sobota, 1 listopada 2014

ROZDZIAŁ III

Gdy tylko wrócił prąd, Igła i Winiar kazali wszystkim zostać na miejscu, a sami udali się na poszukiwanie reszty członków drużyny. Ignaczak prawie potknął się o Fabiana, kucającego z telefonem przy uchu.
– Ej! - Drzyzga wstał i już miał coś powiedzieć, ale widok starszych kolegów podziałał na niego jak zimny prysznic - O, nawet nie zauważyłem, że prąd wrócił...
Obaj spojrzeli na niego z wyraźnym niepokojem. Fabian zakończył prowadzoną rozmowę i szczerząc się, skierował w stronę basenów. Winiarski machnął ręką.
– Dobra, ja idę sprawdzić, czy ktoś nie umarł w saunie, ty sprawdź bar. Może nie wypili ci całych zapasów.
Michał, zbliżając się do drzwi sauny, słyszał czyjeś szepty. Brzmiało to całkiem radośnie, więc chyba tym razem nie dane mu było zaspokoić ciekawości co do tego, jak wygląda człowiek po spędzeniu godziny w saunie. Zapukał do drzwi, chcąc upewnić się, że wszystko jest w porządku.
– We-wejść... – usłyszał łamiący się ze śmiechu głos Nat.  Wszedł do środka, a jego oczom ukazał się Kubiak, który zmazywał ręcznikiem jakąś białą maź ze swojego torsu.
– Okeeeeej, chyba nie to chciałem zobaczyć.
– To tylko maseczka, jej maseczka!
– Nie, nie, nieeee... Kubiaczku, damę, tak po ciemku bałamucić? - pokiwał głową z dezaprobatą, ale stanął jak wryty, słysząc śmiech Nat, który przypominał już próbę zapalenia malucha w środku zimy - Nie wiem, co tutaj zaszło. Jesteśmy wszyscy dorośli. Cieszy mnie ten widok. Pa!
Winiar opuścił szybko saunę i odliczył do 10, aby zapomnieć o tym, co zobaczył. Kierując się z powrotem na salę wspólną, spotkał śmiejącego się Igłę.
– Za takie widoki chyba powinienem brać opłaty na youtubie - Ignaczak podsunął Michałowi swój telefon, na którym puścił sobie filmik z chrapiącym Kłosem, wtulającym głowę w brzuch nowej dietetyczki. Przykryci białym obrusem wyglądali bardziej jak Maryja z o wiele przerośniętym dzieciątkiem.
– No nieźle. Poczekaj, zrobię zdjęcie i wrzucę na insta. Lubię drażnić tę warszawską szafiareczkę Kłosa - Winiar zachichotał i pobiegł do baru, żeby uwiecznić słodko chrapiącego Karollo.
Dopiero, gdy wrzucił zdjęcie na serwis, zaczął delikatnie trącać Ninę po ramieniu. Podskoczyła gwałtownie i zaczęła rozglądać się dookoła, na wpół oślepiona nagłą jasnością. Karol, którego głowa zsunęła się teraz na jej uda, zaczął pomrukiwać z dezaprobatą. Dietetyczka dojrzała w końcu śmiejącego się bezgłośnie Winiara. Zaczęła spychać rękami nadal śpiącego Kłosa ze swoich nóg i owinęła się szczelnie obrusem.
– No, dzieci, chyba czas iść do domów.

 ***
Gdy zamknęła za sobą drzwi swojej eleganckiej kawalerki, poczuła od razu zapach zmielonej kawy. Rano zdążyła tylko pospiesznie wypić jedną filiżankę espresso, nie miała jednak czasu na posprzątanie po sobie. Położyła swoją czarną torbę na małej szafce z butami i wyciągnąwszy z niej tylko swój telefon, udała się do kuchni, aby szybko opróżnić zmywarkę. Gdy schowała ostatni talerz do szafki, usłyszała sygnał nowego smsa. Była jednak zbyt zmęczona, aby odczytać od razu wiadomość. Poszła najpierw zażyć szybkiej kąpieli, tak bardzo marzyła o położeniu się spać.
Dopiero, gdy wykąpana ułożyła się wygodnie w łóżku, spojrzała na swój telefon. Miała aż 3 nowe wiadomości, w tym dwie od Nat, a jedną od nieznanego numeru.
NAT: Cholera, fajne kwasy wyszły z Dzikiem. Musimy jutro pogadać.
NAT: Tzn. nie, z Dzikiem jest spoko. Tylko dowiedziałam się kilku „ciekawych” rzeczy... to nie na tel.
ANIA: Jutro u mnie z rana. Wpadnij z kawą.
NIEZNANY NUMER: O, mieszkasz naprzeciwko Karollo! A.
Telefon wysunął się jej z rąk i spadł na kołdrę. Nie zastanawiała się nawet nad tym, kiedy i od kogo Wrona wziął jej numer, ale nad tym, jak mogła nie zauważyć takiego sąsiada jak Kłos. W pamięci próbowała odtworzyć ostatnie cztery miesiące, odkąd zamieszkała w Bełchatowie. Nigdy na niego nie wpadła, nie zauważyła też jego auta na parkingu podziemnym. Miała szczerą nadzieję, że Karol nie widział jej, gdy wracała do mieszkania po koncercie The 1975, kiedy poznała Matthiego i piła z nim whisky z gwinta.
Spojrzała na zegarek, było już grubo po północy, więc raczej nie zamierzała wpadać z wizytą do Kłosa. Tym bardziej, że Wrona, jak to Wrona, mógł sobie robić z niej żarty. Raczej nie chciała napaść jakiejś staruszki z naprzeciwka i wyjść na obłąkaną w nowym miejscu zamieszkania.
Od niechcenia odpisała Andrzejowi.
ANIA: Wronka, idź spać, nie pierdol.
Chłopak chyba czekał na wiadomość od niej, bo odpowiedź nadeszła zanim jej telefon zdążył się zablokować. Jednym okiem przeczytała sms'a.
WRONA: Hm, a może do ciebie zapukamy?
ANIA: Do dupy sobie zapukaj. Dobranoc.
WRONA: :( </3
Dziewczyna zamknęła oczy i zaśmiała się pod nosem. Może to wydawało się głupie, ale dawno nie poznała faceta, z którym mogłaby pożartować bez martwienia się, czy ten nagle się nie obrazi albo stwierdzi, że nie tak powinna zachowywać się dziewczyna.
Pomyślała, że może jutro w wolnej chwili wejdzie na ten osławiony kanał Kłos vs Wrona i zobaczy ich wygłupy.
Kiedy obudziła się rano, miała wrażenie, że śniło jej się coś głupiego. Nie, coś dziwnego i głupiego. Potrząsnęła głową i prawie mechanicznie włączyła ekspres do kawy, idąc przez kuchnię w drodze do łazienki. Założyła na siebie szare bandeau i luźną, białą bokserkę z Kapitanem Ameryką. Do tego ciemne jeansy z podwyższonym stanem i stopki z amerykańskimi flagami. Co prawda nie był to 4 lipca, ale taki zestaw pasował do jej dzisiejszego nastroju.
Z uśmiechem nalała sobie kawy i zjadła biały ser, pokropiony obficie miodem akacjowym. Pochłaniała śniadanie, patrząc od czasu do czasu przez okno na zieleniące się drzewa. Gdy tylko skończyła jeść, uprzątnęła wszystko do zmywarki. Zgarnęła z pokoju telefon, kluczyki do auta i wyszła z mieszkania. Po zamknięciu drzwi, skierowała się na schody, ale coś kazało jej się odwrócić.
Na jej szczęście lub nie, mieszkanie na wprost jej lokum otworzyło się. Jej oczom ukazała się zaspana twarz Karola, który czekał, aż Wrona założy w końcu swoje buty.
– Znowu się spóźnimy... - Kłos oparł się twarzą o drzwi i westchnął.
– Nieeeee, naprawdę myślałam, że to kiepski żart.
Na dźwięk głosu Ani, Andrzej wychylił się zza drzwi i posłał jej radosny uśmiech, któremu towarzyszyło energiczne machanie obiema rękami. Dziewczyna stwierdziła, że woli udać się biegiem do auta, ale chłopcy już ją dopadli.
– Jak dobrze, że masz auto - Karol próbował uśmiechnąć się czarująco. Blondyna jęknęła z niezadowoleniem.
– Co z waszymi pięknymi furami?
– Aaaa, pożyczyłem dziewczynie, miała stłuczkę swoim - Karol pokręcił głową.
– Zaraz nie będziesz mieć i swojego - Andrzej prychnął i zaczął schodzić na dół do podziemnego garażu.
– Dziewczynie? Andrzejowi? Bo z tego co widzę, to nawet sypiacie razem - Ania poruszała znacząco brwiami, a Karol udawał zawstydzonego.
– No i wydało się Andrzejku.
 ***
Obudziła się z lekkim bólem gardła. Było za 5:50, miała akurat tyle czasu, aby przebrać się w strój do biegania, wyszorować zęby i spiąć włosy w wygodny do biegania kucyk. Już miała zabrać z nocnej szafki swój odtwarzacz, kiedy przypomniała sobie, że zamiast tego powinna wziąć coś z lodówki.
Do torby przywieszonej w pasie schowała połówkę awokado, jednego pomidora i resztkę rukoli. Nie miała tam nic więcej godnego uwagi. Przelała do bidonu wodę, założyła swoje kolorowe buty do biegania i zjechała windą na dół. Przechodząc przez hol, złapała się na tym, że uśmiecha się jak dziecko idące do wesołego miasteczka.
Gdy wyszła przed budynek zobaczyła Drzewo, który opierając jedną ze swoich długich nóg na ławeczce, rozciągał się bez większego wysiłku. Podeszła do niego i klepnęła go lekko w ramię. Odwrócił się do niej z pogodnym wyrazem twarzy.
– To do parku! - Marcin mrugnął do niej i zaczęli od lekkiego truchtu na rozgrzewkę.
Od czasu do czasu przyspieszali, udając, że się ścigają do jakiegoś punktu. W końcu dotarli do osławionej piekarni, z której Możdżon wyszedł z ciepłymi jeszcze bułkami, schowanymi w papierową torbę. Przespacerowali się do pobliskiego parku i usiedli na ławce, żeby skonsumować pachnące pieczywo. Ponieważ Paulina zupełnie zapomniała o zabraniu ze sobą noża do pokrojenia warzyw, Marcin rozerwał pomidora na pół i zjedli go, zalewając się jego soczystym miąższem.
– Awokado chyba sobie podarujemy  - dziewczyna rzuciła okiem na swój zegarek, który liczył przy okazji kalorie, które spaliła - Chyba czas wracać. Zobaczymy się na treningach.
Fizjoterapeutka wstała z ławki i otarła brodę z soku, który wyciekł z pomidora. Możdżonek zaśmiał się i wyrzucił papierową torbę do stojącego obok kosza.
– Taki jestem nudny, że już chcesz uciekać? - wstał i przeciągnął się mocno, mrucząc przy tym doniośle. Potarmosił jeszcze włosy Pauliny, które i tak już były w nieładzie i zaczął biec w stronę swojego mieszkania - Do później!
Dziewczyna wróciła do hotelu i rzuciła swoje sportowe ciuchy na łóżko. Wzięła szybki, orzeźwiający prysznic, a do blendera wrzuciła trochę ulubionych owoców i zieleniny, z których miała zapewnić sobie drugie śniadanie w postaci koktajlu.
Pogoda dopisywała, ubrała więc luźne szare spodnie w etniczne wzory, a do tego białą bawełnianą koszulkę z krótkim rękawkiem. Na wszelki wypadek wrzuciła do torby szarą bluzę na zamek. Nie ufała takiej wiosennej aurze. Wsunęła na stopy szare adidasy z zielonymi neonowymi wstawkami. Tak uszykowana udała się na pieszo do hali. Droga do pracy nie zajmowała jej dużo czasu, a po drodze mogła jeszcze zadzwonić do mamy. Zapomniała dać jej znać wczoraj, a ta zapewne zamartwiała się o nią.
Gdy już posłuchała narzekań i streściła swój pierwszy dzień pracy z reprezentacją, skończyła pospiesznie rozmowę. Zauważyła wysiadających z auta Karola, Andrzeja i Anię. Kłos zauważył ją jako pierwszy, zaczął więc machać do fizjoterapeutki i chyba poprosił pozostałą dwójkę, żeby poczekali na dziewczynę.
– Jednak nie zdecydowałaś się do nas dołączyć? - Karollo ułożył usta w podkówkę, teatralnie pokazując swój zawód.
– Cóż, bawiłam się zapewne równie dobrze jak wy. Jak twoje udo? - Paulina spojrzała zadziornie na Kłosa i mrugnęła porozumiewawczo do Ani.
– Zapomniałem, że bolało. Nasza pani fizjo ma ręce, które leczą! - Kłos na dowód swoich słów poskakał na, jeszcze wczoraj bolącej, nodze.
– No nic, my już sobie pójdziemy do szatni - Andrzej lekko popchnął Karola i pochylił się, mierząc ustami w kierunki Ani. Ta w ostatniej chwili zatrzymała jego twarz swoją dłonią.
– Karolek stoi przed tobą - Paulina patrzyła to na Wronę, to na starszą koleżankę. Zaczęła żałować, że nie udało jej się dołączyć do reszty drużyny w spa. Musiały dziać się tam ciekawe rzeczy...
Gdy chłopcy poszli w stronę wejścia, Ania skrzywiła się lekko i wzruszyła ramionami.
– Musisz się uodpornić na te ich gimbusie wybryki. Skoro już się spotkałyśmy, to chodź ze mną po twoją kartę do drzwi. Później może zrobić się gorąco, przed południem przyjeżdżają jacyś oficjele z PZPS... Cześć Rafał! Gotowy na pokazówkę przed związkiem? - Paulina odwróciła się w stronę zbliżającego się do nich Buszka.
– Nawet mi się śniło, jak przypadkiem posyłam zagrywkę prosto w ich ławeczkę. - Buszi mrugnął do nich i skierował się do hali.
– Jak mi się nie chce... Wysłali tu na pewno kilku osłów, którzy i tak nie mają pojęcia o prawdziwej siatkówce. Jeszcze będą się mądrzyć. Właśnie, podaj później Nat swój rozmiar ubrań i buta, dostaniesz na mecz swój oficjalny dresik.
Ania pognała przodem, a Paulina znowu stanęła oko w oko z wiecznie obrażoną panią z recepcji, która miała dać jej kartę magnetyczną. Kiedyś myślała, że panie z dziekanatu na uczelni są wredne, teraz tęskniła za ich znudzonymi minami.
Gdy już wymieniła uprzejmości z panią recepcjonistką, udała się do swojego gabinetu. Przed drzwiami stał bawiący się swoim telefonem Buszek.
- Coś się stało? - zaniepokoiła się widokiem siatkarza przed swoim biurem jeszcze przed treningami.
– Mam nadzieję, że to tylko efekt spania na tym samym boku. Szyja mnie boli jak sam skur... bardzo. Nie mogę nawet ściągnąć sam koszulki.
– Zaraz temu zaradzimy - Paulina otworzyła drzwi i gestem zaprosiła siatkarza do środka.
 *** 
Przez rozmowę z Kubiakiem była tak wykończona, że po kąpieli usnęła jak kamień. Dobrze, że o 7 zadzwonił jej budzik. Zrobiła sobie kawę i w tym, w czym spała, usiadła na kanapie w pokoju, żeby wyszukać wszystkie informacje, jakie obiecała przedstawić dzisiaj trenerowi.
Znalezienie hotelu w Katowicach z niezłą siłownią i blisko Spodka nie zajęło jej zbyt wiele czasu. Gorzej było ze znalezieniem w Bełchatowie niani, która spędziłaby z dziećmi Stephane’a cały tydzień. Zastanawiała się, czy nie zadzwonić do trenera. Jednak ostatecznie poszukała alternatywy dla wcześniejszego pomysłu. Chciała przestawić go Antidze w cztery oczy. Gdy już zebrała potrzebne adresy i telefony poszła się przebrać.
Stojąc przed lustrem, zmierzyła się krytycznym okiem. Założyła lekko prześwitującą błękitną koszulę z rękawkami 3/4, a do tego jeansowe szorty z ćwiekami. Po chwili stwierdziła, że mimo wykonywania bardziej nieoficjalnej pracy dla drużyny, nie powinna pokazywać tyle ciała. Przebrała się w cienkie skinny jeansy. Do tego zestawu postanowiła założyć nowe kolorowe conversy, a na szyję zawiesiła wisiorek z młotem Thora, który kontrastował z całością.
Umalowała się delikatnie i pozbierała wszystkie potrzebne rzeczy do torebki. Postanowiła przespacerować się do pracy, nie musiała stawiać się na hali punkt 8 rano. Po drodze chciała kupić na wynos kawę w Magnolii. W końcu obiecała Ani zwierzyć się z historii z Kubiakiem. Sama była ciekawa, co robiła i gdzie w czasie awarii przebywała jej przyjaciółka.
Gdy czekała w Magnolii na zamówienie, zadzwonił jej telefon. To sam Stephane dobijał się do niej, co było rzadkością.
– Nathalie, to coś niesamowite! Kiedy będziesz w mój biuro?
– Najpóźniej za 10min tre... Stephane.
– Ja oczekuję ciebie, dobrze?
Zanim Natalia zdążyła odpowiedzieć Antiga rozłączył się. Nat wzruszyła ramionami i schowała telefon do torby. Chwilę później szła z dwiema kawami w stronę wejścia do hali, na szczęście wychodził z niej Igła, który przytrzymał jej drzwi i rzucił radosnym żartem. Gdy prawie przebiegała przez hol, zobaczyła idącego na salę Kubiaka. Michał był chyba zbyt zamyślony, ale albo jej się wydawało albo Dziku szedł uśmiechnięty. Ostatnio zawsze wyglądał na tak zadowolonego z życia, że wszyscy, poza kolegami z zespołu, bali się do niego podchodzić.
Wbiegła po schodach na piętro i skierowała się najpierw do pokoju Stephane'a.
– Nathalie, czytasz mi w myśli! - zanim do niej dotarło, trener popijał kawę, którą dziewczyna kupiła dla Ani. Mogła tylko posłać mu niewinny uśmiech, nie chciała przecież odbierać mu kubka od ust - Jest problem, ale też dużi szansa. Jeśli powisz mi „tak” to bede mieć prośba, jeśli powisz „nie” to możesz iść patrzeć już na chłopcy. Tutaj mam dużo praca, a ty naprawdę jesteś pomoc dla mnie. Czy chcesz oficjalnie zostać moja asystentka?
Nat przez chwilę przenosiła ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Patrzyła na Stephane'a nieobecnym wzrokiem.
– Jeśli chodzi o wypłatę, to naprawdę nie masz zmartwień.
– Nie, nie myślę o pieniądzach. Nie chciałam się ograniczać w polu zawodowym... ale ta propozycja jest naprawdę kusząca. Prawdę mówiąc, musiałabym być głupia, żeby nie zgodzić się zostać asystentką trenera przyszłych mistrzów świata!
– Nathalie, lepiej nie mów tak, bo wtedy muszę bardziej ciężko pracować na sukces, żeby nie było ci smutno - Stephane zaśmiał się i odłożył kawę na biurko - Mówisz „tak”?
– Tak!
– Błagam, znajdź dla oficjele nocleg w Bełchatów - Stephane stał przed nią ze złożonymi w błagalnym geście rękami.
– Nie ma problemu, zaraz czegoś poszukam i dam ci znać. Ilu ich jest?
– 5. Nathalie, jesteś anioł... - Stephane podszedł do niej i uścisnął ją tak mocno, że w pewnej chwili miała trudności z oddychaniem. Uderzył ją jednak zapach perfum Stephane’a, który sprawił, że zakręciło jej się w głowie. Gdy trener uwolnił ją ze swojego spontanicznego uścisku, Nat wzięła głęboki wdech.
– Zarezerwowałam też nocleg w Katowicach... ale jest problem z opiekunką dla twoich dzieci... czy nie miałbyś nic przeciwko, gdybyśmy zabrali je z drużyną i na miejscu wynajęli kogoś? Mam tam dobrą przyjaciółkę, która zna dobrze francuski i ma doświadczenie w opiece nad dziećmi...
– To chyba nawet lepsze pomysł niż mój, ale to już nieważne. Żona zostanie z dzieci w domu.
Nat pokiwała głową i poprawiła swoją torbę. Nadal trzymała w ręku stygnącą powoli kawę. Trener zauważył, że chyba gdzieś się spieszy.
– Cieszę się, że będziemy mógł pracować naprawdę razem - Antiga obdarzył ją uśmiechem i sam zaczął kierować się powoli do wyjścia. Uchylił drzwi i przepuścił ją przed sobą.
Nat pospieszyła się do biura Ani. Wpadła do niej jeszcze bardziej rozemocjonowała, podała przyjaciółce kawę i usiadła na krześle.
– Coś się stało? - Nat przewróciła oczami słysząc to pytanie.
– Nie, skąd. Zostałam właśnie oficjalną asystentką Antigi... - Ania uniosła wysoko brew i wypiła łyk kawy. Skrzywiła się, bo ta zdążyła już trochę wystygnąć.
– A o co chodziło z Dzikiem?
– Pamiętasz, jak zawsze wkurzałam się na ludzi plotkujących o Kurku? Że mnie zdradza, że kiedy tylko może upija się... no, więc Kubiak wyjaśnił mi, dlaczego nasze drogi rozeszły się w liceum. Bartek z kolegami pobili go tylko dlatego, że chciał im wybić z głowy... wykorzystanie jednej dziewczyny z mojej klasy...
Ania zakrztusiła się kawą, a na jej twarzy malowało się ogromne zniesmaczenie. Pokręciła głową, klnąc bezgłośnie.
– Najgorsze jest to, że Michał wolał mi o tym nie mówić, bo przecież byłam taka zakochana w Kurku.
– A ty przecież...
– On nic o tym nie wie! Nie dowie się. Już i tak za późno, przecież on z tą swoją Matyldą... to zaszło już za daleko.
 ***
Dziewczyna obudziła się z bolącym gardłem. Wieczorem odprowadzili ją Kłos i Wrona, po drodze zatrzymali się jeszcze w barze na jednego shota. Ostatni raz była tak nieodpowiedzialna na studiach. No i jak zwykle czuła, że była jedyną wstawioną osobą w towarzystwie. Przykryła głowę poduszką. Sięgnęła po swój telefon, który na szczęście przed snem podłączyła do ładowarki.
Oczy nadal jej się kleiły, ale gdy zobaczyła, że ostatnie wychodzące połączenie wykręcone zostało na numer zapisany „Mikuś” aż zerwała się na równe nogi. Wbiegła do kuchni i wyjąwszy butelkę zimnej wody, opróżniła prawie połowę. Przyłożyła chłodny plastik do czoła i zaczęła kląć pod swoim adresem. Przypomniała sobie, że mówiła Wronie o tym, jakie Mika ma piękne oczy i że bardzo chciałaby mu to wyznać osobiście. Wrona od razu wziął jej telefon i podał jej słuchawkę gdy skończył coś wklepywać do książki telefonicznej.
Wzięła głęboki oddech i wróciła do swojego pokoju. Z lękiem wzięła komórkę do ręki i spojrzała na rejestr połączeń i smsów. Miała jedną nieodczytaną wiadomość od nieznanego numeru.
NIEZNANY NUMER: Główka boli? Nie martw się, dopóki będziesz mi przemycać czekoladki twoja tajemnica jest bezpieczna. A numer Mikusia to tak naprawdę numer do Kłosa. Zapisz albo usuń. Wrona
Nina nie wiedziała,czy powinna się cieszyć, czy raczej schować w szafie. Zamiast tego postanowiła wziąć się w garść. Zrobiła sobie szybki koktajl z selera naciowego, ananasa i zielonej herbaty. Nie była w stanie zjeść niczego. Wypiła zielony napój i szybko wyszykowała się do wyjścia.
Tym razem postarała się ubrać bardziej komfortowo. Założyła na siebie łososiowe spodnie, a do tego biały top, na który narzuciła szary sweter oversize. Mogła go zdjąć, gdy tylko zrobi się cieplej. Teraz jednak musiała skoczyć do sklepu, żeby zrobić zakupy na dzisiejszy obiad dla zawodników. Na szczęście nie musiała dużo kombinować, a od jutra miała mieć człowieka, który będzie robił dla niej zakupy.
Wsunęła na stopy szare balerinki i wyszła z mieszkania. Zdążyła poczuć się już na tyle rześko, że spokojnie wsiadła za kierownicę.
Gdy dotarła do hali Energia, było jeszcze przed 8, ale większość zawodników i kadry była już na miejscu. Witając się z mijającymi ją ludźmi, czuła ewidentne napięcie. W końcu wpadła na Winiarskiego i pociągnęła go na bok.
– O co chodzi? Są jakieś problemy?
– Nooo, zawsze jest jakiś problem jak Andrzeje z PZPS przyjeżdżają. Lepiej zaserwuj im sushi, bo to delikatne warszawskie żołądki - Winiar pokiwał głową z powagą i odszedł w stronę szatni.
Nina lekko zbita z tropu skierowała się w stronę kuchni. Tam przy lodówce stał Wlazły ogryzający powoli jabłko.
– Wyglądasz na bardziej zmartwioną niż Antiga.
– O co chodzi z tymi ludźmi z PZPS? Będą jeść z wami obiad?? - dietetyczka objęła dłońmi głowę. To nie był dla niej łatwy poranek.
– No coś ty, Natalka im zapewni nocleg i jedzenie. Dobra, lecę na trening. Kucharz zaraz powinien być.
Brunetka pomachała Mariuszowi na pożegnanie i zaczęła chować zakupy do lodówki. Ulżyło jej, ale znowu przypomniała sobie o wczorajszym wieczorze. Przez wiadomość od Wrony i cały poranny stres zupełnie zapomniała o rozmowie z Karolem.
– Jezu, masz tu jakąś aspirynę? - Nina odwróciła się, a jej wzrok padł na stojących w progu Kłosa i Drzyzgę.
– Mogę mieć...
Dziewczyna wyjęła z torebki tabletki i rozpuściła je dla obu siatkarzy. Widząc ich uśmiechnięte twarze,poczuła się lepiej. Możliwe, że żaden z nich nie pamiętał wszystkich rozmów.
– Dzięki, wam obojgu - Karol spojrzał z lękiem na dietetyczkę - Potrzebowałem, aby ktoś mnie popchnął do tej decyzji.
Fabian zadowolony z siebie wyszedł z kuchni. Karol podrapał się za uchem i ziewnął głośno. Nina chciała już zająć się swoimi sprawami, kiedy Kłos postawił pustą szklankę obok jej telefonu. Spojrzał znacząco na komórkę dziewczyny.
– Jak tam amory?
– Daj spokój... - Nina wywróciła oczami, a Karol dał jej kuksańca w bok i zaczął kierować się do wyjścia.
– To jest spoko gość... tylko póki nie jesteś piłką może mieć problem z zauważeniem, że tutaj jesteś. Do zobaczenia na obiadku!

Dietetyczka zacisnęła wargi i odwróciła się na pięcie. Nagle odechciało jej się wszystkiego. Wzięła telefon i postanowiła poczekać na kucharza,przeglądając instagrama.

*************************************************************************************
Matko, jesteście niesamowici! Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komentarze - to naprawdę motywujące, kiedy widzisz, że ludzie czerpią radość z twojego pisania! 
Jeżeli nadal jesteście chętni, to postaram się publikować notki też w środę - oczywiście w miarę możliwości, ponieważ nie zawsze mam tyle wolnego czasu, ile bym sobie życzyła.

Co myślicie o rozdziale numer 3?
Czekam na każdą opinię i jeszcze raz powtarzam, że jesteście niesamowici! :)


22 komentarze:

  1. Wybacz moje opóźnienie, zapraszałaś mnie na prolog, a tu już trzeci, ale jestem, czytam i komentuję :D
    Po pierwsze: podziwiam za długość! Rozdział jest baaardzo długi, ale nie traci na swojej ciekawości, wielki plus (y) Chciałoby się to czytać i czytać.
    Troszeczkę gubię się w bohaterach, ale z czasem myślę, że wszystko mi się poukłada :)
    Nieźle te dziewczyny mają z chłopakami, najbardziej rozwala Kłos i Wrona xD
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało =D cieszy mnie nawet bardziej, że mimo wszystko pamiętałaś i odwiedziłaś moją stronę!
      Wśród tych napisanych zdarzają się dłuższe i krótsze, zależy od tego co się dzieje u danych bohaterek. Z biegiem wydarzeń staram się bardziej uwydatnić ich cechy charakteru, więc będzie łatwiej połapać się co i jak, a przede wszystkim kto z kim =D
      Kłos i Wrona to wiadomo! Ciężko oddać w 100% ich poczucie humoru i cudowność, ale staram się jak mogę =)
      Do usłyszenia pod kolejnymi rozdziałami :*

      Usuń
  2. Jak nadal będą tak wspaniałe i tak długie to możesz publikować codziennie! Ja się wcale nie obrażę. Jak te dziewczyny z nimi wytrzymają to nie wiem ale życzę im powodzenia. Grypka przedszkolaków a nie dorośli mężczyźni. :) Rozwalił mnie moment, w którym była mowa o Karolku śpiącym na brzuchu Niny. Faktycznie musiało wyglądać zabawnie:)
    Przepraszam za komentarz bez ładu i składu ale padam na twarz i nic więcej z siebie nie wyciągnę. Czekam na kolejny, pozdrawiam:"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długość rozdziałów jest zazwyczaj zbliżona =D mam tylko nadzieję, że zawsze będą w miarę trzymać poziom ;) Powagi też trochę będzie po drodze, ale to są tak pozytywni ludzie, że nie sposób inaczej o nich pisać (szczególnie Kłos, Wrona i Winiar =D)
      Dziękuję baaardzo za wyczerpujący i miły komentarz. Dla takich słów aż korci, żeby pisać i postować codziennie =D
      Także czekam na kolejny rozdział u Ciebie, pozdrawiam :*

      Usuń
  3. o ja ! mega ! nieźle było :) mam nadzieję, że kolejny będzie tak samo zabawny :) nie mogę się doczekać xD pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się podobał =D humoru na pewno nie braknie i w następnym, bo postacie się rozkręcają i zacieśniają więzy =)
      Też czekam na nowy rozdział u Ciebie! =D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Fantastyczny rozdział! Prawie poplakałam się ze śmiechu i naprawdę gratuluje ci, że aż tak potrafisz rozbawić czytelnika tymi dialogami. ;)
    Para Kłos i Wrona to zdecydowanie mój ulubiony duet tutaj! A moment z maseczką mnie zabił, wyobraziłam to sobie, hahaha ;)
    Czekam na kolejny! ;)
    Zapraszam również do siebie na 6. jeśli tylko masz ochotę x /tough-love-ff/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak się cieszę czytając takie słowa =D jakoś tak samo wychodzi, to pewnie magia naszych siatkarzy ;)
      Kłos i Wrona (a później i ich "trzeci Muszkieter") jeszcze nie raz będą urozmaicać opowiadanie =D
      Na pewno poinformuję o kolejnym rozdziale =)

      Usuń
  5. Świetny rozdział ;D
    Nie będe nic więcej pisać, ponieważ już w sobotę pisałam komwntarz, a gdy chciałam dać opublikuj przerwało mi internet i nie pamiętam już co chciałam napisać ;/
    Czekam na nasępny ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozytywny komentarz =D
      Najważniejsze, że się podobało, no i zapraszam na kolejny rozdział, który pojawi się niebawem (być może w środę!).
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  6. oh uwielbiam długości Twoich rozdziałów, jak zawsze mega pozytywny, czekam do następnej soboty (a może będzie wcześniej :D)
    Pozdrawiam :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie cieszą mnie Twoje słowa, bo czasami boję się, że za bardzo się rozpisuję =D ale ciężko inaczej przy tej ilości bohaterek =P niestety obowiązki mnie przytłoczyły i nowy rozdział dopiero w sobotę, ale obiecuję dużo wrażeń =D
      Pozdrawiam gorąco,
      xx

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się częściej :)
    Jestem bardzo ciekawa czy Nina zrobi coś w kierunku Mikusia :) I jak dalej potoczą się losy Nat i Kubiaka :)
    Pozdrawiam,
    Amanda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię co mogę, ale chyba narzuciłam sobie za dużo obowiązków =( ale obiecuję, że rozdziały będą warte oczekiwania! =D
      Wszystko będzie niebawem baaardzo zakręcone (nawet nie wiesz jak mnie korci, żeby dać spojlera =D)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz =)

      Usuń
  8. Ty jesteś niesamowita! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i melduję, iż zostaję tu do samego końca. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowici to jesteście Wy wszyscy, bo nakręcacie mnie do pisania komentarzami =D
      Postaram się najlepiej jak potrafię, żebyś została tutaj na pewno do samego końca =)

      Usuń
  9. Hahaha. Płacze. :) rozdział naprawdę mega pozytywny, czekam na następne. A w miedzy czasie, jak masz czas i ochote , zapraszam do mnie. :)

    http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba powinnam dać jakieś ostrzeżenie, że opowiadanie doprowadza do łez.... radości =D następne już w sobotę =)
      Jutro zajrzę do Ciebie na pewno! =D

      Usuń
  10. Taki rozdział to potrafi poprawić humor. :) Perypetie dziewczyn potrafią doprowadzić do łez. Dodać do tego jeszcze to co wyprawiają panowie i wychodzi z tego idealna terapia antydepresyjna. :)
    Już się boję co będzie dalej. Jednego jestem pewna na pewno nie będzie nudno. :)
    Czekam już niecierpliwie na czwarty rozdział.

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie cieszy mnie, że moje poczucie humoru spotyka się z tak pozytywnym przyjęciem =D tych łez to trochę będzie w kolejnych rozdziałach, i tych ze śmiechu i tych smutku ;) postaram się nie zanudzić tutaj nikogo =D
      Obiecuję jutro po szkole odwiedzić Cię =)

      Usuń
  11. Świetna historia!Taka mega realistyczna i przede wszystkim bardzo dobrze napisana.Wszystkie bohaterki są niesamowite,takie zwykłe i niezwykłe zarazem. Uwielbiam Stephane'a i ten jego polski język!Genialnie to wymyśliłaś.
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, jest zupełnie inne, niż te wszystkie, które czytam :) I choć to dopiero IV rozdział, to dzieje się dosyć dużo, a to lubię! :) Możesz być pewna, że zostaję na dłużej! <3
    PS. dzięki za komentarz na http://mazury-kraina-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń