poniedziałek, 29 grudnia 2014

Małe opóźnienie

Nowy rozdział pojawi się dopiero po nowym roku.
Myślałam, że do świąt rozwiąże się problem Internetu w nowym domu... nie rozwiązał się. Zbyt duże zamieszanie związane z przygotowaniami :(
Za chwilę wylatuję z rodzinką na dłuuuugi weekend w Alpy i udało mi się ukraść trochę wifi na lotnisku żeby przeprosić was i życzyć szampańskiej zabawy w Sylwestra i wszystkiego dobrego w nowym roku. Może w kurorcie znajdę chwilę, żeby wrzucić nowy rozdział, ale wolę nie obiecywać. Spróbuję przynajmniej poodwiedzać wasze blogi i odpowiedzieć na wszystkie komentarze.
 Trzymajcie się ciepło i widzimy się styczniu!
E.Lizz

piątek, 19 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XI

Michał wrzucił swoje ubrania do kosza na pranie. Ze smutkiem spojrzał na wielką torbę i nieco mniejszy bagaż podręczny. Podrapał się po czole i zerknął na Dagmarę, leżącą w łóżku z książką w ręce. 
– Jak wzbudziłabyś zazdrość w facecie, który ewidentnie na ciebie leci, ale jest zbyt nieśmiały? Jak go ruszyć do działania? - usłyszał huk spadającej na podłogę książki. Dagmara patrzyła na niego  podejrzliwie.
– Dużo razy jeździłeś do Spały, ale nigdy nie pytałeś mnie o sposób na podrywanie kolegów...
– Pocałowałabyś innego na jego oczach? - Winiarski zdawał się nie zauważać rosnącego przerażenia na twarzy Dagmary. Był zbyt zamyślony, a w takich chwilach był nieobecny, nawet gdy na kogoś patrzył - Jakoś trzeba wybrnąć z tego trójkąta...
– Nic mi nie wiadomo o żadnym trójkącie, ale jeśli to Wlazły, to możemy o tym pomyśleć - rzuciła w niego poduszką i w końcu Michał spojrzał na nią z uśmiechem.
– Już wiem! - skoczył prawie na łóżko i ucałował żonę prosto w usta. Skrzywiła się lekko, ale przywykła już do dziwnych zachowań Winiara - Jesteś genialna, genialna.
– No tak, tak. Jedź już do tej Spały, przynajmniej książkę poczytam w spokoju – pogładziła jego włosy i zgasiła lampkę.
Winiarski leżał z rękami pod głową i patrzył w sufit, myśląc i planując. Jasne, powinien się zajmować teraz tylko i wyłącznie siatkówką, ale nie mógł patrzeć, jak ludzie dookoła męczą się nieporadnie. Uśmiechnął się do siebie mając już gotowy plan, a do tego ze dwa wyjścia awaryjne.
I'm crazy but you like it, loca, loca, loca... - Winiarski szeptem zaśpiewał do siebie i przytulił się do pleców żony, która westchnęła cicho.
 ***
Otworzyła jedno oko i pierwszym, co zobaczyła było niedopite piwo, stojące na szafce nocnej. Przewróciła się na plecy i rozejrzała się dookoła. Białe ściany, duża szafa na wprost, obok niej długa półka z trofeami, dyplomami i medalami.
Podniosła się na łokciach i przymknęła gwałtownie oczy. Było za jasno i jakoś dziwnie. Zerknęła w dół i zobaczyła, że spała w czarnej koszulce Skry z numerem 8. Miło zaskoczył ją fakt, że Wrona oddał jej najwyraźniej swoją sypialnię do dyspozycji, na dodatek zamknął drzwi i zostawił otwarte okno. A może sama to wszystko zrobiła?
Dawno nie doprowadziła się do takiego stanu, żeby ostatnie chwile przed pójściem spać pamiętać jak przez mgłę. Wśród skrawków wspomnień przebłyskiwała rozmowa z Wroną na temat jej ostatniego związku, jego wspomnienie nieudanych prób związania się z jakąś koleżanką dziewczyny Kłosa, później bawili się snapchatem, oglądali filmiki na youtube...
– Nieee... - Ania jęknęła cicho i przykryła się kołdrą po czubek głowy.
Z lękiem oblizała wargi, które były... pogryzione? Zapragnęli wysłać w świat pikantne snapchat'y, więc wymyślili, że wzorem głupich zdjęć seksownych par z kwejka, będą przygryzać sobie wzajemnie dolne wargi...
Wyjrzała spod kołdry, badając uważniej sypialnię Andrzeja. Niestety, jedyny balkon w mieszkaniu znajdywał się w salonie, więc ucieczka tą drogą odpadała. Wstała niepewnie. Wciąż kręciło się jej w głowie, więc spojrzała na butelkę piwa ze złością.
Zajrzała do szafy siatkarza i wyjęła jedną z klubowych bluz, którą owinęła się w pasie. Nie miała zamiaru paradować po jego mieszkaniu w samych majtkach; nawet, jeśli jego koszulka sięgała do połowy jej ud.
Wychyliła się z pokoju i rozejrzała z niepokojem. Andrzej spał na kanapie, jego nogi wystawały sporo poza nią, a dodatkowo przykrył się różowym, puchatym kocykiem. Obeszła kanapę i pomachała mu dłonią przed twarzą, żeby upewnić się, że śpi głęboko. Z jego wpół otwartych ust wydobywało się głośne chrapanie.
Poszła do kuchni i zerknęła do lodówki. Nie zobaczyła tam nic zachęcającego, ale musiała coś zjeść. Otworzyła zamrażarkę i odetchnęła z ulgą. Wrona był na szczęście patetycznym samotnym facetem, który miał zapas zapiekanek. I to nie byle jakich, zapiekanka z kurczakiem curry, zapiekanka z kurkami, zapiekanka bolognese... Wybrała tę z kurczakiem i włączyła piekarnik.
Nie przejmując się ani trochę śpiącym Andrzejem, włączyła czajnik elektryczny, który dosyć głośno hałasował. Przeszukała jego szafki w poszukiwaniu kawy, na szczęście miał jakieś resztki.  Z innej szafki wyciągnęła biały kubek z turnieju młodzieżowego, na którym widniał autograf Świderskiego.
Wsadziła zapiekankę do piekarnika i skierowała się do łazienki. Na szczęście jej ubrania leżały ładnie poskładane na pralce. Wzięła szybki prysznic, po którym czuła na sobie zapach żelu pod prysznic Wrony i wcale nie czuła się czysta, ale przynajmniej powoli pozbywała się kaca.
Wyszła z łazienki, przecierając włosy ręcznikiem i spojrzała na Wronę, który siedział skulony na krześle w kuchni. Przymrużonymi oczami patrzył w jej stronę.
– Światło boli... cola, w moim pokoju... - Wrona wyciągnął dłoń w stronę drzwi sypialni. Ania wyśmiała go.
– Chcesz zapiekankę? Kurkową, Bolognese?
–Tylko nie kurkową... mięso... - chwycił się kurczowo za głowę.
Ania przeszukała zamrażarkę i wstawiła drugą zapiekankę do piekarnika. Bez słowa poszła do jego sypialni i znalazła na parapecie butelkę coca-coli. Wniosła ją do kuchni z czcią. Zalała swoją kawę i wyszukała w szafce dwa kufle, do których wlała napój. Wrona wypił duszkiem połowę i aż nim otrzepało.
– No... to tak jak mówiłaś wczoraj...
– Andrzej. Cokolwiek mówiłam wczoraj mogło uroić się albo tobie albo mnie...
– Nie wiem, pamiętam tylko rozmowę o tym... Warkezie?
– Marquezie... to chyba lepiej dla ciebie – Ania nalała sobie mleka do kawy i od razu się napiła. Spojrzała dyskretnie na jego usta w poszukiwaniu śladów swoich zębów. W tej samej chwili Andrzej w zamyśleniu zaczął dotykać swoich warg.
– Czy ja się z kimś pobiłem...?
– Może się przewróciłeś? - dziewczyna była wdzięczna pomysłodawcom snapchat'a, z którego zdjęcia znikały po kilku sekundach.
Wyjęła zapiekanki i krzątała się przez chwilę po kuchni. Kiedy niosła talerze do stołu, spojrzała na Wronę, który cieszył się do telefonu. Popatrzył na nią i uniósł jedną brew.
– Przewróciłem się, tak? 
Ania spojrzała na wyciągnęgą w swoją stronę komórkę i prawie wypuściła jedzenie z rąk. Niestety, w telefonie Wrony zostały ich wczorajsze durne zdjęcia.
– Co ten alkohol robi z ludźmi – chrząknęła i wgryzła się w swoją zapiekankę, unikając jego wzroku - Skasujesz to, prawda...?
Andrzej pokręcił z radością głową i zaczął zajadać się swoją zapiekankę. W przerwach między kolejnymi gryzami śmiał się do siebie. Blondynka zaciskała usta i przeklinała w duchu swoją głupotę. Powinna była zostać w domu albo nawet piec muffinki z Kłosem zamiast przychodzić do Wrony.
Spojrzała na zegarek, było bardzo wcześnie, ale chciała jak najszybciej opuścić jego mieszkanie zanim zaczęliby rozpamiętywać poprzedni wieczór.
 ***
Źle spała tej nocy. Budziło ją chrapanie Kłosa dochodzące z pokoju współlokatorki. W sumie to dietetyczka też często chrapała, ale nie aż tak głośno. Nie miała zamiaru mówić Ninie, że Karol wpadł z wizytą, a co dopiero, że położyła go w jej łóżku. W jej pościeli... Miała tylko nadzieję, że siatkarzowi nalewka nie zaszkodziła na tyle, żeby musiała prać kołdrę.
Wstała niechętnie i z zamkniętymi oczami zrobiła sobie mocnej kawy. Nie wiedziała ile jeszcze będzie spał Kłos, więc zrobiła sobie płatki, które podgrzała w mikrofalówce. Usiadła na kanapie, patrząc bez emocji przez okno. Co prawda widok pozostawiał wiele do życzenia, ale w tej chwili nie było to ważne.
Próbowała nie rozmyślać zbyt wiele na temat poprzedniego wieczoru, ale ciągle wracało do niej uczucie, które towarzyszyło temu niespodziewanemu pocałunkowi. Im więcej o tym myślała, tym bardziej musiała powstrzymywać szatańskie podszepty. 
Chciałabyś to powtórzyć...oddać mu ten pocałunek.
Potrząsnęła głową, zjadła do końca płatki i popiła je kawą. Wolała nie myśleć o tym, co by mogło się stać, gdyby była równie pijana co Karol.
A właściwie to dlaczego miałabym o nim nie myśleć!?
Spojrzała znowu na swój telefon, na którym widniała tylko tapety z Grumpy Cat'em.
Wstała i tuptając głośno, skierowała się w stronę pokoju, gdzi zapukała pięściami do drzwi.
– Karollo, wstawaj! - usłyszała przeciągły jęk, więc uchyliła drzwi i spojrzała na Kłosa, który siedział na łóżku. Spał w samych bokserkach... gdyby tylko Nina wiedziała...
– Tupałaś, stukałaś...
– Tak, wstawaj. Nie ma czasu, musisz sobie iść, bo Nina wróci!
– Dlaczego nie masz nic w lodówce?
– Co??
– Śniło mi się, że nie mieliśmy nic na śniadanie... i w ogóle, pachnie tutaj dziewczynką...
Paulina uderzyła się dłonią w twarz i westchnęła głośno. Krzyknęła i zaczęła wyrywać spod Karola kołdrę, na której siedział. Zaskoczony Karollo spadł na puchaty dywanik leżący obok łóżka.  Chwycił głowę w obie ręce.
– Coś ty mi dała? Co to było za szataństwo?
– Wczoraj ci smakowało. Truskawkowa nalewka, z przepisu mojej babci- naburmuszyła się i rzuciła w Kłosa kołdrą.
– Wczoraj dużo rzeczy mi smakowało – Paulina wzięła pierwszą z brzegu książkę Niny i rzuciła w stronę Karollo. - No dobrze, już wstaję...
Wyszła i zaczęła przygotowywać dla siatkarza pożywną jajecznicę. Wyszukała pomidora, jakąś szynkę, szczypiorek i jajka. Nie wiedziała jak bardzo głodny może być Kłos, dlatego zrobiła jajecznicę z 5 jajek.
Wlała właśnie jajka na patelnię, kiedy odezwał się jej telefon.
MOŻDŻI: Nie biegałaś dzisiaj? 
Paulina spojrzała na telefon, była dziesiąta rano. Zupełnie wypadło jej z głowy, że przecież mieli dzisiaj spotkać się z Marcinem w parku na ich poranny jogging. Jedną ręką mieszała jajecznicę, a drugą odpisywała na sms'a. 
PAULINA: Zapomniałam! Nina się upiła na wieczorze panieńskim koleżanki i całą noc musiałam przy niej siedzieć...
MOŻDŻI: Nic się nie stało, ale jutro rano odpuszczamy, co?
PAULINA: W Spale nadrobimy :) do zobaczenia jutro wieczorem. 
Kłos usiadł w kuchni i patrzył na Paulinę, która właśnie nakładała jajecznicę na talerz. Postawiła przed nim talerz i oparła się o szafkę kuchenną. Patrzyła, jak Karollo je śniadanie uśmiechając się radośnie. Kiedy był w połowie spojrzał na nią poważnie.
– Kiedy usnęłaś pisałem do Oli.
– Do... twojej dziewczyny? - Karol przytaknął, przełykając.
– Pytałem co myśli sobie, kiedy nie widujemy się miesiąc, dwa... zgadnij co odpisała?
– Że tęskni? - Paulina uniosła brew. Karol pokręcił głową.
– Że jak wrócę ze Spały chce ze mną pogadać, bo czeka ją ostatni rok studiów i chce wiedzieć jakie mam plany na przyszłość.
– A jakie masz plany?
– Chcę grać najdłużej jak się da w Skrze. Nagrywać głupie filmiki z Wroną, zdobywać puchary, odwiedzać Warszawę.
– To chyba odpowiedź, której może się spodziewać. Może chodzi jej o coś innego?
Karol przewrócił oczami i spojrzał na swojego iphone'a. Nie odzywali się do siebie przez dłuższy czas. Paulina zdążyła w tym czasie posprzątać po wczorajszym wieczorze.
– Wiesz co się dzieje z Możdżonkiem?
– A coś się dzieje? - Karol zdziwił się i wypił do końca swoją herbatę.
– Jakiś taki dziwny był ostatnio. Razem biegamy, ale wyglądał jakby od tygodnia nie spał.
– Może w końcu chciał się oświadczyć Celestynie? I trema go zjadła...
– Całkiem możliwe...
Paulina wstawiła brudne naczynia do zlewu i spojrzała na Kłosa. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ten siatkarz, który jeszcze kilka dni temu tak mocno ją zranił, spał u niej w mieszkaniu, że zrobiła dla niego śniadanie. No i że w ogóle złapali wspólny język...
–To chyba będę się zbierał. Muszę się jeszcze spakować i spytać Andrzeja co bierzemy.
– Co bierzecie?
– No, bo dzielimy się niektórymi rzeczami...
– Ręcznikiem? - Paulina wyszczerzyła się do Kłosa.
– Żelem. Szamponem... pianką do golenia.
– No dobra, dobra...
Karol wziął do ręki puste opakowanie po muffinkach i w potarganych włosach wyszedł z ich mieszkania. Paulina usiadła na pufie-piłce i stwierdziła, że musi coś zmienić w swoim życiu. Zaczęła pisać sms'a.
PAULINA: Spakowany na obóz w Sparcie?
BUSZI: Mam zgodną ilość skarpetek, czyste podkoszulki i ręcznik. Melduję gotowość.
PAULINA: Skarpetki się zgadzają! Masz kijek-włóczykijek?
BUSZI: Mam torbę na kółkach. Weź ostre nożyczki, chyba już czas zadziałać ;)
 *** 
Chyba po raz pierwszy raz w życiu zaczęła pakować się już na dzień przed wyjazdem. Głównie dlatego, że wyjazd miał trwać miesiąc. Poza tym chciała zająć swoje ręce i myśli, żeby przestać roztrząsać sytuację, która miała miejsce na parkingu przed Ikeą.
Dziewczyny ustaliły wcześniej co mają zabrać ze sobą, zresztą miały mieć do dyspozycji jej auto w razie wypadu na zakupy.
Nadchodził już przełom wiosny i lata, więc musiała przygotować się na wahania temperatury i zróżnicowaną pogodę.
Otworzyła na oścież szafę i zerknęła na pakunek, który wrzuciła tam na szybko, zdruzgotana po wizycie w sklepie. Wyjęła na łóżko pościel zapakowaną przez Kubiaka i zaczęła rozrywać szary papier. Z początku nie chciała zerkać pod opakowanie, próbowała trzymać ciekawość na wodzy.
Spojrzała na pościel dopiero kiedy wyjęła ją z opakowania. Zaniemówiła. Przetarła oczy, żeby upewnić się czy to co widzi jest prawdą. Dorosła kobieta patrzyła na pościel z Timonem i Pumbą. Rozmiar się zgadzał, mogła spokojnie wykorzystać te poszewki, jednak wzór na nich trochę zbił ją z tropu.
Przecież wybrała Kubiakowi elegancką, pasującą do mężczyzny pościel, którą zakupiłaby nawet do wspólnej sypialni. On wybrał dla niej zestaw z Disney'a.
Wzięła głęboki wdech i wzięła z szafki swój telefon. Zrobiła najpierw zdjęcie pościeli i wysłała mms'a do Dzika. W tytule i treści znalazło się co najmniej dwadzieścia znaków zapytania.
KUBI: O co ci chodzi? Pościel nie pasuje?
NAT: Myślę, że taka z Królem Lwem bardziej pasowałaby do kolorystyki mojej sypialni.
KUBI: Zawsze możemy jechać i wymienić :) 
Już miała mu jakoś chłodno odpowiedzieć, żeby zrozumiał, że naprawdę jej się to nie podoba, kiedy dostała mms'a. Zanim się ściągnął, zdążyła wypić łyk kawy. Który to popłynął jej nosem, bo dziewczyna zakrztusiła się na widok zdjęcia podesłanego przez Michała.
Leżał on wśród pościeli, którą wybrała dla niego Nat. Oczywiście było to zdjęcie bez koszulki, a pewność siebie bijąca z jego twarzy dodawała mu jeszcze więcej charyzmy.
KUBI: Dzięki za dobry wybór ;)
Nat, zirytowana jego końskimi zalotami, odłożyła telefon i starała się skupić na pakowaniu. Wzięła kilka dresów, dwie zwiewne sukienki, dwie pary szortów, kilka par spodni, mnóstwo koszulek z krótkim rękawkiem, w tym swoją ulubioną z fanklubu Alexa Marqueza. Do tego dodała zieloną parkę, skórzaną kurtkę, kilka cieplejszych bluz, buty do biegania, trampki, balerinki...
Góra rzeczy do spakowania rozrastała się w zastraszającym tempie, ale nie przejmowała się tym. Wolała wziąć za dużo niż później rozpaczać, że brakuje jej czegoś na wypadek zmiany pogody, czy nawet do głupiego wypadu na kajaki.
Jej telefon zawibrował i poczuła słodką satysfakcję, że tym razem to ona wzięła Kubiaka na przetrzymanie, a ten nie mogąc doczekać się jej reakcji dopomina się o sms'a.
Szybko otworzyła wiadomość.
„...miała wypadki i czekami na winiki badaniu w szpitali.”
Nat pokręciła głowa i jeszcze raz przeczytała wiadomość. Nie był to sms od Dzika, tylko od Stephane'a.
STEPHANE: Żoni miała wypadki i czekami na winiki badaniu w szpitali. Czi jutro mogę jechac z wami do Spała po południa?
Blondynką targały sprzeczne emocje. Nie przepadała za żoną Antigi, ale martwiła się, że coś naprawdę poważnego mogło jej się zdarzyć...
Z drugiej strony ucieszyła się, że Stephane pojedzie z nimi autem zamiast razem z całą drużyną.
NAT: Co się stało?? Nie ma problemu, podjedziemy jutro po ciebie. Mam nadzieję, że Stephanie nie jest nic poważnego. Trzymajcie się mocno!
Po dłuższej chwili dostała kilka wiadomości naraz. Musiała przebić się przez jakiś sms o zapewnionej wygranej 100 tysięcy złotych, jakieś pytanie Ani, sms od Kubiaka i dopiero trafiła na odpowiedź trenera. 
STEPHANE: Jechali z dziecimi ze sklepu. Dzieci ok, Stephanie chiba poważny złamanie biodru.
Zdecydowanie ulżyło jej, że wypadek nie okazał się tragiczniejszy w skutkach. Co najważniejsze jego dzieci były całe i zdrowe, a Stephanie po kilku miesiącach leżenia w gipsie w szpitalu też dojdzie do siebie. W końcu była fizjoterapeutką i przy ich znajomościach nie będzie jej brakowało niczego.
Odpisała krótko do trenera, życząc szybkiego powrotu do zdrowia jego żonie i dodała, żeby spodziewał się podwózki do Spały o 15. Napisała też wiadomość do Ani, która pytała czy słyszała o wypadku żony trenera. W końcu mogła przeczytać ze spokojem wyczekiwanego sms'a od Michała. 
KUBI: Chyba nie przypaliłaś przeze mnie kotletów?
NAT: Nie. Jem właśnie wyborny stek z dzika.
KUBI: Czy to jakaś insynuacja? Powinienem zgłosić trenerowi takie groźby ;)

Nat zabrakło riposty, więc po prostu odesłała mu emotkę z wyciągniętym środkowym palcem, na którego Kubiak równie dojrzale wysłał jej buziaka. Rzuciła telefon z na łóżko i zapiszczała z frustracji, jaka ogarniała ją przez zachowanie siatkarza.
Jeszcze miesiąc temu nie byli w stanie na siebie patrzeć, a teraz zachowywali się jak dwa gimbusy.
 ***
Kątem oka zerkała na Włodarczyka, który męczył się z nawigacją.
– Mówiłam ci, że to prosta droga. Dam sobie radę bez tego ustrojstwa...
– Ale możemy jechać na skróty, tylko nie pamiętam którędy.
– Nie ufam skrótom.
Nina nie mogła uwierzyć, że Warszawa w niedzielny poranek może być już tak zakorkowana. Jechali w żółwim tempie, a chcieli oboje być w Bełchatowie przed południem. Ona, żeby spakować się na wyjazd do Spały, a Wojtek chciał przenieść rzeczy do mieszkania kolegi.
W końcu z satysfakcją przyczepił nawigację do uchwytu na szybie i rozsiadł się w fotelu. Jakimś cudem udało im się w końcu wyjechać poza Warszawę i zaczęli płynną jazdę do Bełchatowa.
Włodi zaczął coś kombinować przy radiu, ale w końcu pozwoliła mu włączyć na chwilę jego muzykę. Patrząc na drogę, zaczęła się uśmiechać do siebie i poczuła lekkie rumieńce na wspomnienie poprzedniego wieczoru. Po drodze do mieszkania jego kolegi naszła ich ochota na cydr, więc kupili dużą butelkę, którą wypili siedząc na wielkim dywanie w salonie.
Przegadali sporo czasu, więc nie byli w stanie wyruszyć o 8, tak jak sobie zaplanowała.
Roztrząsając znowu wspomnienia, przypomniała sobie pocałunek na stacji metra i ten następny, przy butelce cydru, z którego niestety wyrwał ich dźwięk przekręcanego klucza.
Przez jej głębokie zamyślenie usłyszała gdzieś z oddali głos Włodiego.
– Hę?
– No pytałem dlaczego nie skręciłaś... za to skręciłaś w zupełnie innym kierunku i jedziemy tak od jakiegoś czasu - Nina szeroko otworzyła oczy i zerknęła na nawigację, która akurat w takim momencie musiała zacząć się rozładowywać - Gdzie masz ładowarkę?
– Chyba w torebce.
– Mogę? - kiwnęła głową i jechała dalej, żeby znaleźć odpowiednie miejsce do zatrzymania się na poboczu.
– Czy nosisz w swojej torebce... wszystko?
– Wszystko co potrzebne.
– Kosmetyczka, telefon, woda, ładowarka do telefonu, ipod, szczotka, okulary, nożyczki, perfumy... ładne. Lakier, gumy, tabletki... jestem zwycięzcą! - ucieszony wyjął kabel i zaczął podłączać nawigację do ładowania.
Zjechała lekko na ścieżkę wiodącą do lasu. Czekali, aż nawigacja połączy się i zacznie wyszukiwać nowej drogi.
– Naprawdę nie słyszałaś ani mnie ani nawigacji? - Wojtek zaśmiał się cicho, patrząc na naburmuszoną dziewczynę.
– To twoja wina – skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na mały ekran. Wojtek uniósł brwi - Bo puszczasz jakieś hip-hopy.
– Musiało ci się spodobać, skoro nie słyszałaś nic poza muzyką – wyszczerzył się radośnie, a brunetka oparła głowę o kierownicę - Spoko, jeszcze dwie godziny i będziemy na miejscu. Jesteśmy gdzieś w okolicach... haha, wsi Złotokłos.
– To naprawdę pomyślny znak – cicho westchnęła i zaczęła z powrotem włączać się do ruchu.
Ruszyli dalej, ale tym razem Włodi puścił jej płytę, a ona skupiła się wyłącznie na drodze i rozmowie z siatkarzem. Podróż minęła im teraz szybko i znacznie przyjemniej.
Dojechali na małe osiedle niezbyt wysokich bloków. Zaparkowała niedaleko śmietnika i wyszła razem z nim z auta, żeby otworzyć bagażnik i pożegnać się.
Włodi stanął ze swoją torbą i z uśmiechem chwycił ją za ramię. Widział wyraźnie po jej twarzy, że dziewczyna miała mieszane uczucia co do wszystkiego co wydarzyło się przez ostatnie kilka dni.
– Poznaliśmy się w trochę głupim momencie, co?
– Jak coś ma być to będzie. Przecież cię nie uwiążę do siebie.
– A szkoda – Włodi uśmiechnął się i przyciągnął ją do mocnego uścisku - Wiesz, że lubię wpadać z niespodziankami.
– Zobaczymy się w Jabłonkach – mówiąc to odsunęła się od niego, a Wojtek z satysfakcją obdarował ją jeszcze długim buziakiem - Idź już sobie!
Wystawił jej język i skierował się w stronę białego bloku. Nina pokręciła z niedowierzaniem i odwróciła się w stronę samochodu. Obok niego stał z szeroko otwartą buzią nie kto inny, jak Karollo.
– No to tajemnica rozwiązana – patrząc na nią niepewnie obszedł ją dookoła - A myślałem, że wolisz nieśmiałych.
– Karol! - Nina skrzywiła się i zaczęła otwierać drzwi swojego Hyundaia - Zresztą co ty tutaj robisz?
– Wojtek szuka nowego miejsca, więc postanowił wprowadzić się do mnie. I tak nie będzie tutaj przebywał zbyt dużo do września, podobnie jak ja... no pięknie. Muszę szybko zadzwonić do Wrony.
– To nie tak jak myślisz...
– Zawsze tak mówicie – Kłos uśmiechnął się przebiegle i zaczął coś sprawdzać w telefonie - Uuu, uuu, nawet dał twoje zdjęcie na insta, pani kierowco.
Karollo pokazał jej zdjęcie, które Włodi zrobił, kiedy siedziała zmarnowana z głową na kierownicy. Aż się w niej zagotowało.

– Niech ja go dorwę!

****************************************************************************************
Kolejny rozdział znów nieco wcześniej niż zwykle. Od jutra zaczyna się u mnie prawdziwe przedświąteczne urwanie głowy, a także nadal nie mam stałego łącza internetowego (operatorzy są przed świętami wyjątkowo opieszali), dlatego następna notka pojawi się w poświąteczną sobotę lub niedzielę. 
W tym miejscu chciałabym życzyć Wam wszystkim spokojnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że spędzicie je miło, objecie się smakołykami, a potem wpadniecie do mnie na nowy poświąteczny rozdział :)
To już ostatni rozdział przed Spałą - już od następnego siatkarze będą ostro trenowali w spalskich lasach, choć innych atrakcji również nie zabraknie.
Znajomość Ani i Andrzej rozkręca się, choć widać, że dziewczyna nadal sceptycznie podchodzi do tego szaleństwa związanego z Wronką. Jak myślicie, czy Andrzej uskrzydlony ostatnimi sukcesami roztopi w końcu opór pani od PRu?
Paulinka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wyjaśniona sytuacja z Kłosem, a także insynuacja dotycząca oświadczyn Możdżonka, spowodowały, że sama postanowiła uderzyć do Buszka. Kto wie, może w końcu w Spale fizjoterapeutka pozbędzie się w końcu jego okropnych włosów? I czy Możdżonek wyjawi jej w końcu tajemnicę swojego związku?
Kubiak ewidentnie próbuje poderwać Nat, a dziewczyna chyba nie pozostaje obojętna. Co sądzicie o cudownym wyborze pościeli przez Dzika? Zapewniam, że pojawi się jeszcze w roli głównej i zamiesza trochę w ich życiu (w sensie, pościel). Jakie konsekwencje będzie miała wspólna podróż Antigi z dziewczynami?

Pozdrawiam bardzo serdecznie, czekam na Wasze komentarze i ściskam mocno!
E.Lizz

piątek, 12 grudnia 2014

ROZDZIAŁ X

Miał problem; musiał to przyznać przed samym sobą. Ta cholerna nieśmiałość osaczała go i znikała tylko wtedy, gdy wypił chociaż jedno piwo. Lubił się uśmiechać, przebywać wśród kumpli z boiska, ale gdy tylko widział dziewczynę, która naprawdę mu się podobała, to potrafił unikać jej tygodniami. 
Nigdy nie miał dużego powodzenia. Dopiero gdy zaczął grać w Skrze, dziewczyny osaczały go po meczach, jednak były to głównie nastolatki, zapewniające o swojej dozgonnej miłości. W czasie bankietów czy oficjalnych imprez miejsce „hotek” zajmowały szafiarki, celebrytki, gwiazdy telewizyjnych zgadywanek telefonicznych albo początkujące fotomodelki. Nigdy nie czuł się dobrze w towarzystwie żadnej z nich.
Społeczeństwo ood faceta oczekuje pierwszego kroku, to on ma być tym zdecydowanym i zgarnąć wszystko, czego chce. Ale Zati nie mógł przecież na niej wymusić, żeby rzuciła wszystko i odwzajemniła jego uczucia.
Po ostatnich tygodniach zaczął czuć, że jednak ma szanse, ale to wcale nie ułatwiło mu okazywania uczuć. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej zamartwiał się, aby niczego nie zawalić.
Skasował dziesiątego z kolei smsa, którego próbował wysłać do Ani. Żałował, że nie może telepatycznie dać jej do zrozumienia, że nie może przestać o niej myśleć i, że chce być dla niej najlepszym facetem, jakiego mogłaby sobie wymarzyć.
Po prostu wszystkie słowa brzmiały zbyt tandetnie...
 ***

sobota, 6 grudnia 2014

ROZDZIAŁ IX

Szli w szóstkę, zajmując całą szerokość uliczki. Obejmowali się za szyje, a Wrona machał butelką whisky, którą kupili po drodze. Zaczynało już świtać, a oni cieszyli się ostatnimi godzinami wolności przed niemal żołnierskim trybem życia, który czekał ich w Spale.

W końcu Kłos i Igła zaczęli szeptać coś do siebie, śmiejąc się przy tym o wiele za głośno, jak na tę porę.
Przekazali swój pomysł pozostałym, a Winiarskiemu aż oczy zaświeciły z radości. Prawie biegiem puścili się w stronę hotelu, ale gdy weszli do środka stawiali kroki najciszej, jak umieli. Niczym banda rabusiów z filmu komediowego dotarli gęsiego do windy, gdzie Stephane uroczyście nacisnął przycisk. 
Jadąc na 11 piętro, chichotali do siebie jak banda gimnazjalistów.
Na miejscu podzielili się na dwie grupy i stanęli pod drzwiami pokoi, w których spać miały dziewczyny z ich kadry. Odliczyli do trzech i...
– Przybyli ułani pod okie...drzwi, przybyli ułani pod okie...n... drzwi! Stukają, wołają...
Oba pokoje otworzyły się prawie w tej samej sekundzie. Pijani w sztok siatkarze patrzyli zadowoleni na Anię i Ninę, które stały w drzwiach, na wpół przytomne. Z głębi jednego pokoju Nat zachrypiała sennie.
– Policja?
– Nie, krasnoludki.
Ania trzasnęła im drzwiami przed nosem. Nina patrzyła na rozradowanego Kłosa, który ciągnął Wlazłego za rękaw i pokazywał na nią palcem.
– Popatrz, jednak trafiliśmy na dobre piętro.
Zdążyli jeszcze pomachać, zanim dziewczyna zamknęła drzwi.
Zadowoleni z siebie rozeszli się do swoich pokojów.
 ***