sobota, 25 października 2014

ROZDZIAŁ II

Prezentacja kadry przebiegła pomyślnie. Nie obyło się bez głośnych wiwatów na cześć tych dobrze znanych, jak i radości chłopaków przy przedstawianiu żeńskiej części zespołu. Po krótkiej przemowie trenerów, tym razem w całości po angielsku, głos zabrała Ania, która jeszcze raz poinformowała drużynę o planowanym na przyszły tydzień wyjeździe do Katowic, podczas którego mieli odbyć mecz sparingowy z reprezentacją Chorwacji.
Na koniec Stephane poprosił jeszcze, w imieniu Pauliny, aby zawodnicy, którym wciąż choć trochę doskwierały stare kontuzje, zgłosili się do gabinetu fizjoterapeutycznego na krótką rozmowę. Wyeliminowanie nawet tych drobnych kontuzji było kluczowe przed tak wielką imprezą. Nie mogli pozwolić sobie na to, żeby w czasie ważnego meczu zabrakło któregoś z nich.
Za młodą fizjoterapeutką z sali wyszło kilku siatkarzy, między innymi Możdżonek, Zagumny i Wlazły, przez co kilku młodszych zawodników żartowało na odchodnym, że to na pewno tylko reumatyzm.
W końcu trenerzy podziękowali za owocny dzień i pożegnali się ze wszystkimi, życząc udanego relaksu. Kiedy Stephane był już w drzwiach cofnął się i wskazał palcem Nat.
– Nathalie, pamiętaj o moja prośba!
– Tak jest - Nat pomachała na pożegnanie trenerowi i odwróciła się do dziewczyn - No, to co, czekamy na Paulinę, czy idziemy od razu pogrzać się w saunie?
– Będzie wiedziała gdzie nas szukać?
– Przecież nie będzie sama.
Dziewczyny wzięły swoje rzeczy i zaczęły powoli schodzić po schodach za głośno rozmawiającymi siatkarzami. Jak się okazało, przyczyną podniesionych głosów była kamera, wyciągnięta przez Ignaczaka, który rejestrował takie właśnie zwyczajne chwile w życiu kadry narodowej.
– O cholera, zupełnie zapomniałam... - Nina i Nat zatrzymały się razem z Anią, która stanęła nagle na środku schodów - Ja odpadam z sauny.
Spojrzały na nią pytająco, a Ania poklepała się znacząco po podbrzuszu i skrzywiła. Razem minęły drzwi, do których blondynka przyłożyła swoją kartę.
– Właśnie, zgłoście się z Pauliną po odbiór swoich kart. Bez nich nie wejdziecie same do większości pomieszczeń.
Weszły do wyłożonego mozaikowymi kafelkami pomieszczenia, w którym znajdowały się kolejne drzwi: do damskich i męskich szatni oraz bezpośrednie przejście do groty solnej. To właśnie do tego ostatniego miejsca skierowała się Ania. Nat i Nina zaś poszły do szatni, w której światło zapaliło się, gdy tylko przekroczyły próg. Gdy już były przebrane w bikini z logiem Skry Bełchatów, które za pół ceny dostępne były w sklepiku na recepcji, owinęły się białymi, grubymi ręcznikami i skierowały na teren wspólny siatkarskiego spa. Chłopcy bawili się już w najlepsze, siedząc w basenie z hydromasażem.
Nat stwierdziła, że woli się najpierw pogrzać w saunie, do której udała się sama. Dietetyczka postanowiła posiedzieć w basenie termalnym, który był najmniej zatłoczony. Dołączyła więc niepewnie do Zagumnego i Wlazłego, którzy siedzieli tam, wymieniając tylko krótkie zdania na tematy niezwiązane z siatkówką. Z radością przyjęli nowe towarzystwo, ponieważ chcieli podpytać nową „panią jadłospis” o plany wobec nich.
 ***

Ściągnęła swoje czarne conversy i wstawiła je na półkę, razem ze swoją torbą. W grocie robiło się czasem chłodno, ale na każdym leżaku znajdowały się ciepłe koce, więc pozostała w luźnej bokserce. Zanim załączyła nastrojowe światło, podłączyła do odtwarzacza swojego ipoda i dopiero wtedy weszła do środka. Zajęła miejsce na wygodnym leżaku i zwiesiła obie ręce tak, by móc bawić się kryształkami soli leżącymi na podłodze.
Po całym dniu telefonów, nerwowych rozmów i stresu był to naprawdę cudowny odpoczynek.  Mimo, że mieszkała sama, to nawet we własnych czterech ścianach nie mogła się odprężyć. Zawsze miała coś do zrobienia, szczególnie na koniec sezonu, który niemal od razu przerodził się dla niej w początek przygotowań do mistrzostw. Niektórzy w jej rodzinie zapominali, że jej praca trwa cały rok. Przecież członkowie reprezentacji nie rozpływali się zaraz po ostatnim meczu i nie pojawiali z powrotem wraz z pierwszym. Był też czas pomiędzy, był czas, kiedy musiała użerać się z działaczami PZPS. Chociaż kochała swoją pracę i realizowała się w niej, wciąż pozostawało gdzieś to marzenie, aby wyjechać daleko i założyć małą, przyjacielską restauracyjkę.
Zamknęła oczy i uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszej imprezy. Naprawdę tęskniła za chłopakami i imprezami, które już od początku pełne były żartów, głupich docinków i idiotycznych tańców.
Nie usłyszała otwieranych drzwi, dopiero specyficzne skrzypienie grudek soli pod czyimiś stopami sprawiło, że odwróciła się w stronę nadchodzącej osoby.
To dziwne - pomyślała Ania - Siatkarze raczej nie korzystają z groty solnej, jeśli fizjoterapeuci ich tam nie zaciągają.
Po sylwetce nie była w stanie stwierdzić kto do niej dołączył. Usiadł na leżaku naprzeciwko niej.
– Spokojnie tu, fajna muzyka, słychać wodospadzik... no, no, nie dziwię się, że tutaj wypoczywasz - donośny głos Wrony zakłócił jej spokój.
– Raczej „wypoczywałam”. Myślałam, że jesteś uwiązany do Karola - Ania wyciągnęła się wygodniej na leżaku i spojrzała na siatkarza. Ten także ułożył się na swoim miejscu, z rękoma złożonymi pod głową.
– Czasami trzeba pozwolić się dziecku wyszaleć z innymi kolegami.
Blondynka westchnęła, szykując się na popisy podrywu szkoły Kłos vs Wrona. Nie miała nic przeciwko, była to dla niej niezła rozrywka. No, i miała z czego sie pośmiać nad piwem z przyjaciółmi.
– Tak w ogóle, to naprawdę odwalasz kawał dobrej roboty. Wszyscy tutaj to doceniamy  - Andrzej usiadł na leżaku, opierając łokcie na udach i patrząc na podłogę - Pewnie nieźle musiałaś się ostatnio nasłuchać przez te zmiany trenera i jego decyzje.
– Możesz mi wierzyć, bywało gorzej. Cieszę się, że nie jesteście piłkarzami - oboje zaczęli się śmiać, a atmosfera sztucznej rozmowy zaczęła zanikać.
– No tak, mogło być gorzej, mogliśmy być bogaci i mieć żonki z vogue'ów!
Ania parsknęła śmiechem i pokręciła głową z niedowierzaniem. Zaczęła nagle mrugać niespokojnie, coś było nie tak.
– Czemu zrobiło się cicho? - dziewczyna zaniepokoiła się.
– Czemu zrobiło się ciemno? - usłyszała, że Wrona wstał ze swojego leżaka i skierował się w stronę drzwi. Szarpnął nimi i westchnął ciężko - No pięknie. Ktoś zapomniał zapłacić za prąd czy idioci bawią się korkami?
– Nie wiem, ale mam dziwne wrażenie, że to czyjś genialny pomysł - przykryła się szczelniej kocem. Miała nadzieję, że długo to nie potrwa.
– Są tego dobre strony, lepiej się poznamy - Ania z zaciekawieniem nasłuchiwała kroków siatkarza, który tym razem zajął leżak po jej lewej stronie - Nie jesteśmy w liceum, możesz chyba pogadać z młodszym kolegą.
– Ta rozmowa byłaby zdecydowanie przyjemniejsza, gdybyś miał w zanadrzu schłodzony czteropak.
– No cóż... podebrałem Igle tylko dwa piwa, ale jeśli wygramy sparing masz u mnie otwarty rachunek na bar - Wrona żałował, że nie widział miny dziewczyny, kiedy podawał jej puszkę piwa, wilgotną od zmiany temperatury. Kiedy otwierany napój zasyczał, Ania jęknęła z radości i wzięła pierwszy łyk - Wiem, czego potrzebuje prawdziwa kobieta.
Blondynka zaśmiała się i od razu poczuła, jak alkohol rozlewa się po jej zmęczonych nogach. Nie miała czasu zaspokoić pragnienia przed wejściem do groty solnej, dlatego szybko opróżniła połowę puszki.
– Jak myślisz, posiedzimy tu do rana? - Andrzej brzmiał na lekko zaniepokojonego.
– Jeśli to zabawa twoich kolegów, to szybko im się znudzi. Mogę? - Ania wyciągnęła nogi i oparła je wygodnie na udach Wrony, który mruknął z aprobatą. 
– Zwykle wydajesz się być bardziej... hmm...
– Zwykle Andrzej Wrona nie daje mi pysznego piwa po ciężkim dniu pracy. Twoje zdrowie.
 ***
Paulina po kolei wzywała do siebie zawodników. W końcu do jej gabinetu zawitał ostatni z nich, Marcin Możdżonek. Był chyba najwyższym człowiekiem, jakiego w życiu zobaczyła, ale kiedy usiadł był po prostu przystojnym mężczyzną ze stylowym zarostem.
– Więc... jakieś bóle, niedawne kontuzje? - Paulina zapisała jego imię na kartce.
– W sumie stara kontuzja łokcia, czasami daje się we znaki. Noszę wtedy bandaż elastyczny na łokieć.
– Może lepiej kinesiotaping? Możemy jutro przykleić, zobaczymy jak będziesz się czuł po całodniowym treningu - Marcin pokiwał głową i już zaczął wstawać z fotela
- To co, hop do spa?
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i spojrzała na stojącego nad nią Możdżonka. Od niechcenia wzięła do ręki swój telefon i spojrzała na godzinę. Była dopiero 19, nigdzie jej się nie spieszyło. Mogła w taki sposób spędzić pierwszy od ponad roku wieczór w Polsce.
– Czemu nie... Poczekasz na mnie na zewnątrz? Tylko zabiorę swoje rzeczy.
Marcin uśmiechnął się do niej i wyszedł bez pośpiechu z gabinetu. Brunetka pozbierała swoje rzeczy, które zdążyła porozkładać dosłownie po całym pomieszczeniu. Gdy już była gotowa, zabrała swoją torbę i zamknęła za sobą drzwi.
Skierowali się razem na dół po schodach, a następnie zaczęli schodzić po jeszcze jednych, kiedy światła w całym budynku zgasły. Paulina była tak zamyślona, że nagła ciemność zaskoczyła ją jeszcze bardziej. Twarzą uderzyła w umięśnione plecy siatkarza. Możdżon na szczęście mocno chwycił się barierek po obu stronach schodów i tylko dzięki jego refleksowi nie spadli na dół.
– No, ciekawe, kto by nas wybawiał od kontuzji, gdybyś nam teraz kark skręciła - Marcin wyjął z kieszeni swoich szarych spodni dresowych telefon i poświecił na schody - Nie pogrzejemy się dzisiaj w spa.
– Chyba los chciał, żebym wcześniej wróciła do hotelu - Paulina zaczęła szperać w swojej torbie w poszukiwaniu telefonu. Wysoki siatkarz zaczął świecić jej swoim, aby ułatwić to zadanie.
– Daj mi swój numer, tak będzie szybciej - fizjoterapeutka westchnęła, ale podała mu z pamięci numer, którego używała w Polsce od czasów liceum. Po chwili usłyszała melodię grającą z wnętrza torby i szybko znalazła swojego samsunga.
– Uf, dzięki.
– Gdzie ten twój hotel?
– Eeee, niedaleko dworca.
– Dworca?!
– Autobusowego... - Paulina zdziwiła się reakcją Marcina.
– No tak, zapomniałem, że taki tutaj jest... no, to co powiesz na spacer? Skoro i tak ci się nie spieszy...
– Niech będzie spacer. Przynajmniej obejrzę trochę ten słynny Bełchatów. Po ciemku, ale zawsze coś.
Oświetlając sobie drogę do wyjścia telefonami, wyszli z hali Energia w objęcia wiosennej nocy. Paulina odetchnęła pełną piersią i poprawiła torbę na ramieniu. Szli blisko siebie, żeby nie zgubić się w granatowej ciemności, która spowijała okolicę. Po jakimś czasie dotarli do parku, w którym znajdował się Dworek Olszewskich. Tutaj docierało coraz więcej światła z przyległych dzielnic, w których prąd nie odmówił współpracy.
– Często tak się tutaj dzieje? - zatrzymali się na małym mostku i patrzyli na błyszczącą w nielicznych światłach rzeczkę.
– Kiedy tu mieszkałem... średnio raz w miesiącu gdzieś nawalał prąd - Marcin zaśmiał się nostalgicznie na wspomnienie czterech lat spędzonych w Bełchatowie - Codziennie rano biegałem przez ten park. Co prawda tylko po to, żeby w piekarni za rogiem kupić takie pyszne bułki sojowe...
– Biegasz?! - Paulina o mało co nie zaczęła podskakiwać z radości - Ja wolę jeździć na rowerze, ale odkąd nie mam go przy sobie, zadręczam się bieganiem.
– Rower świetna sprawa, w Spale będziesz mogła pożyczyć sobie rower.
– No właśnie, o co chodzi z tą całą Spałą? To taka Sparta dla siatkarzy?
– Gorzej, o wiele gorzej - Marcin westchnął ciężko i oparł się o barierkę mostu - Zresztą zobaczysz. I odczujesz po nastrojach drużyny, że nie jedziemy tam bawić się w szkolną wycieczkę.
– Tego się obawiałam... czeka mnie dużo pracy, co?
Marcin pokiwał głową i chwycił ją za ramię, aby kontynuowali spacer w stronę hotelu Pauliny.
– O której biegasz? Możemy jutro sprawdzić, czy piekarnia dalej trzyma poziom. - Marcin poruszał brwiami, czego Paulina niestety nie mogła zobaczyć.
– 6 najpóźniej, muszę jeszcze doprowadzić się do stanu wyjściowego przed pracą.
– No to o 6 będę pod twoim hotelem, przy dworcu. Ale kup coś dobrego do tych bułek, zjemy sobie śniadanie w parku.
– Zaraz, zaraz. Tylko bez takich scen w stylu amerykańskich romansów...
– Jakże bym śmiał, Paulina. Ja mam dziewczynę, tylko cholera nie chce ze mną ćwiczyć.
Brunetka poczuła supeł w żołądku i zrobiło jej się tak głupio, że najchętniej skręciłaby w pierwszą lepszą uliczkę, żeby zniknąć siatkarzowi z oczu. Zamiast tego wyciągnęła telefon i udawała, że odpisuje na wiadomość.
– W sumie ostatnio jesteśmy tak zajęci...
– Spoko, nie musisz mi się przecież tłumaczyć.
Resztę drogi spędzili w niezbyt komfortowym milczeniu, które przerywał od czasu do czasu Marcin, aby wyjaśnić, co i gdzie się znajduje. W końcu dotarli przed mały hotelik.
– Będę czekał tutaj o 6 - Możdżon uniósł dłoń w pożegnalnym geście, na który Paulina odpowiedziała i szybko odwróciła się w stronę wejścia do budynku.
Idąc powoli po schodach wymieniała pod swoim własnym adresem najgorsze z przekleństw, które znała. Co jej w ogóle przyszło do głowy, że Marcin mógł ją podrywać. I to w kilka godzin po tym, jak się zobaczyli...
Wzięła szybki prysznic i położyła się w łóżku z włączonym laptopem. Od niechcenia sprawdziła swojego facebooka, na którym widniało kilka nieprzeczytanych komentarzy i lajki pod jej statusem o powrocie do Polski. Na mailu jakieś reklamy, spam i... mail od Kampy.
Czego on jeszcze ode mnie chce?
Mail od Kampy: - „Do zobaczenia na mistrzostwach :) skopiemy wam tyłki! :*”
Paulina zamknęła szybko laptopa i napiła się wody. Po całym dniu wrażeń usnęła szybko, jak nigdy.
***
Kiedy otworzyła szklane drzwi, buchnęła w nią przyjemna ciepła fala. Od razu poczuła działanie maseczki, którą nałożyła na twarz. Usadowiła się wygodnie na najwyższym stopniu i podłożywszy pod głowę drewnianą „poduszkę”, położyła się, aby dać odpocząć ciału.
Co jakiś czas odwracała głowę, aby zerkać na zegar. Nie chciała przemęczyć organizmu. Kiedy usłyszała odgłos otwieranych drzwi pomyślała, że to jedna z dwóch nowych dziewczyn dołączyła do niej.
– Siadaj, zrelaksuj się. Kiedy już się przyzwyczaisz, polubisz saunę.
Zamiast odpowiedzi usłyszała syk zimnej wody, wlewanej na rozpalone kamienie. Zdziwiona, odwróciła się w stronę wejścia. Gdy białe kłęby pary zniknęły, zobaczyła twarz Kubiaka, który bez emocji wpatrywał się ścianę. Nadal milcząc usiadł tak, że miała go w zasięgu wzroku. Sama usiadła trochę niżej i patrzyła na niego wyczekująco.
– Planujesz w końcu jakiś zamach na mnie? - uniosła pytająco brwi, patrząc na profil Michała, który irytował ją jeszcze bardziej tym, że ani razu na nią nie spojrzał.
– Raczej spocić się jak świnia i nie mieć jutro zakwasów.
– Taki sportowiec, a doskwierają mu zakwasy. Kto by pomyślał.
Dziku nie odpowiedział na jej przytyk. Odprowadził wzrokiem Nat, która wyszła, aby ochłodzić się po 15 minutach spędzonych w tym piekielnym gorącu.
Stała pod wodą dłużej niż planowała. Nie była pewna, czy chce tam wracać. No i w ogóle, czemu nie wyszedł z sauny, gdy tylko ją tam zobaczył? Po co ta cała wojna i działanie sobie na nerwy? Tak bardzo go to bawiło?
Zdenerwowana, zawiązała na sobie ręcznik i skierowała się w stronę szklanych drzwi, które Kubiak właśnie otwierał. Spojrzała na niego. Prosto w oczy, z całą zaciętością, jaką w sobie znalazła. Już miała wykrzyczeć do Michała swoje pretensje, kiedy nagła ciemność prawie zwaliła ją z nóg.
– Michał? Michał, co się stało? - wyciągnęła przed siebie niepewnie obie ręce, aby chwycić się czegoś. Nie znosiła takich sytuacji. Usłyszała, jak Kubiak zamyka drzwi do sauny - Do cholery, odpowiedz mi!
– Pewnie kolejna awaria prądu. Co tak panikujesz? Przecież cię nie zabiję.
– Udusisz, ręcznikiem.
– Mogłabyś już przestać - Nat otworzyła oczy ze zdziwienia. Nie miała pojęcia, gdzie znajduje się Michał, ale gdyby było jasno, na pewno posłałaby mocnego liścia prosto w jego twarz.
– Proponuję, żebyśmy stąd wyszli, zanim się pomordujemy. Mówię serio, Dziku.
– Chcesz staranować drzwi, zapraszam. Ja posiedzę - Nat słyszała, jak Kubiak próbuje wymacać ławeczkę, na której usiadł - Te pieprzone drzwi nie drgną, jeśli nie przytkniesz cholernej karty do zamka. Technologie, do chuja z technologią!
Dziewczyna z bezsilności usiadła na podłodze. Nie miała zamiaru siadać obok siatkarza, a już na pewno narażać się na przypadkowe zetknięcie z nim. Milczeli dłuższą chwilę, z nadzieją, że prąd wróci szybko i o wszystkim zapomną.
– Może jednak porozmawiamy. Jest ciemno, nie musisz mi patrzeć w oczy...
– Dlaczego? Dlaczego zacząłeś zachowywać się jak świnia? Z najlepszego przyjaciela stałeś się nagle największą szumowiną, jaką ta ziemia nosi!
– Dla waszego dobra, Nat. Właśnie dlatego, że byłem waszym przyjacielem.
– Co ty chrzanisz? - jej głos drżał. Nie wiedziała, o co może mu chodzić.
– Pamiętasz Jolkę? Tę dziewczynę, która wylądowała w szpitalu? - Nat wydała z siebie tylko ciche mruknięcie - Na wycieczce w Kazimierzu przyłapałem Kurka i jego dwóch kumpli... upili ją... nie chciałem, żebyś się o tym dowiedziała, ale zauważyli mnie. Pobili i zostawili. Razem z tą biedną Jolką. Udało mi się jeszcze zadzwonić na pogotowie, zanim straciłem przytomność.
Blondynkę zmroziło. Mimo wysokiej temperatury dochodzącej z zamkniętej sauny czuła, jakby jej kręgosłup zamienił się w sopel lodu. Chciała krzyczeć, płakać i walić rękoma w ścianę. Zamiast tego milczała i patrzyła na zarys pochylonego Michała, który widziała dzięki delikatnej poświacie z rozgrzanych do czerwoności kamieni.
– Kiedy to wymyśliłeś?
– Niczego nie wymyśliłem...
Nat wstała i po omacku dotarła do drzwi wyjściowych. Zaczęła walić w nie dłonią, bez odzewu. Bezsilnie padła na kolana. Poczuła ciepłą, dużą dłoń Kubiaka na swojej.
– Wiele razy chciałem o tym pogadać, ale sama wiesz, jak było. Myślałem, że tak będzie dla nas lepiej. Nie mogłem go traktować jak przyjaciela, a ty... byłaś z nim taka szczęśliwa.
Jej plecy zatrzęsły się od tłumionego szlochu. Nie chciała o nic pytać, czuła w głębi serca, że słowa Michała są prawdą. Tak wiele plotek na temat Bartka puszczała mimo uszu.
Gdy Dziku przyklęknął obok i wziął ją w ramiona, rozpłakała się i zaczęła go przepraszać. Naprawdę żałowała tych wielu straconych lat, wszystkich tych okropnych słów, które rzucała pod jego adresem. Dopiero teraz zaczęła układać sobie to wszystko w głowie, jak wielkim ciężarem dla Michała musiało być tworzenie drużyny, rodziny, z kimś, kto dopuścił się tak okropnych czynów.
Gdyby tylko wiedziała wcześniej... ale wina leżała po obu stronach. Nie dopuszczała do siebie Kubiaka i gdyby nie ten cholerny prąd, nienawidziłaby go nadal.
– Chciałeś mi o tym powiedzieć wczoraj? - Nat pociągnęła cicho nosem.
– Wczoraj... wczoraj byłaś tak pijana i beztroska, że przypomniałaś mi o tej dziewczynie, którą znałem z liceum - Michał pogładził ją po włosach i pomógł doprowadzić ich bezpiecznie na ławeczkę.
– Przepraszam. Trochę to potrwa zanim wszystko ułożę sobie w głowie - blondynka poprawiła na oślep swój ręcznik - Wiesz, że z dnia na dzień nie staniemy się znowu najlepszymi przyjaciółmi?
Kubiak pokiwał głową, choć nie mogła tego widzieć, i oparł ją o ścianę. W ciszy wyczekiwali na powrót prądu. W sumie Nat wolałaby, aby mogli opuścić to miejsce po ciemku. Nie chciała od razu patrzeć na niego, bo wtedy ta rozmowa wydawałaby się tylko dziwnym snem.
 ***
Nie przejmowała się już tym, że alkohol i woda to zły pomysł. W sumie to były tylko małe baseniki, a oni więcej się wygłupiali niż pili. Od razu złapała dobry kontakt z większością zawodników. Gdy skończyło jej się piwo, udała się szybko do łazienki. Kiedy wróciła na salę z basenami, chwyciła tańczącego Kłosa za ramię i spytała skąd biorą napoje. Po alkoholu zaschło jej w gardle i chciała napić się czegoś innego. Karol machnął zamaszyście ręką i kazał podążać za sobą.
Z szerokim uśmiechem siatkarz zaprezentował jej użycie magicznej karty na drzwiach do małego baru. Stała tam lodówka z napojami, w której siatkarze chłodzili piwo. Reszta półek była pusta, było już po sezonie ligowym, a przed wakacyjnym otwarciem spa dla mieszkańców.
Karol czekał, a Nina skierowała się w stronę lodówki, przed którą z butelką piwa siedział Fabian. Prawie potknęła się o jego kolana, ale w ostatniej chwili złapała równowagę. Zaklęła pod nosem i spojrzała na śmiejącego się siatkarza.
– Wszystko w porządku?
– Taaa, Bąbelek stwierdziła, że albo przyjadę w weekend na 25-lecie jej rodziców albo koniec z nami... O co wam wszystkim chodzi? - Fabian spojrzał z niesmakiem na niczemu winną dietetyczkę. Ta zerknęła na Karola, który wzruszył tylko ramionami.
– Cóż, nie każdy wybór jest dobry - Nina spojrzała na zastawiającego jej dostęp do lodówki siatkarza i ponagliła go do wstania - Jestem tutaj, żeby dbać o wasze żołądki, nie o serduszka.
Dziewczyna zdenerwowała się i wzięła od razu dwie butelki zimnego piwa, jedną podała przez bar Kłosowi, który usadowił się na obrotowym krzesełku. Patrzył z lekkim uśmiechem na Drzyzgę. Ten stał jak zamurowany w ogromnym zamyśleniu. Mrugał od czasu do czasu nerwowo.
– Chyba powinienem do niej pojechać. Nie. Przecież wie, że mam treningi. Wiedziała od początku, że siatkówka jest pierwsza.
– No, więc w czym problem? Chyba nie powiesz mi, że jest tak genialna w łóżku, że lepszej nie znajdziesz - Nina zganiła Karola wzrokiem, ale ten zdawał się mówić całkiem serio  - No weź, i tak ma w dupie to, co robisz.
– Nie mów tak o Moni! - Fabian wskazał na Karollo palcem i zaczął kierować się do drzwi - W sumie masz rację. Ma to w dupie.
Brunetka chciała coś powiedzieć, ale Fabian wyciągnął z kieszeni telefon i jak oparzony wybiegł z baru. Kogoś chyba czekało nocne zrywanie przez telefon, ale to nie był jej problem. Nie znała Fabianowej Monisi, a z tego, co zdążyła usłyszeć, raczej nie miała ochoty jej poznawać. Kłos jakby wyczuł jej myśli.
– Ta dziewczyna serio ma coś nie tak z głową. Zobaczyłabyś jej fejsa... - Karol przewrócił oczami.
– Miłość nie wybiera - wzruszyła ramionami i otworzyła najpierw swoje piwo, a później podała otwieracz Karolowi  - A twoja dziewczyna przyjeżdża chętnie na mecze?
Karol pociągnął długi łyk piwa. Odstawił powoli butelkę na barek i uśmiechnął się do dietetyczki. Zamiast oczekiwanej odpowiedzi, oboje wydali z siebie głośne „Kurwa co to?!”. Będąc w pogrążonym w półmroku pomieszczeniu z lodówką, usłyszeli przede wszystkim dobitne mruknięcie spadającego napięcia. Nina mocniej chwyciła butelkę z piwem. Na szczęście w pomieszczeniu znajdowało się małe okienko, przez które wpadała księżycowa poświata. Nie byli więc pogrążeni w zupełnym mroku.
– Smutki Fabiana wyssały energię z całego Bełchatowa. To miasto nie przywykło do takich uczuć - Karol parsknął śmiechem po swoich własnych słowach - Jesteśmy tu zamknięci z całą lodówką. Przy moim wzroście i wadze ile mogę wypić, aby jutro być w stanie wziąć udział w treningu?
– Jeśli nie jadłeś porządnego obiadu, powinieneś zaprzestać na tej butelce.
– Porządny, to znaczy jaki? - Kłos był uparcie dociekliwy, chciał sprawdzić na ile może sobie pozwolić z nową dietetyczką.
– Daj mi spokój. Nie układałam waszego dzisiejszego menu. Pij, dopóki nie zmiękną ci kolana.
– A jeśli już mi zmiękły?
– To przestań myśleć o dziewczynach - Nina parsknęła i wypiła kolejny łyk chmielowego napoju.
– Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to nie, Ola niechętnie przyjeżdża na mecze Skry. Uczy się, pracuje u ojca w korpo, chodzi z koleżankami na zakupy i organiczne obiadki. Była spoko, dopóki jej starzy nie przeprowadzili się do stolicy.
– Karol, wam chyba naprawdę brakuje koleżanek. Wystarczy jedno piwo, a każdy z was wylewa żale dotyczące swoich drugich połówek.
Chłopak w milczeniu popijał piwo. Głupio było mu to przyznać, ale od dawna dusił w sobie gniew wobec Oli, z którą umawiał się już od kilku lat. Trochę z wygody - związek na odległość pasował mu. Trochę z przyzwyczajenia - ich rodziny znały się od bardzo dawna. O mały włos nie skończył razem z Olą na rachunkowości, ale propozycja gry z Skrze uwolniła go od nudnych studiów, na których stałby się kolejnym nudziarzem w kraciastej koszuli.
– Może masz rację, że czegoś nam brakuje... - Nina aż podskoczyła, kiedy chłodna dłoń Kłosa spoczęła na jej dłoniach, w których ściskała szyjkę butelki. Dziwnie jej się zrobiło, bo do Karollo nie pasowały takie słowa. Miała nadzieję, że zaraz usłyszy jakąś zabawną pointę - Ale chyba musimy pogodzić się z faktem, że normalność ma swoją cenę. Wysoką cenę.
Zanim odsunął swoją dłoń, przesunął długimi palcami po jej prawej dłoni aż po nadgarstek. Instynktownie odsunęła się od baru i oparła plecami o lodówkę. Nie lubiła takich sytuacji. Facetom pod wpływem włączał się małpi rozum.
– Wiem, że ludzie w związkach na odległość nie lubią tego pytania... sama w takim tkwiłam będąc na wymianie we Włoszech... nie boisz się, że faceci dostawiają się do niej na imprezach, na uczelni?
– Mogę być tylko pewien tego, co robię sam - brunetka słyszała, jak Karol opróżnia duszkiem butelkę.
– Szkoda, że mój facet nie był tak oświecony... - nagle zrobiło jej się zimno. W sumie byli w podziemiach, a wiosenne noce nie należały do najcieplejszych. Szczególnie, gdy wcześniej spędziło się trochę czasu w gorącej na 30 stopni wodzie.
Mimowolnie zaczęła szczękać zębami z zimna. Wypiła do końca piwo, aby poczuć ciepło alkoholu rozlewające się po ciele, jednak jej szczęka odmawiała współpracy. Kłos nie mógł powstrzymać śmiechu.
– Nie no spoko, sam mam gęsią skórkę. Poczekaj chwilę.
Dietetyczka usłyszała, jak Karol przeklina pod nosem, po uderzeniu się małym palcem u stopy w krzesło. Po chwili usłyszała głośne „ta-dam!”.
– Siadaj tutaj, obok mnie. Nie masz wyjścia, pogrzejesz się z Kłosem pod jednym obrusem.
Brunetka westchnęła i usiadła na podłodze. Wsunęła się pod duży obrus, którym szczelnie się przykryli. Drżeli z zimna jak para rozbitków na Antarktydzie. Nie wiedząc kiedy, Nina ułożyła głowę na silnym ramieniu Karola i przysnęła.

Niecałą godzinę później prąd wrócił na teren hali. Karol, który także przysnął przebudził się na chwilę, ale nie chcąc przerywać drzemki dziewczynie najdelikatniej jak mógł zmienił pozycję na wygodniejszą i usnął jeszcze na trochę.

******************************************************************************************
Jest i rozdział numer 2. Wyszedł naprawdę długi, ale mam nadzieję, że każdy czytelnik wytrwa do końca, a potem pozostawi coś po sobie. 
Dziewczyny zadomowiły się już wśród chłopaków, rodzą się pierwsze nieśmiałe fascynacje, przyjaźnie, może ktoś komuś złamie serce? 
Czy Wronce wreszcie uda się roztopić opór pani od PR-u, czy może Ania jednak nie będzie chciała nic od młodszego i roztrzepanego siatkarza?
Czy Paulinkę i Możdżona połączy tylko zapał do wspólnych ćwiczeń i śniadań w parku? 
Jak dalej potoczą się losy Nat i Kubiego, którzy nie zamienili ze sobą żadnego miłego słowa od czasów licealnych? Czy pogodzą się, gdy dziewczyna wreszcie poznała prawdę dotyczącą wspólnej przeszłości?
Czy Ninę i Karolla coś połączy? I czy chłopak będzie miał więcej wątpliwości dotyczących swojego związku?

Odpowiedzi na te i inne pytania już w kolejnych częściach - opowiadanie się rozkręca, nabiera tempa, ale jak w prawdziwym życiu, różowo zawsze być nie może!

Zachęcam do zostawiania komentarzy, opinii co Wam się podoba, a co byście zmienili. Bardzo przyjemnie pisze się kolejne rozdziały, mając świadomość, że po drugiej stronie jest ktoś, kto jest aktywnym odbiorcą naszej twórczości. Nie obrażam się nawet o ostrą krytykę.

Pozdrawiam,
E.Lizz

15 komentarzy:

  1. Przy tym rozdziale wychuchałam śmiechem ok. 5 razy :D Zaczyna się dziać! Czy Ty chcesz teraz nas zostawić tak, aż do następnej soboty?!!!! Może jakiś bonusik wpadnie w środku tygodnia :D
    Pozdrawiam
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję jeszcze więcej humoru (i w sumie nie mniej akcji =D) nad bonusem pomyślę, bo mam w przyszłym tygodniu egzamin na prawo jazdy... ale dla odstresowania, kto wie, czy coś się nie pojawi wcześniej!
      Niezmiernie się cieszę, że się podobało. To bardzo miłe, gdy coś docenia te wypociny moje

      Usuń
  2. Jesteś autorką opowiadania, na którego nowe rozdziały czekam z największym utęsknieniem :)

    Ale się wydarzyło :) Kurczę, nie wiem dlaczego, ale Wrona nie pasuje mi do Ani, chętnie widziałabym ją z innym siatkarzem, może z jakimś żonatym? Z kolei bardzo kibicuję Ninie i Karolowi. Ona od początku jest moją ulubioną bohaterką :) A, i fajnie, że Michał i Nat w końcu ze sobą porozmawiali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, nawet nie wiesz, jak miło jest słyszeć takie słowa!!! To strasznie motywuje, że ktoś wyczekuje na twoje opowiadanie :)

      Ania z żonatym facetem? Kto wie, kto wie, jak ja to mówię, opowiadanie samo zadecyduje (bo też tak masz, że czasem opowiadanie przejmuje kontrolę? Czy to tylko ja?). Czy Nina będzie z Karollo? Tego także nie mogę zdradzić, choć mogę obiecać, że będzie ciekawie, także z Karolem.
      Jeszcze raz serdecznie dziękuję ci za taki miły komentarz i czekam na coś nowego u ciebie

      Usuń
  3. Bardzo fajne opowiadanie i wygląd bloga. Będę tu jeszcze wpadać i czytać co się dzieję, bo interesujący bohaterowie i na prawdę fajnie piszesz :) Także dodałam już twój blog do listy moich czytanych :)
    W wolnych czasach gdybyś tylko miała chęć zapraszam :)
    Na coś lekkiego i mam nadzieję, że od czasu do czasu śmiesznego. W każdym razie opowiadanie nie wątpliwie działa na psychę xd
    siatkowka-to-stan-umyslu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba - zarówno treść, jak i szablon (pochwalę się nieskromnie, że mojego autorstwa). Zapraszam w każdą sobotę na nowy rozdział, a tymczasem udaję się do ciebie, aby poczytać co tam sobie popisujesz, więc spodziewaj się komentarza!

      Usuń
    2. Kochana! W takim razie to ty kobieta renesansu xd! I szablon świetny i rozdziały cudowne. Jakie jeszcze talenty skrywasz?
      Pojawił się u mnie nowy rozdział. Jeśli tylko chcesz to zapraszam
      siatkowka-to-stan-umyslu.blogspot.com

      Usuń
  4. Cieszę się, że tygodnie mi tak szybko mijają, bo to znaczy, że prędko będę mogła przeczytać kolejny rozdział twojego opowiadania. I cóż mogę powiedzieć? Andrzej ostatnio zaczął mnie niesamowicie irytować (a kiedyś naprawdę go lubiłam i szanowałam, bo robi wiele dobrego), więc jestem troszkę sceptycznie nastawiona do jego osoby obok Ani, ale to twoje opowiadanie i przyjmę wszystko, bo czuję, że nie będzie nudno i - a nuż - znów zapałam sympatią do Wronki. Och, i cieszy mnie, że Nat z Kubiakiem nie skoczyli sobie do gardeł, chociaż poczytałabym trochę o ich kłótniach i spinach. Będą...? ;)
    (Nie)cierpliwie czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam,
    inso

    PS. Zapraszam do siebie na rozdział szósty: http://something-much-greater.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam to miejsce na jakimś innym blogu to pomyślałam " Wpadbe i poczytam. Może akurat fajne" No i przeczytałam i tak mnie wciągnęło że nie wiem jak dotrwam do sobot. Nie da się jakoś,szybciej. Czy coś? ;)
    Najbardziej podobają,mi momenty z Olą i Karolem ;) A to w tym rozdziale to już,w ogóle *.* oraz Paulinaz Marcinem mnie,zaintrygowali, ponieważ pierwszy raz czytam opowiadanie w którym ten środkowy jest głównym bohaterem.,Zawsze pojawia się tylko sporadycznie ciskając jakąś ripostą xD,a tu taka odmiana ;)
    Ogólnie bardzo bardzo fajnie i ciekawie piszesz ;D
    Gdybyś,miała czas,i ochotę to zapraszam do siebie na zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    P.S przepraszam za jakieś niepotezebnw przecinki ale,jestem na telefonie i mogą być błędy :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tygodniu choćbym bardzo chciała dodać coś wcześniej, to się nie da - mam egzamin na prawo jazdy i kompletnie nie mam czasu pisać aż do piątku :( Ale zastanowię się nad publikowaniem częściej.
      Na Twojego bloga zajrzę z miłą chęcią, bo masz dużo rozdziałów, ale chyba zrobię to w weekend i wtedy na pewno skomentuję :)
      Co do bohaterów, to zaskoczę cię pewnie jeszcze nie raz, bo jako główne postaci pojawią się też inni siatkarze, którzy zazwyczaj nie występują w opowiadaniach.
      Cieszę się, że się podobało i mam nadzieję, że będziesz zaglądać częściej!

      Usuń
  6. o ja !!!! hahaha xD świetny ! ja chcę już następny ! boski !!!!
    pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie pozytywne reakcje powodują, że człowiek z uśmiechem pisze kolejne części (a mam w zapasie już 14 rozdziałów!). Jak tylko zamieszczę w sobotę nowy rozdział od razu poinformuję =D
      Ściskam mocno!

      Usuń
  7. Co Ty dziewczyno bierzesz bo to nienaturalnie zaje*iste jest!:) Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.I jak niby mam wytrzymać do soboty? To za długo. Czy Ty nie masz serca?
    Nudno to tutaj nie będzie, zresztą jak może być nudno z siatkarzami? Nie da się i już. Nina i karol - tak im będę kibicować. Nawet w szalik z ich imionami się zaopatrzę. świetny szablon, świetne opowiadanie, świetne wszystko.
    Dziękuję za odwiedziny u siebie, dodaję do czytanych bo grzechem byłoby nie dodać.Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to pewnie nadużywanie siatkówki =D Nawet nie wiesz, jak cieszą mnie takie pozytywne słowa! Zastanawiałam się nad opublikowaniem wstępu do kolejnego rozdziału, ale przez jutrzejszy egzamin na prawko nie mogę się pozbierać :( obiecuję, że trzecim rozdziałem wynagrodzę oczekiwanie!
      Kurczę, muszę przyznać, że kiedy pisałam i planowałam opko to nie przeszło mi przez myśl, że Nina i Karol będą wzbudzać aż tyle sympatii =D Karol będzie miał w ogóle trochę zawieruchy w życiu, więc proszę zapiąć pasy! ;)
      Do usłyszenia przy kolejnych rozdziałach u Ciebie i, mam nadzieję, u mnie też =D Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Cieszę się, że wpadłaś do mnie i z chęcią zaglądam tutaj ;)
    Podoba mi się, naprawdę. Rzeczywiście Karol i Nina także zdobyli moją sympatię! Generalnie Karol jako postać chyba wzbudza w większości pozytywne emocje. Bardzo przyjemnie się czyta, dużo humoru i dialogów, a to dopiero drugi rozdział, ciekawi mnie, co wymyślisz dalej!
    Pozdrawiam i weny życzę ;) /tough-love-ff/

    OdpowiedzUsuń