnienie nieudanych prób związania się z
jakąś koleżanką dziewczyny Kłosa, później bawili się snapchatem, oglądali
filmiki na youtube...
– Nieee... -
Ania jęknęła cicho i przykryła się kołdrą po czubek głowy.
Z lękiem
oblizała wargi, które były... pogryzione? Zapragnęli wysłać w świat pikantne
snapchat'y, więc wymyślili, że wzorem głupich zdjęć seksownych par
z kwejka, będą przygryzać sobie wzajemnie dolne wargi...
Wyjrzała spod
kołdry, badając uważniej sypialnię Andrzeja. Niestety, jedyny balkon w mieszkaniu
znajdywał się w salonie, więc ucieczka tą drogą odpadała. Wstała niepewnie.
Wciąż kręciło się jej w głowie, więc spojrzała na butelkę piwa ze złością.
Zajrzała do
szafy siatkarza i wyjęła jedną z klubowych bluz, którą owinęła się w
pasie. Nie miała zamiaru paradować po jego mieszkaniu w samych majtkach; nawet,
jeśli jego koszulka sięgała do połowy jej ud.
Wychyliła się
z pokoju i rozejrzała z niepokojem. Andrzej spał na kanapie, jego nogi
wystawały sporo poza nią, a dodatkowo przykrył się różowym, puchatym kocykiem. Obeszła
kanapę i pomachała mu dłonią przed twarzą, żeby upewnić się, że śpi
głęboko. Z jego wpół otwartych ust wydobywało się głośne chrapanie.
Poszła do
kuchni i zerknęła do lodówki. Nie zobaczyła tam nic zachęcającego, ale musiała
coś zjeść. Otworzyła zamrażarkę i odetchnęła z ulgą. Wrona był na szczęście
patetycznym samotnym facetem, który miał zapas zapiekanek. I to nie byle
jakich, zapiekanka z kurczakiem curry, zapiekanka z kurkami, zapiekanka
bolognese... Wybrała tę z kurczakiem i włączyła piekarnik.
Nie
przejmując się ani trochę śpiącym Andrzejem, włączyła czajnik elektryczny, który
dosyć głośno hałasował. Przeszukała jego szafki w poszukiwaniu kawy, na szczęście miał jakieś resztki. Z innej szafki wyciągnęła biały kubek z turnieju młodzieżowego, na którym widniał autograf Świderskiego.
Wsadziła
zapiekankę do piekarnika i skierowała się do łazienki. Na szczęście jej ubrania
leżały ładnie poskładane na pralce. Wzięła szybki prysznic, po którym czuła na
sobie zapach żelu pod prysznic Wrony i wcale nie czuła się czysta, ale
przynajmniej powoli pozbywała się kaca.
Wyszła z
łazienki, przecierając włosy ręcznikiem i spojrzała na Wronę, który siedział
skulony na krześle w kuchni. Przymrużonymi oczami patrzył w jej stronę.
– Światło
boli... cola, w moim pokoju... - Wrona wyciągnął dłoń w stronę drzwi sypialni.
Ania wyśmiała go.
– Chcesz
zapiekankę? Kurkową, Bolognese?
–Tylko nie
kurkową... mięso... - chwycił się kurczowo za głowę.
Ania
przeszukała zamrażarkę i wstawiła drugą zapiekankę do piekarnika. Bez słowa
poszła do jego sypialni i znalazła na parapecie butelkę coca-coli. Wniosła ją
do kuchni z czcią. Zalała swoją kawę i wyszukała w szafce dwa kufle, do których
wlała napój. Wrona wypił duszkiem połowę i aż nim otrzepało.
– No... to
tak jak mówiłaś wczoraj...
– Andrzej.
Cokolwiek mówiłam wczoraj mogło uroić się albo tobie albo mnie...
– Nie wiem,
pamiętam tylko rozmowę o tym... Warkezie?
– Marquezie...
to chyba lepiej dla ciebie – Ania nalała sobie mleka do kawy i od razu się napiła. Spojrzała dyskretnie na jego usta w poszukiwaniu śladów swoich zębów. W
tej samej chwili Andrzej w zamyśleniu zaczął dotykać swoich warg.
– Czy ja się
z kimś pobiłem...?
– Może się
przewróciłeś? - dziewczyna była wdzięczna pomysłodawcom snapchat'a, z którego
zdjęcia znikały po kilku sekundach.
Wyjęła zapiekanki i krzątała się przez chwilę po kuchni. Kiedy
niosła talerze do stołu, spojrzała na Wronę, który cieszył
się do telefonu. Popatrzył na nią i uniósł jedną brew.
– Przewróciłem
się, tak?
Ania spojrzała na wyciągnęgą w swoją stronę komórkę i prawie wypuściła jedzenie z rąk. Niestety, w telefonie Wrony zostały ich wczorajsze durne
zdjęcia.
– Co ten alkohol
robi z ludźmi – chrząknęła i wgryzła się w swoją zapiekankę, unikając jego
wzroku - Skasujesz to, prawda...?
Andrzej
pokręcił z radością głową i zaczął zajadać się swoją zapiekankę. W przerwach
między kolejnymi gryzami śmiał się do siebie. Blondynka zaciskała usta
i przeklinała w duchu swoją głupotę. Powinna była zostać w domu albo nawet
piec muffinki z Kłosem zamiast przychodzić do Wrony.
Spojrzała na
zegarek, było bardzo wcześnie, ale chciała jak najszybciej opuścić jego
mieszkanie zanim zaczęliby rozpamiętywać poprzedni wieczór.
***
Źle spała tej
nocy. Budziło ją chrapanie Kłosa dochodzące z pokoju współlokatorki. W
sumie to dietetyczka też często chrapała, ale nie aż tak głośno. Nie miała
zamiaru mówić Ninie, że Karol wpadł z wizytą, a co dopiero, że położyła go w
jej łóżku. W jej pościeli... Miała tylko nadzieję, że siatkarzowi nalewka nie
zaszkodziła na tyle, żeby musiała prać kołdrę.
Wstała
niechętnie i z zamkniętymi oczami zrobiła sobie mocnej kawy. Nie wiedziała ile
jeszcze będzie spał Kłos, więc zrobiła sobie płatki, które podgrzała w
mikrofalówce. Usiadła na kanapie, patrząc bez emocji przez okno. Co prawda
widok pozostawiał wiele do życzenia, ale w tej chwili nie było to ważne.
Próbowała nie
rozmyślać zbyt wiele na temat poprzedniego wieczoru, ale ciągle wracało do niej
uczucie, które towarzyszyło temu niespodziewanemu pocałunkowi. Im więcej o tym
myślała, tym bardziej musiała powstrzymywać szatańskie podszepty.
Chciałabyś to
powtórzyć...oddać mu ten pocałunek.
Potrząsnęła
głową, zjadła do końca płatki i popiła je kawą. Wolała nie myśleć o tym, co by
mogło się stać, gdyby była równie pijana co Karol.
A właściwie
to dlaczego miałabym o nim nie myśleć!?
Spojrzała
znowu na swój telefon, na którym widniała tylko tapety z Grumpy Cat'em.
Wstała i
tuptając głośno, skierowała się w stronę pokoju, gdzi zapukała
pięściami do drzwi.
– Karollo,
wstawaj! - usłyszała przeciągły jęk, więc uchyliła drzwi i spojrzała na Kłosa, który siedział na łóżku. Spał w samych bokserkach... gdyby tylko Nina
wiedziała...
– Tupałaś,
stukałaś...
– Tak,
wstawaj. Nie ma czasu, musisz sobie iść, bo Nina wróci!
– Dlaczego
nie masz nic w lodówce?
– Co??
– Śniło mi
się, że nie mieliśmy nic na śniadanie... i w ogóle, pachnie tutaj
dziewczynką...
Paulina uderzyła
się dłonią w twarz i westchnęła głośno. Krzyknęła i zaczęła wyrywać spod Karola
kołdrę, na której siedział. Zaskoczony Karollo spadł na puchaty dywanik leżący
obok łóżka. Chwycił głowę w obie ręce.
– Coś ty mi
dała? Co to było za szataństwo?
– Wczoraj ci
smakowało. Truskawkowa nalewka, z przepisu mojej babci- naburmuszyła się i
rzuciła w Kłosa kołdrą.
– Wczoraj
dużo rzeczy mi smakowało – Paulina wzięła pierwszą z brzegu książkę Niny i
rzuciła w stronę Karollo. - No dobrze, już wstaję...
Wyszła i zaczęła
przygotowywać dla siatkarza pożywną jajecznicę. Wyszukała pomidora, jakąś
szynkę, szczypiorek i jajka. Nie wiedziała jak bardzo głodny może być Kłos,
dlatego zrobiła jajecznicę z 5 jajek.
Wlała właśnie
jajka na patelnię, kiedy odezwał się jej telefon.
MOŻDŻI: Nie
biegałaś dzisiaj?
Paulina
spojrzała na telefon, była dziesiąta rano. Zupełnie wypadło jej z głowy, że
przecież mieli dzisiaj spotkać się z Marcinem w parku na ich poranny jogging.
Jedną ręką mieszała jajecznicę, a drugą odpisywała na sms'a.
PAULINA:
Zapomniałam! Nina się upiła na wieczorze panieńskim koleżanki i całą noc
musiałam przy niej siedzieć...
MOŻDŻI: Nic
się nie stało, ale jutro rano odpuszczamy, co?
PAULINA: W
Spale nadrobimy :) do zobaczenia jutro wieczorem.
Kłos usiadł w
kuchni i patrzył na Paulinę, która właśnie nakładała jajecznicę na talerz.
Postawiła przed nim talerz i oparła się o szafkę kuchenną. Patrzyła, jak
Karollo je śniadanie uśmiechając się radośnie. Kiedy był w połowie spojrzał na
nią poważnie.
– Kiedy
usnęłaś pisałem do Oli.
– Do...
twojej dziewczyny? - Karol przytaknął, przełykając.
– Pytałem co
myśli sobie, kiedy nie widujemy się miesiąc, dwa... zgadnij co odpisała?
– Że tęskni?
- Paulina uniosła brew. Karol pokręcił głową.
– Że jak
wrócę ze Spały chce ze mną pogadać, bo czeka ją ostatni rok studiów i chce
wiedzieć jakie mam plany na przyszłość.
– A jakie
masz plany?
– Chcę grać
najdłużej jak się da w Skrze. Nagrywać głupie filmiki z Wroną, zdobywać
puchary, odwiedzać Warszawę.
– To chyba
odpowiedź, której może się spodziewać. Może chodzi jej o coś innego?
Karol
przewrócił oczami i spojrzał na swojego iphone'a. Nie odzywali się do siebie
przez dłuższy czas. Paulina zdążyła w tym czasie posprzątać po wczorajszym
wieczorze.
– Wiesz co
się dzieje z Możdżonkiem?
– A coś się
dzieje? - Karol zdziwił się i wypił do końca swoją herbatę.
– Jakiś taki
dziwny był ostatnio. Razem biegamy, ale wyglądał jakby od tygodnia nie spał.
– Może w
końcu chciał się oświadczyć Celestynie? I trema go zjadła...
– Całkiem
możliwe...
Paulina
wstawiła brudne naczynia do zlewu i spojrzała na Kłosa. Wciąż nie mogła
uwierzyć, że ten siatkarz, który jeszcze kilka dni temu tak mocno ją zranił, spał u niej w mieszkaniu, że zrobiła dla niego śniadanie. No i że w ogóle
złapali wspólny język...
–To chyba
będę się zbierał. Muszę się jeszcze spakować i spytać Andrzeja co bierzemy.
– Co
bierzecie?
– No, bo
dzielimy się niektórymi rzeczami...
– Ręcznikiem?
- Paulina wyszczerzyła się do Kłosa.
– Żelem.
Szamponem... pianką do golenia.
– No dobra,
dobra...
Karol wziął
do ręki puste opakowanie po muffinkach i w potarganych włosach wyszedł z ich
mieszkania. Paulina usiadła na pufie-piłce i stwierdziła, że musi coś zmienić w
swoim życiu. Zaczęła pisać sms'a.
PAULINA:
Spakowany na obóz w Sparcie?
BUSZI: Mam
zgodną ilość skarpetek, czyste podkoszulki i ręcznik. Melduję gotowość.
PAULINA:
Skarpetki się zgadzają! Masz kijek-włóczykijek?
BUSZI: Mam
torbę na kółkach. Weź ostre nożyczki, chyba już czas zadziałać ;)
***
Chyba po raz pierwszy raz w życiu zaczęła
pakować się już na dzień przed wyjazdem. Głównie dlatego, że wyjazd miał trwać
miesiąc. Poza tym chciała zająć swoje ręce i myśli, żeby przestać roztrząsać
sytuację, która miała miejsce na parkingu przed Ikeą.
Dziewczyny ustaliły wcześniej co mają zabrać ze sobą,
zresztą miały mieć do dyspozycji jej auto w razie
wypadu na zakupy.
Nadchodził już przełom wiosny i lata, więc
musiała przygotować się na wahania temperatury i zróżnicowaną pogodę.
Otworzyła na oścież szafę i zerknęła na
pakunek, który wrzuciła tam na szybko, zdruzgotana po wizycie w sklepie. Wyjęła na łóżko pościel zapakowaną przez Kubiaka i zaczęła rozrywać szary
papier. Z początku nie chciała zerkać pod opakowanie, próbowała trzymać
ciekawość na wodzy.
Spojrzała na pościel dopiero kiedy wyjęła
ją z opakowania. Zaniemówiła. Przetarła oczy, żeby upewnić się czy to co widzi
jest prawdą. Dorosła kobieta patrzyła na pościel z Timonem i Pumbą. Rozmiar się
zgadzał, mogła spokojnie wykorzystać te poszewki, jednak wzór na nich trochę
zbił ją z tropu.
Przecież wybrała Kubiakowi elegancką,
pasującą do mężczyzny pościel, którą zakupiłaby nawet do wspólnej sypialni. On
wybrał dla niej zestaw z Disney'a.
Wzięła głęboki wdech i wzięła z szafki swój
telefon. Zrobiła najpierw zdjęcie pościeli i wysłała mms'a do Dzika. W tytule i
treści znalazło się co najmniej dwadzieścia znaków zapytania.
KUBI: O co ci chodzi? Pościel nie pasuje?
NAT: Myślę, że taka z Królem Lwem bardziej
pasowałaby do kolorystyki mojej sypialni.
KUBI: Zawsze możemy jechać i wymienić :)
Już miała mu jakoś chłodno odpowiedzieć,
żeby zrozumiał, że naprawdę jej się to nie podoba, kiedy dostała mms'a. Zanim się ściągnął, zdążyła wypić łyk kawy. Który to popłynął jej nosem,
bo dziewczyna zakrztusiła się na widok zdjęcia podesłanego przez Michała.
Leżał on wśród pościeli, którą wybrała dla
niego Nat. Oczywiście było to zdjęcie bez koszulki, a pewność siebie bijąca z
jego twarzy dodawała mu jeszcze więcej charyzmy.
KUBI: Dzięki za dobry wybór ;)
Nat, zirytowana jego końskimi zalotami, odłożyła telefon i starała się skupić na pakowaniu. Wzięła kilka
dresów, dwie zwiewne sukienki, dwie pary szortów, kilka par spodni,
mnóstwo koszulek z krótkim rękawkiem, w
tym swoją ulubioną z fanklubu Alexa Marqueza. Do tego dodała zieloną parkę, skórzaną kurtkę, kilka cieplejszych bluz, buty do biegania, trampki, balerinki...
Góra rzeczy do spakowania rozrastała się w
zastraszającym tempie, ale nie przejmowała się tym. Wolała wziąć za dużo niż
później rozpaczać, że brakuje jej czegoś na wypadek zmiany pogody, czy nawet do
głupiego wypadu na kajaki.
Jej telefon zawibrował i poczuła słodką
satysfakcję, że tym razem to ona wzięła Kubiaka na przetrzymanie, a ten nie
mogąc doczekać się jej reakcji dopomina się o sms'a.
Szybko otworzyła wiadomość.
„...miała wypadki i czekami na winiki
badaniu w szpitali.”
Nat pokręciła głowa i jeszcze raz
przeczytała wiadomość. Nie był to sms od Dzika, tylko od Stephane'a.
STEPHANE: Żoni miała wypadki i czekami na
winiki badaniu w szpitali. Czi jutro mogę jechac z wami do Spała po południa?
Blondynką targały sprzeczne emocje. Nie
przepadała za żoną Antigi, ale martwiła się, że coś naprawdę poważnego mogło
jej się zdarzyć...
Z drugiej strony ucieszyła się, że Stephane
pojedzie z nimi autem zamiast razem z całą drużyną.
NAT: Co się stało?? Nie ma problemu,
podjedziemy jutro po ciebie. Mam nadzieję, że Stephanie nie jest nic poważnego.
Trzymajcie się mocno!
Po dłuższej chwili dostała kilka wiadomości
naraz. Musiała przebić się przez jakiś sms o zapewnionej wygranej 100 tysięcy
złotych, jakieś pytanie Ani, sms od Kubiaka i dopiero trafiła na odpowiedź
trenera.
STEPHANE: Jechali z dziecimi ze sklepu.
Dzieci ok, Stephanie chiba poważny złamanie biodru.
Zdecydowanie ulżyło jej, że wypadek nie
okazał się tragiczniejszy w skutkach. Co najważniejsze jego dzieci były całe i
zdrowe, a Stephanie po kilku miesiącach leżenia w gipsie w szpitalu też dojdzie
do siebie. W końcu była fizjoterapeutką i przy ich znajomościach nie będzie jej
brakowało niczego.
Odpisała krótko do trenera, życząc
szybkiego powrotu do zdrowia jego żonie i dodała, żeby spodziewał się podwózki
do Spały o 15. Napisała też wiadomość do Ani, która pytała czy słyszała o
wypadku żony trenera. W końcu mogła przeczytać ze spokojem wyczekiwanego sms'a
od Michała.
KUBI: Chyba nie przypaliłaś przeze mnie
kotletów?
NAT: Nie. Jem właśnie wyborny stek z dzika.
KUBI: Czy to jakaś insynuacja? Powinienem
zgłosić trenerowi takie groźby ;)
Nat zabrakło riposty, więc po prostu
odesłała mu emotkę z wyciągniętym środkowym palcem, na którego Kubiak równie
dojrzale wysłał jej buziaka. Rzuciła telefon z na łóżko i zapiszczała z
frustracji, jaka ogarniała ją przez zachowanie siatkarza.
Jeszcze miesiąc temu nie byli w stanie na
siebie patrzeć, a teraz zachowywali się jak dwa gimbusy.
***
Kątem oka zerkała na Włodarczyka, który męczył się z nawigacją.
– Mówiłam ci,
że to prosta droga. Dam sobie radę bez tego ustrojstwa...
– Ale możemy
jechać na skróty, tylko nie pamiętam którędy.
– Nie ufam
skrótom.
Nina nie
mogła uwierzyć, że Warszawa w niedzielny poranek może być już tak zakorkowana.
Jechali w żółwim tempie, a chcieli oboje być w Bełchatowie przed południem.
Ona, żeby spakować się na wyjazd do Spały, a Wojtek chciał przenieść rzeczy do
mieszkania kolegi.
W końcu z
satysfakcją przyczepił nawigację do uchwytu na szybie i
rozsiadł się w fotelu. Jakimś cudem udało im się w końcu wyjechać
poza Warszawę i zaczęli płynną jazdę do Bełchatowa.
Włodi zaczął
coś kombinować przy radiu, ale w końcu pozwoliła mu włączyć na chwilę jego
muzykę. Patrząc na drogę, zaczęła się uśmiechać do siebie i poczuła lekkie
rumieńce na wspomnienie poprzedniego wieczoru. Po drodze do mieszkania jego
kolegi naszła ich ochota na cydr, więc kupili dużą butelkę, którą wypili
siedząc na wielkim dywanie w salonie.
Przegadali
sporo czasu, więc nie byli w stanie wyruszyć o 8, tak jak sobie zaplanowała.
Roztrząsając
znowu wspomnienia, przypomniała sobie pocałunek na stacji metra i ten następny,
przy butelce cydru, z którego niestety wyrwał ich dźwięk przekręcanego klucza.
Przez jej
głębokie zamyślenie usłyszała gdzieś z oddali głos Włodiego.
– Hę?
– No pytałem
dlaczego nie skręciłaś... za to skręciłaś w zupełnie innym kierunku i jedziemy
tak od jakiegoś czasu - Nina szeroko otworzyła oczy i zerknęła na nawigację,
która akurat w takim momencie musiała zacząć się rozładowywać - Gdzie masz
ładowarkę?
– Chyba w
torebce.
– Mogę? - kiwnęła głową i jechała dalej, żeby znaleźć odpowiednie miejsce do zatrzymania
się na poboczu.
– Czy nosisz
w swojej torebce... wszystko?
– Wszystko co
potrzebne.
–
Kosmetyczka, telefon, woda, ładowarka do telefonu, ipod, szczotka, okulary,
nożyczki, perfumy... ładne. Lakier, gumy, tabletki... jestem zwycięzcą! - ucieszony wyjął kabel i zaczął podłączać nawigację do ładowania.
Zjechała lekko
na ścieżkę wiodącą do lasu. Czekali, aż nawigacja połączy się i zacznie
wyszukiwać nowej drogi.
– Naprawdę
nie słyszałaś ani mnie ani nawigacji? - Wojtek zaśmiał się cicho, patrząc na
naburmuszoną dziewczynę.
– To twoja
wina – skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na mały ekran. Wojtek uniósł brwi
- Bo puszczasz jakieś hip-hopy.
– Musiało ci
się spodobać, skoro nie słyszałaś nic poza muzyką – wyszczerzył się radośnie, a
brunetka oparła głowę o kierownicę - Spoko, jeszcze dwie godziny i będziemy na
miejscu. Jesteśmy gdzieś w okolicach... haha, wsi Złotokłos.
– To naprawdę
pomyślny znak – cicho westchnęła i zaczęła z powrotem włączać się do ruchu.
Ruszyli
dalej, ale tym razem Włodi puścił jej płytę, a ona skupiła się wyłącznie na
drodze i rozmowie z siatkarzem. Podróż minęła im teraz szybko i znacznie
przyjemniej.
Dojechali na
małe osiedle niezbyt wysokich bloków. Zaparkowała niedaleko śmietnika i wyszła
razem z nim z auta, żeby otworzyć bagażnik i pożegnać się.
Włodi stanął
ze swoją torbą i z uśmiechem chwycił ją za ramię. Widział wyraźnie po jej
twarzy, że dziewczyna miała mieszane uczucia co do wszystkiego co wydarzyło się
przez ostatnie kilka dni.
– Poznaliśmy
się w trochę głupim momencie, co?
– Jak coś ma
być to będzie. Przecież cię nie uwiążę do siebie.
– A szkoda –
Włodi uśmiechnął się i przyciągnął ją do mocnego uścisku - Wiesz, że lubię
wpadać z niespodziankami.
– Zobaczymy
się w Jabłonkach – mówiąc to odsunęła się od niego, a Wojtek z satysfakcją
obdarował ją jeszcze długim buziakiem - Idź już sobie!
Wystawił jej
język i skierował się w stronę białego bloku. Nina pokręciła z niedowierzaniem
i odwróciła się w stronę samochodu. Obok niego stał z szeroko otwartą buzią nie
kto inny, jak Karollo.
– No to
tajemnica rozwiązana – patrząc na nią niepewnie obszedł ją dookoła - A
myślałem, że wolisz nieśmiałych.
– Karol! -
Nina skrzywiła się i zaczęła otwierać drzwi swojego Hyundaia - Zresztą co ty
tutaj robisz?
– Wojtek
szuka nowego miejsca, więc postanowił wprowadzić się do mnie. I tak nie będzie
tutaj przebywał zbyt dużo do września, podobnie jak ja... no pięknie. Muszę
szybko zadzwonić do Wrony.
– To nie tak
jak myślisz...
– Zawsze tak
mówicie – Kłos uśmiechnął się przebiegle i zaczął coś sprawdzać w telefonie -
Uuu, uuu, nawet dał twoje zdjęcie na insta, pani kierowco.
Karollo
pokazał jej zdjęcie, które Włodi zrobił, kiedy siedziała zmarnowana z głową na
kierownicy. Aż się w niej zagotowało.
– Niech ja go
dorwę!
****************************************************************************************
Kolejny rozdział znów nieco wcześniej niż zwykle. Od jutra zaczyna się u mnie prawdziwe przedświąteczne urwanie głowy, a także nadal nie mam stałego łącza internetowego (operatorzy są przed świętami wyjątkowo opieszali), dlatego następna notka pojawi się w poświąteczną sobotę lub niedzielę.
W tym miejscu chciałabym życzyć Wam wszystkim spokojnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że spędzicie je miło, objecie się smakołykami, a potem wpadniecie do mnie na nowy poświąteczny rozdział :)
To już ostatni rozdział przed Spałą - już od następnego siatkarze będą ostro trenowali w spalskich lasach, choć innych atrakcji również nie zabraknie.
Znajomość Ani i Andrzej rozkręca się, choć widać, że dziewczyna nadal sceptycznie podchodzi do tego szaleństwa związanego z Wronką. Jak myślicie, czy Andrzej uskrzydlony ostatnimi sukcesami roztopi w końcu opór pani od PRu?
Paulinka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wyjaśniona sytuacja z Kłosem, a także insynuacja dotycząca oświadczyn Możdżonka, spowodowały, że sama postanowiła uderzyć do Buszka. Kto wie, może w końcu w Spale fizjoterapeutka pozbędzie się w końcu jego okropnych włosów? I czy Możdżonek wyjawi jej w końcu tajemnicę swojego związku?
Kubiak ewidentnie próbuje poderwać Nat, a dziewczyna chyba nie pozostaje obojętna. Co sądzicie o cudownym wyborze pościeli przez Dzika? Zapewniam, że pojawi się jeszcze w roli głównej i zamiesza trochę w ich życiu (w sensie, pościel). Jakie konsekwencje będzie miała wspólna podróż Antigi z dziewczynami?
Pozdrawiam bardzo serdecznie, czekam na Wasze komentarze i ściskam mocno!
E.Lizz