Szli w
szóstkę, zajmując całą szerokość uliczki. Obejmowali się za szyje, a Wrona
machał butelką whisky, którą kupili po drodze. Zaczynało już
świtać, a oni cieszyli się ostatnimi godzinami wolności przed niemal żołnierskim trybem życia, który czekał ich w Spale.
W końcu Kłos
i Igła zaczęli szeptać coś do siebie, śmiejąc się przy tym o wiele za głośno, jak na tę porę.
Przekazali
swój pomysł pozostałym, a Winiarskiemu aż oczy zaświeciły z radości. Prawie biegiem
puścili się w stronę hotelu, ale gdy weszli do środka stawiali kroki
najciszej, jak umieli. Niczym banda
rabusiów z filmu komediowego dotarli gęsiego do windy, gdzie Stephane uroczyście nacisnął przycisk.
Jadąc na 11
piętro, chichotali do siebie jak banda gimnazjalistów.
Na miejscu podzielili się na dwie grupy i stanęli pod drzwiami pokoi, w których spać miały dziewczyny z ich kadry. Odliczyli do trzech i...
– Przybyli
ułani pod okie...drzwi, przybyli ułani pod okie...n... drzwi! Stukają, wołają...
Oba pokoje otworzyły się prawie w tej samej sekundzie. Pijani w sztok siatkarze patrzyli zadowoleni na Anię i Ninę, które stały w drzwiach, na wpół przytomne. Z
głębi jednego pokoju Nat zachrypiała sennie.
– Policja?
– Nie,
krasnoludki.
Ania
trzasnęła im drzwiami przed nosem. Nina patrzyła na rozradowanego Kłosa, który
ciągnął Wlazłego za rękaw i pokazywał na nią palcem.
– Popatrz,
jednak trafiliśmy na dobre piętro.
Zdążyli
jeszcze pomachać, zanim dziewczyna zamknęła drzwi.
Zadowoleni z
siebie rozeszli się do swoich pokojów.
Od niechcenia
włączyła telewizję. Miała jeszcze sporo czasu przed spotkaniem Stephane'a z
dziennikarzami Newsweeka. Na ostatnią chwilę wybłagali o ten ostatni i
ekskluzywny wywiad zanim siatkarze znikną na miesiąc w głuszy.
Porządkowała
jakieś papiery i ogarnąć szybkie pranie, które
zrobiła po powrocie z Katowic, gdy znajomy głos wyrwał ją z wiru pracy. W pierwszej
chwili zarejestrowała tylko znajomą twarz i ogarnęła ją nostalgia, a po chwili
dotarło do niej, że ogląda wywiad przed wyścigiem motocyklowym.
Co prawda Nat
przypomniała jej, że sezon już rozkręcił się na dobre, ale nie chciała
zaprzątać sobie tym głowy.
Usiadła wśród
góry prania i patrzyła z uśmiechem na motocyklistów, z którymi przecież wiele
podróżowała w ciągu ostatnich kilku lat. W końcu zobaczyła Marca Marqueza siedzącego na swojej pomarańczowej Hondzie. Tradycyjne skupienie na twarzy wskazywało, że zamierza
znowu wygrać.
Poszła do
lodówki po puszkę energy drinka i postawiła go na stoliczku. Miała już siadać,
kiedy zadzwonił telefon. Nie odrywając wzroku od telewizora, bo zaraz mieli
wystartować, odebrała.
– No?
– Bo
Wiktor...
Ania
otworzyła puszkę z głośnym sykiem. Motocykle ruszyły do pierwszego zakrętu. Serce
zabiło jej mocniej.
– Jaki
Wiktor? - jedną ręką przystawiła puszkę do ust i wzięła szybki łyk.
– Mój chomik
- zmarszczyła brwi i odsunęła telefon od ucha, żeby sprawdzić, kto do niej
dzwoni.
– Od dwóch
tygodni. Zapomniałem zamknąć mu klatki przed wyjazdem... i on teraz leży
taki... twardy, za fotelem.
– O żesz
k*rwa!! - telefon wypadł jej z ręki, gdy zobaczyła, jak dwa motocykle wpadły na
siebie. Honda jej byłego straciła w stłuczce prawie wszystkie owiewki, a Ducati
przejechało po trawie.
Ulżyło jej,
gdy zobaczyła, że obaj motocykliści wstali o własnych siłach, choć Marc trzymał się kurczowo za obojczyk...
Przypomniała
sobie o Andrzeju i podniosła telefon do ucha.
– ...naprawdę
nie spodziewałem się, że tak to tobą wstrząśnie. No, więc, jeśli nie masz co
robić, masz jakieś pudełko po butach... moglibyśmy urządzić mu kameralne
pożegnanie.
– Jeśli
poczekasz z tym do wieczora mogę pomóc ci przejść przez te ciężkie chwile.
Schowaj go, póki co, do lodówki czy coś... ale z daleka od warzyw i mięsa.
– Wiedziałem,
że mogę na ciebie liczyć! Będę czekał.
Rozłączyła
się i postanowiła obejrzeć do końca wyścig. W końcu jej idol z dzieciństwa był
pierwszy, a jego przewaga nad resztą stawki wskazywała na to, że spokojnie
będzie mógł sięgnąć po zwycięstwo.
Dzwonek do
drzwi wyrwał ją z kibicowskiego szału.
Oczywiście, ktoś znowu musiał jej przeszkodzić. Patrząc na ekran, szła tyłem do drzwi, a odwróciła się dopiero, gdy je otworzyła. Przed nią stał Kłos, wyciągając głowę do przodu i zaglądając do środka
– Sól?
– Co? - zaskoczony Karol cofnął się.
– No, chodzi
się do sąsiadki po sól.
– Nie,
chciałem spytać czy masz może foremki... do muffinek.
– Niestety,
zapodziały mi się przy przeprowadzce. Pieczesz coś? - spojrzała na niego z
niedowierzaniem. Oczywiście była wolna sobota, ale...
– Takie tam –
Karollo naprawdę starał się dyskretnie rozglądać, ale nie umknęło to Ani.
– Czemu się
tak rozglądasz? Chcesz wejść do środka?
– Eeee, nie.
Patrzę sobie. Nie ma tu Zatiego, prawda?
Blondynka
otworzyła szeroko oczy i postukała palcem po czole Karola.
– Nie...
Zresztą co to za przeszpiegi?
– Po prostu
nie mogłem się do niego dodzwonić, a mieliśmy razem iść na basen – Kłos
wyszczerzył się do niej i zaczął powoli wychodzić - No to miłego wieczoru!
– Pa?
Zamknęła za
nim drzwi i, kiedy zobaczyła Rossiego, przekraczającego metę, miała
ochotę pójść do mieszkania naprzeciwko i zatłuc siatkarza. Opuściła
tak piękny wyścig!
Zerknęła
jeszcze raz na zegarek; było już 10 po szóstej. Z nudów rozciągała się na
ławeczce przed domem i nuciła dziwną piosenkę, zasłyszaną w radiu. Mijały
kolejne minuty, a ona zaczęła się zastanawiać, czy Możdżonek w ogóle się zjawi.
Biegali ze sobą codziennie, odkąd padł ten pomysł, ale być może Marcin wybrał się
ponownie do swojej dziewczyny, a ona o tym zapomniała.
Na pewno coś
wspominał...
Żałowała, że
nie ma za sobą odtwarzacza, ale musiała to przeboleć. Sprawdziła jeszcze raz sznurówki i zabrała się do truchtu w stronę parku. Już z daleka dostrzegła postać na ławce. Mimo, że sylwetka była pochylona, nie mogła się mylić.
– Możdżi? -
podeszła do niego niepewnie. Pierwszy raz widziała go w takim stanie.
Miał podkrążone oczy, opierał swoje długie ręce na udach i patrzył bez emocji
przed siebie - Żyjesz?
Postukała go
po ramieniu. Drzewo wzdrygnął się, a potem wstał, nieco spanikowany.
– Która jest
godzina? Przysiadłem tylko na chwilę!
– 6:20... - sięgnęła po jego ręce i zmusiła go do powrotu na ławkę. Jego
wzrok wcale nie odzyskiwał jasności - Czy ty w ogóle spałeś? Masz gorączkę?
Możdżonek
przetarł oczy i spojrzał na nią z bladym uśmiechem. Jego broda zwiększyła
objętość, a na dodatek pojawiło się na niej kilka siwych włosów. Rozejrzała
się, ale nie zobaczyła nawet jego bidonu z wodą.
– Dobra, nie
wiem co się stało, nie wiem też gdzie mieszkasz, ale wracamy tam i zjesz
porządne śniadanie.
Podniósł na
nią wzrok i wstał ciężko. Szła obok niego, zastanawiając się, co mogło
doprowadzić tego, opanowanego zazwyczaj, człowieka do takiego stanu.
No przecież Stephane nie wyrzucił go z reprezentacji... nie, nie mógłby! Marcin tak dobrze
grał!
Kiedy weszła
do jego mieszkania, które wynajmował po nieobecnym Facundo
Conte, zalała ją ciemność. Wszystkie zasłony były zasunięte, a okna
najwyraźniej nie były otwierane odkąd wyjechał poprzedni lokator. Skrzywiła się, ale nie dała po
sobie poznać, że jest jeszcze bardziej zmartwiona.
Podążyła za
nim do kuchni. Nie bacząc na nic, rozsunęła zasłony i otworzyła na oścież okno.
Zerknęła do lodówki. Na szczęście była w stanie przygotować dla niego pożywne
śniadanie, które miało postawić go na nogi.
– Dobra, ja
tutaj zrobię co trzeba, a ty zrób w mieszkaniu trochę światła. Nie dziwota, że
wyglądasz jak zombie.
– Po co?
– Jak to po
co? Trzeba się ogarnąć! Wstajemy, wstajemy. Może prysznic ci dobrze zrobi? -
spojrzała na niego z troską. Możdżonek westchnął i wyszedł z kuchni. Miała
nadzieję, że wróci za jakiś czas, wyglądając choć trochę lepiej.
Szybko zalała
płatki owsiane i otręby, roztrzepała jajko i zmieszała wszystko razem, solidnie doprawiając. Zerknęła do lodówki i wzięła jeszcze mozzarellę. Usmażyła cały stos pięknie pachnących placuszków,
zaparzyła zieloną herbatę tak, żeby działała energetyzująco. Zawołała
Marcina do kuchni i wyciągnęła jeszcze plasterki wędzonego łososia, które mieli
kłaść na otrębowe placki.
Siatkarz
wszedł powolnym krokiem do kuchni i pociągnął ze zdziwieniem nosem. Spojrzał na
stół i po raz pierwszy, jakby się rozchmurzył.
– Coś z niczego?
Myślałem, że zaserwujesz mi opiekany stary chleb i szklankę mleka – zadwolony usiadł przy stole.
Paulina
zjadła trochę, co chwilę zerkając na niego dyskretnie. Zaczynał wyglądać
coraz lepiej, może po prostu źle spał albo brało go przeziębienie.
– Dobra, a
jeśli mogę wiedzieć... coś jest nie tak?
– Po prostu
kłopoty z zaśnięciem, od dwóch dni się męczę. Chyba przeciążenie organizmu i
cały ten stres. Przejdzie mi. Po takim śniadaniu na pewno – Marcin mrugnął do
niej i zmiótł z talerza ostatniego placuszka.
– Mam
nadzieję. Wyglądałeś naprawdę tragicznie. Następnym razem napisz do mnie, jeśli
będziesz w takiej... sytuacji -
pozbierała puste naczynia i umieściła je w zmywarce - Jedziesz dzisiaj do
swojej dziewczyny?
Możdżonek
mruknął tylko przytakująco. Dziewczyna wymusiła na twarzy uśmiech i życzyła mu
udanego wypadu. Nie wiedziała też co ją podkusiło, ale kazała pozdrowić Celkę,
której nawet w życiu nie spotkała...
Chociaż była sobota, to obiecała przynieść
Stephanowi analizę meczu z Chorwacją. Mieli też dogadać szczegóły dotyczące
wyjazdu do Spały. Wcześniej już zdecydowała z dziewczynami, że pojadą jej
Toyotą, głównie ze względu na ogromny bagażnik. Wolały mieć też jakieś auto
ze sobą, tak na wszelki wypadek. W końcu był to cały miesiąc, a nie miały
zamiaru żyć w Spale, jak zakonnice.
Przygotowała od razu pendrive'a, nie miała
zamiaru szperać później po torebce przed Antigą. Zamyślona, weszła bez pukania
do jego biura, a jej oczy spotkały się ze zdziwionym wzrokiem, starszej o jakieś 25 lat, blondynki w sportowej kurtce i jeansach.
O nie...
– To ty musisz być Nathalie, miło mi poznać
– uśmiechnęła się i wyciągnęła do niej rękę, aby się przywitać. Nat uścisnęła chłodną dłoń kobiety - Stephane wiele o tobie
opowiadał.
– Miło mi w końcu Panią poznać. Przyszłam
tylko oddać analizę i omówić wyjazd kadry. Czy pan Stephane wróci niebawem? -
Nat poczuła, że jej żołądek zwinął się w węzeł. Nie oczekiwała tutaj żony
trenera, a po ich niewinnych... flirtach poczuła się lekko zażenowana tym
spotkaniem.
– Tak, wyszedł tylko po kawę do Magnolii –
Stephanie usiadła wygodnie w fotelu, który należał do jej męża. Chwyciła w rękę
ich rodzinne zdjęcie w ramce i uśmiechnęła się szeroko - Ostatnie wakacje. Tym
razem, niestety, nie będzie nam dane spędzić ich razem.
– Trener wspominał o tym i bardzo ubolewał.
– Zapewne, zapewne...
Odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała dźwięk
otwieranych drzwi. Stephane wszedł do swojego biura energicznym krokiem i
poklepał ją po plecach.
– Nathalie, tak dobrzi cię widywać!
Przipraszam, że rokazałem ci przychodzić tutaj dzisiaj w soboty. Masz dla mni
pendrive? - Nat podała mu przenośną pamięć, uważając na to, żeby nawet koniuszkiem palca nie
dotknąć dłoni trenera. Czuła się sparaliżowana pod
czujnym wzrokiem jego żony.
– To ta twoja cudowna asystentka? - kobieta spytała nagle po francusku, cmokając na koniec. Stephane zmarszczył brwi i
odpowiedział jej szybko.
– Tak, naprawdę świetnie się sprawdza.
– Domyślam się, że praca wam się układa
wyśmienicie. Nie potrafiła nawet zapukać i wpadła tutaj, jak do własnego
pokoju.
Nat w tym momencie przeklinała lekkość, z
jaką przyswajała języki obce. Przez ostatnie dwa tygodnie w domu oglądała
francuskie stacje telewizyjne, a wieczorami w Katowicach przeglądała podręcznik
do nauki tego języka.
– Nie rozumiem w czym problem. Jesteśmy
tutaj jak rodzina...
– Dlatego zaniedbujesz swoją żonę i dzieci,
bo masz swoją polską „rodzine”? Wracam do domu, możesz wrócić autem ze swoją
asystentką, idę z dziećmi na plac zabaw. Możesz później do nas dołączyć, o ile
znajdziesz czas.
Wychodząc obdarzyła Nat słodkim uśmiechem i
pożegnała się, nieświadoma, że dziewczyna zrozumiała większość jej wyrzutów. Gdy zamknęła za sobą drzwi, Antiga podrapał się po głowie i
westchnął.
– Żoni są trudni w obsłudze. Dobrzi,
porozmawiajmi o najważniejszi sprawy, Spała – Stephane usiadł na brzegu biurka
i kiwnął głową, żeby Nat zajęła miejsce w fotelu.
– No więc, wszystko jest już przygotowane,
wynajem autobusu też. Już wcześniej wspominałam, że we cztery przyjedziemy
własnym autem? - Antiga kiwnął głową - Nina podesłała plan żywieniowy na
pierwsze dwa tygodnie, Paulina listę tego, co potrzebuje, a ewentualnie
może brakować tam, na miejscu. Pieniądze już do nich dotarły, zakupy są na ich głowie. Hm, to
chyba tyle?
– A czi są naszi rowery?
– Kurde, zapomniałam o to spytać – Nat
walnęła się za czoło i spojrzała z niepewnością na Antigę - Zaraz do nich
zadzwonię.
– Nie musi tak się przejąć. Załatwimi to
nawet w poniedziałek w miejscu – Stephane podrzucał leniwie pendrivem - Jesteś
nie możi się doczekać Spała?
– Sama nie wiem... brzmi trochę, jak zakład
poprawczy.
– Haha, dobrzi, bo tam poprawimi nasi
siatkarz! - uśmiechnął się szeroko i po chwili spochmurniał - Nathalie, czi ja
mogę prosić o zawożenie mnie do domu...?
– Eeee, nie ma najmniejszego problemu –
uśmiechnęła się do niego i wstała z fotela.
– Chyba nie zjem dzisiaj obiad... -
Stephane zaśmiał się serdecznie, klepiąc się po brzuchu. - Może skoczimi razem
do restaurace?
– Ale ja wybieram miejsce! - Nat
uśmiechnęła się przebiegle i zabrzęczała kluczami do auta.
Stała w korku
od dwudziestu minut. Miała tylko skoczyć na jedno popołudnie do Warszawy, żeby
odwiedzić znajomych ze studiów, wypić z nimi kawę i wrócić do Bełchatowa. Jedna
z koleżanek z roku właśnie się zaręczyła i miały to „świętować”.
Najchętniej
zostałaby w domu, miała ostatni wolny weekend przed wyjazdem do Spały, ale
dziewczyny strasznie jąnamawiały. Mówiły, że dawno się nie widziały, ale czuła,
że dowiedziały się o jej pracy dla siatkarzy. Jakoś przez ostatnie dwa lata nie
kwapiły się zaprosić ją choćby na urodziny.
W sumie, to w
końcu ona będzie mogła trochę pozadzierać nosa przy dziewczynach z roku, z
których większość pracowała w najbardziej prestiżowych hotelach w Warszawie.
Głównie dzięki znajomościom bogatych rodziców, a nie zdolnościom.
Jakimś cudem
w końcu dotarła na Saską Kempę i zaparkowała na osiedlu Agaty. Skierowała się
na przystanek autobusowy, bo nie miała
zamiaru tłuc się do centrum autem i szukać tam parkingu.
Weszła do
kawiarni Giovanni Rubino, gdzie cicho w tle brzmiał jakiś jazz z lat 50. Bez
problemu trafiła do stolika, przy którym siedziały jej roześmiane przyjaciółki.
– No w końcu!
Nasza gwiazda! - Agata, czyli przyszła panna młoda wstała i teatralnie
ucałowała ją w policzek - Mua! No, no, cicha woda wylądowała wśród największych
ciach!
– Dlaczego
nigdy nie chwaliłaś się, że kręci cię sport? Ciągle tylko, Włochy, makarony...
ble! - Anastazja zachichotała, pokazując swoje wielkie, końskie zęby.
– To zupełny
przypadek. Philippe Blain przyszedł do hotelu w którym pracowałam i tak od
słowa do słowa...
– No nie
gadaj, że wyrwałaś staruszka?
Nina skrzywiła się na ten niby zabawny zarzut.
– Po prostu
docenił moje autorskie menu.
– No weź, nie
bądź już taka sztywna! A jak chłopaki? Winiarski jest taki super przystojny,
jak na zdjęciach??
– A Wrona ma
dziewczynę?
– Zarwałaś
któregoś?
Nina
westchnęła ciężko i spojrzała ze spokojem w menu. Ceny przyprawiły ją o ból
głowy, ale nie mogła przecież zamówić wody. Kiedy przyszła kelnerka poprosiła o
tiramisu i dużą latte.
– No co ty,
nie pijesz z nami?
– Przecież
przyjechałam autem – brunetka zmarszczyła brwi, patrząc na Agatę.
– Oj tam,
prześpisz się u mnie. To znaczy... u nas – cała grupka zaśmiała się z tego
zdania i zaczęły znowu gratulować blondynce zaręczyn.
– Nie wiem
czy powinnam, w poniedziałek jedziemy do Spały.
– Do czego?
Co to za wiocha?
– Spała? Jest
tam Ośrodek Przygotowań Olimpijskich... no, ogólnie siatkarze trenują tam do turniejów...
– No dobra.
Dla tej pani też jedno cosmo!
Nina
uśmiechnęła się blado do kelnerki i ostatecznie przytaknęła. Przeprosiła na chwilę koleżanki i poszła do łazienki. Chcąc zabić
czas i odpocząć od idiotycznych pytań, zrobiła sobie zdjęcie w odbiciu lustra.
Nie mając nic lepszego do roboty wrzuciła zdjęcie na instagrama.
Wróciła do
stolika i usiadła przy swoim drinku. Pociągnęła duży łyk.
– I co, masz
kogoś?
– Dajcie spokój,
przecież oni wszyscy mają dziewczyny albo żony.
– Uuuu, ktoś
tu dziwnie brzmi...
Jej telefon
zawibrował i dyskretnie spojrzała na ekran. Na górze wyświetlała jej się treść
smsa.
„Co robisz w
Wawie? :D Właśnie wpadłem tutaj spotkać się ze znajomymi. Może bro później?”
Zerknęła na
nadawcę i momentalnie uśmiechnęła się szeroko, co oczywiście wzbudziło
zainteresowanie koleżanek.
NINA:
Przyjechałam autem...
WŁODI: Spoko,
prześpimy się u mojego kumpla i razem jutro wrócimy ;)
– Adorator?
– A taki
jeden siatkarz Skry – Nina wzruszyła ramiona i zabrała się za jedzenie
tiramisu. - W sumie to chyba będę musiała jednak zmyć się trochę wcześniej...
*****************************************************************************************
Na początek WESOŁYCH MIKOŁAJKÓW! Mam nadzieję, że znalazłyście wymarzone prezenty dzisiejszego poranka :) Pochwalcie się w komentarzach?
W dzisiejszym rodziale pojawiła się także moja druga pasja, jaką są motocykle. Od wielu lat jestem pasjonatem wyścigów, sama też jeżdzę. Dlatego wplotłam w przeszłość Ani coś nieco o motocyklach - może ktoś się zainteresuje i dołączy do oglądania świata MotoGP? W tym odcinku nie ma Zatiego, ale pojawił się Wrona i jego dramat z chomikiem :) Czy dziewczyna wspomoże Andrzeja w żałobie?
Możdżon przeżywa trudne chwile... jak widać nawet mężczyźni, także ci duzi, mają swoje problemy i emocje. Czy Paulina w końcu odkryje, że przyczyną stresów mężczyzny jest rozpad związku z Celestynką?
Pierwsza konfrontacja Nat z żoną Stephane'a i niestety, ale dziewczyna chyba nie zrobiła dobrego wrażenia na Stephanie. Czy widoczna zazdrość i kłopoty w małżeństwie trenera zachęcą ją do dalszych działań wobiec Antigi?
Znajomość Niny i Włodiego chyba będzie się jednak ciągnąć. Czy chłopak uratuje ją z nudnego spotkania i, czy wspólny wypad na piwo doprowadzą do czegoś więcej?
Nadchodzące odcinki przyniosą przeniesienie akcji do Spały i zapewaniam, że będzie się działo!
Zachęcam gorąco do komentowanie - tym, którzy to robią regularnie serdecznie dziękuję! Jesteście wielcy!
Na następny rodział zapraszam wyjątkowo w PIĄTEK, 12.12.2014
Na następny rodział zapraszam wyjątkowo w PIĄTEK, 12.12.2014
W razie pytań jestem dostępna na:
mailu spalamwspale@gmail.com
i asku
Bardzo fajny rozdział! Kurczę, biedny Możdżon... :c Oby Paulina mu pomogła!
OdpowiedzUsuńStefek, Nat, żona... Fajny trójkącik xd Ciekawe co będzie dalej, na tej kolacji.
Już nie mogę się doczekać kolejnego!
"Zapomniałem zamknąć mu klatki przed wyjazdem... i on teraz leży taki... twardy, za fotelem." Przepraszam... ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu w tej scence, którą sobie wyobraziłam, czytając co napisałaś hahaha XD
Piszesz świetnie, oby tak dalej!
Pozdrawiam ;*
http://nie-zapomnij-omnie.blogspot.com/
+ Nie śmiałam się z tego, że chomik jest martwy, tylko z tego, jak Wrona to fajnie sformułował i co zrobił... XD
UsuńPaulina już w pewien sposób pomogła mu się ogarnąć :) Możdżon to duży (dosłownie :D) facet, więc jakoś sobie da radę. Dzielnie trzyma się swojego postanowienia, że nie będzie się Paulinie "chwalił" zerwaniem z Celestyną.
UsuńW następnym rozdziale będzie zupełna odmiana u Nat, ale żona Stephane'a na pewno jeszcze zagości w opowiadaniu ;)
To takie w stylu Wrony, każdy powód dobry, żeby dziewczynę do siebie zaprosić :D jakoś nie miałam skrupułów przed "uśmierceniem" chomika ;)
Pozdrawiam i do "przeczytania" :*
Pijani siatkarze kołyszący się na wszystkie strony... Taak, to musiało zabawnie wyglądać. ;) Sześciu ich było? Kto dokładnie? Wiadomo, że Wrona, Kłos, Igła i Winiar... A Ci dwaj pozostali?
OdpowiedzUsuńPowitanie dziewczyn... epickie. :D Też bym chyba zatrzasnęła im drzwi przed nosem, jakby mi taki wjazd zrobili.
"- Policja?
- Nie, krasnoludki."
No i skisłam. xd
Wrona i jego chomik... :D Ja nie mogę, takie to niby nic nie znaczące, takie to durne, a rozbawiło mnie jak mało co. Genialna akcja.
Zastanawiam się, czy Wrona ma w tym jakiś ukryty cel. To znaczy w tym, żeby Ania przyszła do niego. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że Karol szpiegował (?), czy nie ma u niej Zatiego. W ten basen jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć. ;]
Moto GP? Oglądałam parę lat temu z tatą wszystkie wyścigi, kiedy to wygrywał Rossi, albo... Rossi. ;) Obecnie zdarza mi się zerknąć, ale rzadko.
Widzę, że Ania miała w przeszłości coś wspólnego z Marquezem?
Widzę, że nie tylko u mnie jakiś środkowy ma doła. :D
Biedny Możdżon, chociaż że za nim jakoś specjalnie nie przepadam (w sumie to nie wiem, dlaczego), to szkoda mi się go tutaj zrobiło. Oby wszystko sobie wyjaśnił z tą jego laską.
Dobrze, że Paulina tak się o niego troszczy. Ciekawe, co tutaj będzie dziać się dalej.
Żona Stefana? No powiem, zaskoczyłaś mnie jej pojawieniem się. ;) Chyba jej nie polubiłam. :D Czyżby ona wyczuwała, że jej mąż coś czuje do asystentki?
Antiga chyba zbytnio nie przejął się wizytą swojej żony...
"Żoni są trudni w obsłudze."
Nie no, leżę. :D
Wypad do restauracji? No no, czyżby randka?
Koleżanek Niny też nie polubiłam. ;) Niektóre pytania, jakie zadawały, były, jak dla mnie, zbyt bezpośrednie. "Zarwałaś kogoś?". Ja bym się wkurzyła, gdyby mi tak któraś wypaliła. Współczuję Ninie, że musi się z takimi laskami użerać.
Dzielny Włodi uratuje ją z nudnego spotkania. :D Uwielbiam Włodiego w Twoim opowiadaniu, naprawdę.
Dzięki za wizytę u mnie, pragnę poinformować, że jutro pojawi się rozdział VII. :)
Pozdrawiam. :*
Jakoś umknęło mi przedstawienie całej szóstki :D dodając do tego, że Możdżonek, Zati, Buszek, Włodi i Dziku byli już w hotelu, to pewnie do tej szalonej bandy dołączył Wlazły i Pit :D tak wiem, powinnam skupiać się na szczegółach, czasem nie wychodzi :D
UsuńTak śpisz sobie słodko po imprezie, a tu nagle wyją ci jakieś wielkoludy pod drzwiami... i oczywiście wydaje im się, że to fajna zabawa :P
Wiadomo, że Wrona ma na celu zwabienie Ani do siebie, a przy okazji Kłos sprawdził, czy Zati nie stoi mu na przeszkodzie :D
Aaaa, jak dobrze spotkać w końcu kogoś, kto lubi siatkę i wie co to MotoGP :D to prawda, lubię Marqueza, ale jego pasmo zwycięstw odbiera radość z oglądania wyścigów bardziej, niż było to za czasów zwycięstw Rossiego czy Stonera... tam przynajmniej były w miarę równe wyścigi i legendarne wręcz pojedynki. Oglądasz rzadko, ale masz jakichś faworytów (MotoGP, Moto2 i Moto3? :D)
Chyba taki już los środkowych, a przynajmniej w naszych opowiadaniach, że im się z dziewczynami nie układa :P
Dla mnie Możdżonek jest super fantastyczny! Jego kontakt z dziećmi i to, że odpowiada ludziom na swoim profilu na facebooku - wielki plus :)
Tutaj, jak i u innych, będzie dużo zamieszania :D
Domyślam się, że Stephanie jest cudowną kobietą, żoną i matką, ale na potrzeby opka zrobiłam z niej taką zołzę :D kobiety mają szósty zmysł i widzą gołym okiem takie występki ;) Antiga jest tak pogodny i nie widzi nic złego w tym, że reprezentacja działa tak, jak rodzina :D widać dla żony to momentami zbyt wiele.
Obiad z "szefem" na pewno, ale czy randka... ;)
Powiem szczerze, że koleżanki Niny są wzorowane na moich własnych, nieprzyjemnych doświadczeniach z koleżankami, które zawsze chciały, żebym poznawała je z chłopakami z którymi trenowałam lub znam z klubu motocyklowego (koledzy motocykliści to zasługa taty).
Włodiego na pewno będzie coraz więcej, ale wiadomo, że nie jest on w kadrze i w czasie przygotowań do mistrzostw grał w plażową i odpoczywał w USA, więc, o ile, Nina coś do niego poczuje, to będą mieli pod górkę ;)
Zatem jutro wpadnę na dawkę siatkarzy w Katowickim psychiatryku xD
Ściskam :*
Spoko ja też czasem zapominam o jakichś szczegółach. ;) A więc to Mario i Piter też się spili. No nieźle, zacny skład.
UsuńOglądam raz na ruski rok, i tylko Moto GP. No pewnie wygra Marquez, bo przecież to jest jakaś maszyna do wygrywania. ;]
No, taki już los środkowych, że zawsze mają przekichane. :D Ostatnio nawet któryś z komentatorów gdzieś wypalił: zawsze można się wkurzyć na środkowego.
Ja wiem, że Możdżon ma super kontakt z ludźmi i w ogóle, ale po prostu nie należy do moich ulubieńców. Nie wiem dlaczego. Chyba ta jego broda mnie przeraża. :D
Mhm, no to współczuję takich koleżanek. Ja na szczęście nie mam takich problemów, bo nie mam praktycznie żadnych kontaktów z płcią przeciwną. ;]
Coraz więcej Włodiego, coraz więcej Włodiego (dlaczego ja to sobie nucę w rytm "Coraz bliżej święta"? xdd), taak.
Niech Włodi wpadnie odwiedzić kolegów. :D
Marquez już wygrał sezon :D Mam nadzieję, że w przyszłym Yamaha wystawi lepsze motocykle. Bardzo poprawili się w ostatnim sezonie, więc liczę, że kolejny będzie ciekawszy.
UsuńTaaaak, pamiętam ten tekst o środkowych. Nie wiem, czy nie był to mecz Skry w Lidze Mistrzów. W ogóle teksty komentatorów (nie tylko siatkówki) coraz częściej rozkładają mnie na łopatki. Mam wrażenie, że kiedy już nie mają nic do powiedzenia, zaczynają paplać dla samego gadania.
Wiesz, jak to jest. Fajnym chłopakiem można się pochwalić koleżankom. Szkoda, że czasami tylko do tego służą :]
Włodi zostanie w opowiadaniu na dłużej :D
hahahahaha rozwaliłaś mnie z tym przybyli ułani pod okienko, jak dzieci! :D
OdpowiedzUsuńWronka biedak nie potrafi zajmować się zwięrzątkami ;c
ciekawi mnie jeszcze gdzie jest Zati skoro nie ma go u Ani? ;p
No i bardzo podoba mi się ten wątek Nat i Antigi, czy coś miedzy nimi zajdzie, czy jednak zostanie wierny żonie... z jednej strony strasznie mi szkoda tej jego żony, a z drugiej jakby tak z Nat coś tam się porobiło to byłoby ciekawie :D no i strasznie się martwię o Możdżona, musi mu się w końcu humorek poprawić, może Paulina mu w tym jeszcze bardziej pomoże? haha
cudowny rozdział już nie mogę się doczekać 12.12!
Weny :*
I pijani siatkarze mają w sobie coś z dziecka, prawda? :) Wronka ma napięty grafik, a chomiki takie wymagające - jednak przysięgam, że żaden nie ucierpiał podczas tworzenia tego opowiadania! A co się stało dokładnie z Wiktorem będzie w następnym rozdziale! :)
UsuńWątek Nat i Antigi chyba wzbudza największe zaciekawienie i niemałe kontrowersje, w końcu to romans z żonatym i starszym mężczyzną. Romans, który jeszcze nie wiadomo, czy się rozwinie, bo w końu jest jeszcze Kubiak, prawda?
Dziękuję ślicznie za komentarz i zapraszam wyjątkowo w piątek na następny rozdział!
Przeróbka "przybyli ułani pod okienko" mistrzowska, w końcu jak na Mistrzów przystało nie? ;)
OdpowiedzUsuńA ja to bym z nimi pośpiewała, a nie drzwi zatrzaskiwać, jak tak można?:( xD
Chomik Endruj?Cóż mam powiedzieć? Och, Wronka, Wronka. Jak widać każda wymówka żeby zaprosić dziewczynę do swojego mieszkania dobra (y)
Jestem pewna, że Paulina wyciągnie Marcina z dołka, ale ja i tak chce żeby ona była z Rafałkiem noo!
Wątek Nat i Antigi staje się coraz bardziej intrygujący. Kolacja? hmmm. No ciekawe jak to wyjdzie ;) Ale znowu jest ten świetny akcent Antigi, który uwielbiam "Nathalie tak dobrzi cię widywać" - śmiechłam xD
Te, pożal się Boże koleżanki Niny mega mnie wkurzyły -.- Ale mam nadzieje, że Włodi uratuje ją z tego spotkania ;)
Pozdrawiam ;**
Kreatywność chłopaków nie zna granic :D Przynajmniej jest wesoło (im...). Wronka z tym chomikiem też się wpisuje w ta kreatywność :D
UsuńHaha, chyba zacznę przyjmować zakłady, "kto będzie z kim"! Albo zrobię jakąś sondę i zobaczę, ile osób zgadnie. W sumie to sama jeszcze nie wiem, jak zakończa się poszczególne wątki. Wyjdzie "w praniu" :)
Cieszę się, że stefański dostarcza powodów do uśmiechu :D Mi też zresztą ;)
A Włodi to rycerz, myślę, że nie przegapi okazji, żeby się wykazać, nawet nieświadomie uratować Ninę (i pobyć z nią).
Pozdrawiam również :)
Aj ci ułani :) Oni to jak coś wymyślą! :D Laski pewnie miały fajne miny, jak zobaczyły nawalonych kolegów :P
OdpowiedzUsuńAle z żonki trenera wredna suczka! Nie dziwie się, że Stefanek woli spędzać czas w pracy niż z nią w domu ;) I te głupie komentarze o Nat - stara zazdrośnica! Mam nadzieję, że Natalia się obok niego zakręci i pocieszy ;) W końcu nie każda musi lecieć na siatkarza z reprezentacji!
Nie wiem o co chodzi temu Możdżonkowi, w końcu cieszył się, że nie jest już z Celką! I jeszcze perfidnie udaje, że nic się takiego nie stało i to zwykły stres. Cóż... Paulina zasługuje na prawdę!
Niezłe spotkanie miała Nina, nie wiem po co się w ogóle na nie zgadzała :p Najwidoczniej los tak chciał i Włodi się jej napatoczył :D Ciekawe co wyjdzie z tego ich nocowania u kolegi :P
Czekam na next :*
Osobiście chyba nie byłabym zadowolona z wizyty takich ułanów, tym bardziej, gdyby wyrwali mnie ze snu. Tak się nie robi, nie mi :D
UsuńZazdrosne kobiety są najgorsze, co? Tym bardziej, kiedy widzą męża z młodszą (i ładniejszą) dziewczyną ;) A że chorobliwa zazdrość nikomu nie pomaga... Zobaczymy, co Antiga z tym zrobi.
Hmm, a może Marcin nie chce nikogo obarczać swoimi problemami? Może jest dla niego za wcześnie, aby o tym mówić?
Włodi - człowiek, który zjawia się tam, gdzie akurat jest potrzebny :D Wieczór z "psiapsiółami" chyba nie należałby do najbardziej udanych, ale ratunek już nadciąga :D
Wrona z chomikiem, boże Endrju serio?! Padłam przy tym :D Żona Stephane'a chyba nie będzie mieć dobrych kontaktów z Nat, ale szczerze to czego ona się spodziewała jej mąż jest trenerem logiczne, że nie będzie go teraz w domu... Chociaż widząc z jaką laską pracuje, no mogła być trochę zazdrosna :D Czekam co będzie się działo na kolacji i po niej :P Mam nadzieję, że Włodi wpadnie po Ninę do tej kawiarni a jej koleżanki umrą z zazdrości, (wrogość mnie przepełnia na samą myśl o nich) a potem kto wie co się będzie działo :D
OdpowiedzUsuńOdliczam dni do piątku!
buziaki
xx
Serio, serio! To jest Wrona, tego umysłu nie ogarniesz :D
UsuńCóż, jeżeli pierwsze spotkanie żony Stefana z Nat wyglądało tak, to raczej nie ma szans na przyjaźń między paniami ;) A co, jeżeli zacznie szantażować męża i nalegać na wyrzucenie Nat z pracy...? Chyba wszyscy jednak chcemy, żeby trzymała się od Nat z daleka.
Oj tak, dziewczyny na pewno zzieleniałyby z zazdrości! O ile w ogóle wiedziałyby, że Włodi to Włodi, a nie "jakiś siatkarz" (i tak domyśliłyby się tylko po jego wzroście...).
Zapraszam w piątek zatem :D
Mój ulubiony motyw to chomik. Wiem, że nieładnie naśmiewać się z cudzego nieszczęścia, no ale nie dało się nie uśmiechnąć. Tylko kto daje chomikowi na imię Wiktor? Chyba tylko Andrzej. Trochę się dziwię tylko, że 1) Andrzej nie próbował Wiktora ratować, b) Andrzej zadzwonił do Ani, a nie do Karola.
OdpowiedzUsuńNo, ale bardzo możliwe, że do Karola zadzwonił najpierw.
A ja stawiam, że i przed, i po.
Bo przeanalizujmy.
Andrzej wchodzi do mieszkania i widzi, że Wiktor nie żyje.
Andrzej dzwoni do Karola: "Karol, on nie oddycha!" i po krótkiej analizie niestety uznają, że nie da się go uratować. Karol - jako dobry przyjaciel - uznaje, że tylko Ania biednego Andrzeja po tak wielkiej stracie i wyrzutach sumienia może pocieszyć. Każe mu zadzwonić do dziewczyna.
Ania perfidnie Andrzeja olewa i ogląda sobie dalej wyścig.
Andrzej znów dzwoni do Karola i się żali, że Ania nie przyjechała natychmiast. Musi być jedno wytłumaczenie, siedzi u niej Zati! No ale trzeba mieć pewność. Głupio żeby Andrzej się jakoś napraszał i wydzwaniał, a też nie może opuścić Wiktora na ostatniej drodze. Zresztą by wyszedł na bezdusznego drania, gdyby Wiktora w takiej chwili zostawił samego. Więc co? Kaaaaaaaarol. No i Karol poszedł na przeszpiegi.
Na bank jak wrócił, to zadzwonił do Wrońci i mu zdał sprawę z oględzin.
No i pytanie najważniejsze? Czy Ania pojedzie wspierać Andrzeja?
Podsumowując Anię lubię najbardziej. A to zamiłowanie do motocykli tylko moją sympatię utwierdziło. Nawet jej wybaczę tę bezduszność względem Wiktora i jego właściciela ;)
Matko! Twoja analiza rozbawiła mnie do łez, autentycznie! Piękny tok myślenia Andrzeja, totalnie pasujący do naszego środkowego. Wiktor i cała ta sytuacja pojawi się na pewno w piątkowym odcinku i wiele się wyjaśni. Czy Ania pojedzie do Andrzeja? Nigdy nie wiadomo, ale czy chciałaby mieć na sumienie Wronkę (i wściekłość calej Polski!), gdyby ten nie daj boże, nie wytrzymał smutku po stracie?
UsuńZacznę od tego, co mnie irytuje, bo zauważam to już w którymś rozdziale, ale zawsze zapominam o tym napisać. W sumie nie jest to bardzo ważne, ale mnie razi. A mianowicie to, ze dziewczyny moim zdaniem przeginają z tymi zdjęciami. Nie rozumiem jak można wyjść z imprezy (nazwijmy tak to spotkanie, na którym jest Nina) do łazienki tylko po to by zrobić sobie sweet focie w lustrze i wstawić do internetu. No to mi się wydaje bardzo dziecinne, takie wręcz na poziomie gimbazy i szczerze powiedziawszy nie lubię takich zachowań. I zdjęć w lustrze z milionem hashtagów. No, ale pomińmy.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobało mi się spotkanie Nat ze Stephanie. Było mega! Widać, że kobieta jest silną osobistością, która nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać i potrafi zawalczyć o swojego faceta. I szczerze powiedziawszy wcale jej się nie dziwię, Mąż ma ładną asystentkę, która wchodzi do jego gabinetu jak do siebie, nie ma czasu dla rodziny, a coraz więcej czasu spędza a obcą kobietą. Która żona by się nie wkurzyła? Ma rację i choć lubię Nat, to stoję murem po stronie Stephanie. A Nat powinno to dać do myślenia. Ten facet ma rodzinę!
Żal mi Możdżiego. Chociaż tyle, że Paula pokazała, że potrafi go wesprzeć i że może mieć w niej oparcie. Może to początek pięknego uczucia? Oby! ;D
Pozdrawiam i czekam na kolejny!:)
Buźka!:*
Powiem szczerze, że nie zwróciłam uwagi na nadmierną ilość sweet foci - w sumie pojawił się opis tylko jednej takiej akcji w wykonaniu Nat (zresztą personalnie nie widzę nic złego w upamiętnaniu pewnych wydarzeń za pomocą instagrama). Mogę zgodzić się, że w przypadku Niny było to trochę naciągane, ale potrzebne, aby Włodi odkrył jej obecność w Warszawie. Dodatkowo powiem, że takie zachowanie jest celowe, bo opko nadal utrzymane jest w dość luźnym tonie i momentami jest wręcz pastiszem :]
UsuńCieszę się, że przypadło Ci do gustu spotkanie Nat z żoną Antigi. Stephanie miała prawo się wkurzyć, bo kto by się nie wkurzył, ale na obronę Nat powiem, że dziewczyna w zasadzie nic nie zrobiła. Nie uwodzi Stephane'a ani strojem ani zachowaniem, a trener też jest rozgarniętym mężczyzną. Zresztą ten wątek będzie rozwinięty, żeby nie wyszło, że Nat to ta zła smarkula :)
Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że wyjaśniłam dość istotnie sprawę ze zdjęciami, dlatego następnym razem spojrzysz na "gimbusie" zachowania z lekkim przymrużeniem oka (bo ja nawet mam listę cech, jakie sztampowe opko powinno zawierać)
Dziękuję za zaproszenie :) Bardzo przyjemnie się czyta i akcja jest taka "inna" :) Rzuciłam wszystko inne i zajęłam się czytaniem, dlatego nadrobiłam to, co do tej pory się pojawiło :) postaram się od teraz być na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jejku dziekuje ci za zaproszenie. I bloga sie tak przyjemnie czyta. Pomimo ze rano zabieg powinnam być wyspana tak mi sie spodobał ze nawet nie tknelam streszczenia. Na prawde jest swietny, no i dlaczego kazesz tak dlugo czekac XDDD na pewno bede tu zaglądać <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na coś nowego :)
OdpowiedzUsuńnie wiem co z tego będzie ale postaram się :d
pozdrawiam i zapraszam na: tylkoprzyjazn.blogspot.com
A więcej jestem! W końcu znalazłam czas. Wybacz, że tak późno, ale moi nauczyciele wymyślili sobie nowe hobby. Mianowicie 3453534 sprawdzianów, kartkówek + referaty na ostatnie dwa tygodnie przed świętami. Dzięki nim, nie miałam nawet czasu, by spokojnie posiedzieć w blogowym świecie i poczytać opowiadania. No ale nic. Teraz do rzeczy.
OdpowiedzUsuń"Przybyli ułani pod okie... drzwi!" :D Nie mogłam z tych naszych głupków, serio! A gdy jeszcze przeczytałam, że Stephane jest z nim, to już kompletnie odpadłam. Tak się bawią siatkarze!:D Dziewczyny ich chyba zamordują, serio. W sumie to się nie dziwię. Też jestem gotowa zabić, gdy mnie ktoś budzi w środku nocy....
Ten rozdział zdecydowanie należy do Ś.P. Wiktora. Prawie popłakałam się ze śmiechu, jak przeczytałam z jakim problemem dzwoni do Anki Wronka. Jak wyobraziłam sobie małego, szarego chomiczka, leżącego za andrzejowym fotelem, z łapkami do góry i niedziałającą już pikawą, prawie oplułam monitor. No i jeszcze pewnie spanikowany Andrzej, szukający po całym mieszkaniu pudełka po butach, by Wiktor miał, może nie dębową, ale chociaż namiastkę trumny....
A Karollo to pewnie został przysłany przez Wronkę, by obczaić teren, czy przypadkiem Zati nie siedzi u Ani, bankowo!
Szkoda mi Możdżonka, ale liczę na to, że Paulina mu pomoże i będzie go wspierać w trudnych chwilach. Oby tylko ta cała Celka nie namieszała. Obudzi się, gdy Możdżi się już pozbiera, i zrozumie, że jednak go "kocha". Oby nie.
Przyznam szczerze, że na dalszy rozwój wątku Nat i Stephana czekam z niecierpliwością! Jestem strasznie ciekawa jak dalej potoczy się ich relacja, no i co z rodziną Antigi i resztą świata? Przecież jeśli mieliby romans i wyszłoby to na jaw, to byłaby istna katastrofa.
Widać, że żonie trenera osoba Nat nie przypadła do gustu. Chociaż nie musiała tego aż tak bardzo demonstrować, przerzucając się na język francuski w jej obecności, bo to bardzo niegrzeczne. Ciekawe co by zrobiła, gdyby Nathalie, jak to mówi Stephan, nagle przemówiła do niej w jej ojczystym języku?:D
Koleżanki Niny mnie kompletnie załamały. Chcą odnowić znajomość, bo zauważyły, że pracuje ona z siatkarzami. No istne pustactwo. Na miejscu Niny też wolałbym trzaskać sobie selfie w wucecie, niż siedzieć w takim gronie. Choć nie, ja pewnie bym w ogóle nie przyjechała na to spotkanie :D
No a na koniec, oczywiście nasz Włodi! Oj kolego, nie wiem co wymyśliłeś, ale ewidentnie coś knujesz :D Ciekawa jestem jak się skończy ich spotkanie :D
A więc czekam na następny i gorąco pozdrawiam, w między czasie odmawiając krótką modlitwę za spokojny przemarsz duszy Wiktora do Wieczności :)
Życzę dużo weny!:*
Zapraszam na 44zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Jestem trochę spóźniona, ale to przez nawał spraw i takich tam. Rozdział oczywiście fajny ,a ta żona Stephane to jędza! Obgadywać kogoś w tym samym pokoju w obcym języku! Władi widzę w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie :P Co do Wrony i tego zdrętwiałego chomika leżącego za fotelem, to żal zwierzaczka. Mam nadzieję, że przynajmniej jego pogrzeb dobrze przebiegnie :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje nowe opowiadanie tym razem o skoczkach narciarskich
http://dzieki-tobie.blogspot.com/
oraz na nowy rozdział
siatkowka-to-stan-umyslu.blogspot.com