Stały na korytarzu i czekając na Anię, słuchały przezabawnych anegdotek, którymi Nat
sypała, jak z rękawa. W końcu blondynka dołączyła do nich, więc skierowały się do
wyjścia z hali. Wciąż szczebiotały między sobą, idąc w stronę „Magnolia Cafe”, która usytuowana była w pobliżu ich miejsca pracy.
Gdy usadowiły
się na niesamowicie miękkich kanapach, zaczęły przeglądać w skupieniu menu. Po
chwili każda z nich była już gotowa do złożenia zamówienia.
– Oooo nie...
- wszystkie trzy spojrzały ze zdziwieniem na Ninę, która robiła facepalma -
Zapomniałam dać Winiarskiemu ankiet dla drużyny... bez nich nie będę mogła
ruszyć z planem diet na Spałę.
– Zamówimy za
ciebie, leć i ogarnij wszystko. W końcu to nie jest daleko - Paulina uśmiechnęła się do niej, a
roztrzepana dietetyczka wskazała w menu jaśminową herbatę i miodownik,
które chciała zamówić i zniknęła za drzwiami kawiarni.
– No cóż,
dziewczyna chyba musi się przespać z tym wszystkim - Nat mrugnęła do dwóch pozostałych dziewczyn.
Zanim
kelnerka podała ich zamówienia, Nina była już z powrotem. Była lekko zdyszana,
lecz to lekki rumieniec na jej twarzy zaciekawił dziewczyny.
– Biegłaś? -
Nat dyskretnie dźgnęła Anię łokciem - Czy może... coś się wydarzyło?
– Nie, nic
takiego - lekko drżącymi rękami zaczęła nalewać sobie jaśminowej herbaty,
której aromat uwolnił się w całej kawiarni.
Paulina
zanurzyła widelczyk w swoim marchewkowym cieście, a rozmowy wróciły znowu na
tory związane stricte z pracą w kadrze. Dwie nowo zatrudnione dziewczyny nie
miały jeszcze okazji spotkać wszystkich zawodników osobiście, dlatego Nat i
Ania w skrócie opowiedziały o mniej znanych postaciach.
– Uważajcie
na Kłosa i Wronę, o ile brak wam poczucia humoru. Ta dwójka może wam dopiec,
ale to naprawdę zabawne chłopaki. Kręcą jakieś tam śmieszne filmiki, Nat im
czasem pomaga w edycji.
– Pfff, beze
mnie ich faneczki nie miałyby czego oglądać. Dobrze, że potrafią już sami
obsługiwać fejsa i instagrama - Nat
dopiła swoją kawę i spojrzała na zegarek - Mamy jeszcze trochę czasu.
– A... co z
Kurkiem? Nie miał grać w reprezentacji? - Paulina przywołała jego nazwisko, bo
to jego twarz krzyczała do niej z billboardów Monte i przewijała się w
reklamach tegoż właśnie deseru orzechowego.
– Były drobne
niepo... no, chłopak nie jest w formie, w jakiej Antiga chce widzieć swoich
zawodników przed tymi mistrzostwami. Tyle.
– Ja tam się
cieszę, że wrócił Wlazły i Guma.
– Ty na pewno
- Ania przewróciła oczami.
– O co ci
chodzi? Przecież wiesz, że zawsze ich lubiłam i cieszy mnie, że będą walczyć o
złoto.
– No tak, a
jeszcze bardziej cieszysz się, że nie będziesz musiała użerać się z Kurusiem -
starsza dziewczyna wzruszyła ramionami na widok czerwonej na twarzy Nat.
Dwie
pozostałe siedziały z oczami wbitymi w puste talerzyki.
– Eh, żeby
wszystko było jasne, Bartek i ja nie jesteśmy razem już od 5 lat. I nie chcę od
nikogo słyszeć aluzji na jego temat, ok? - Nat sięgnęła po portfel i zostawiła
na stole odliczone pieniądze, po czym przeprosiła i skierowała się do toalety.
– No tak, a
poza tym lepiej nie wtrącajcie się między Nat i Kubiaka. Jak się kłócą, to
lepiej omijać ich szerokim łukiem. Ja nie wiem, o co można się sprzeczać z tym
cudownym człowiekiem, ale nie moja sprawa.
Paulina
dołożyła swoje pieniądze na kupkę monet i banknotów leżących już na stole.
Poczuła, że musi w końcu o to spytać.
– Czy oni w ogóle wiedzą, że tym razem to kobieta będzie ich głównym fizjoterapeutą? Trochę boję
się, że mogą z tego wyniknąć dziwne sytuacje.
– Nie będę
cię oszukiwać, z początku na pewno nie będą stronić od żartów, ale pracowałaś
przecież z facetami w tym wieku. Kawałek chudego Kłosa chyba cię nie zawstydzi?
- Ania mrugnęła do niej.
Paulina uśmiechnęła się z ulgą, a i Nat wróciła właśnie
z łazienki, więc mogły zebrać się i wrócić do hali, aby przyjrzeć się popołudniowemu
treningowi oraz zamienić kilka słów z samymi zawodnikami, co miało odbyć się zaraz
po prezentacji nowych członków kadry.
Weszła do
pokoiku, który służył jej za biuro i wykonała kilka telefonów do trzech największych
polskich redakcji. Zaraz po tym ułożyła maile, które rozesłała do redakcji
serwisów sportowych w internecie, a dopiero na samym końcu zajęła się
rozesłaniem newslettera do fanów strony i zamieszczeniem informacji o kadrowych
zmianach na facebooku reprezentacji.
„[...]
decyzją trenera Stephane'a Antigi miejsce przyjmującego, Bartosza Kurka, zajmie
zawodnik Trefla Gdańsk – Mateusz Mika (lat 23). Chętnych do zobaczenia tego
obiecującego zawodnika w akcji jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek zapraszamy
do wzięcia udziału w konkursie, w którym można wygrać 30 podwójnych biletów na
trening zamknięty w hali katowickiego Spodka już za tydzień. Wnioski o akredytacje na ten
trening przyjmujemy do jutra do godziny 24:00. […] Absolwentka AWF w Poznaniu,
która pracowała z reprezentacją Niemiec została powołana na pierwszego
fizjoterapeutę kadry. Kolejną dużą zmianą w drużynie jest bez wątpienia nowa
dietetyk, absolwentka UW [...]”.
Miała już powyżej uszu pisania tych samych
informacji na różne sposoby. Z ulgą więc zamknęła laptopa i przeciągnęła się w
swoim wygodnym fotelu. Spojrzała przez okno na pławiącą się w świetle
zachodzącego słońca panoramę Bełchatowa.
Usłyszała
ciche pukanie.
– Wejść. - nie podobało jej się, że ktoś wyrywał ją z zamyślenia właśnie wtedy, kiedy
znalazła tę chwilę spokoju - A ty czemu nie na treningu?
– Musiał
wypaść ci wczoraj na imprezie. - Zati położył na biurku jej białego ipoda i
uśmiechnął się nieśmiało. Jakimś cudem była tak zagoniona od rana, że nie
zauważyła braku odtwarzacza - Chyba nie masz nic przeciwko, że przesłuchałem
kilku piosenek w drodze na trening?
– Jasne, że
nie. Dzięki za odnalezienie go. W sumie nawet nie zauważyłam, że się gdzieś
zapodział.
– Zbyt ciężko
pracujesz... w zasadzie to wszystkim chyba przydałby się relaks. Czy dałoby się
uruchomić nasze małe spa w podziemiach hali? - Zati wyszczerzył się do Ani z
nadzieją.
– Przyszedłeś
tylko po to, żeby naciągnąć nas na koszta uruchomienia kilku jaccuzi i saun?
Ehh, no dobra, myślę, że pogadam z kierowniczką hali i coś się wymyśli na
dzisiaj wieczór, ale nic nie obiecuję. A teraz zmykaj na trening.
Widziała, że
Paweł wahał się przez moment zanim skierował się do drzwi. Gdy opuścił jej
biuro, przez chwilę czuła jeszcze silny zapach jego dezodorantu, zmieszany ze
specyficzną wonią sali gimnastycznej. Musiała przyznać, że jak na swój wiek, Zati był jednym z najrozsądniejszych zawodników „młodego” pokolenia. No i ten
jego uśmiech...
Dziewczyna
znowu obróciła się w stronę okna i zamknęła oczy, napawając się ciepłymi
promieniami słońca, padającymi prosto na jej twarz. Chciała tak spędzić jeszcze
chwilę zanim pójdzie użerać się z wredną panią Dorotą, która zawsze marudziła
na głośnych i nieznośnych siatkarzy. Cieszyła się, że już niebawem przeniosą
się do Katowic, a zaraz po tym czeka ich co najmniej miesiąc w lesie...
Po cichu
liczyła na to, że w Spale nadal nie było dostępu do internetu; chciała, żeby na
ten czas, zarówno zawodnicy, jak i cała kadra, zapomnieli o tych mediach, które
najłatwiej, bo anonimowo, mieszały z błotem wszystkie ich decyzje i postępy.
Nie ukrywała, że przerwa od dziewczyn też niektórym wyjdzie na dobre.
Szczególnie tym młodym, którzy po uzyskaniu sławy, popełniali pochopne sercowe
decyzje, a żądne stania się celebrytkami panny, wykorzystywały wizerunek
siatkarzy, nad którym ona tak ciężko pracowała.
Zabrała w
końcu swoją torbę. Miała w niej tylko tablet, telefon, odtwarzacz, portfel i
podręczną kosmetyczkę. Wszelkie papiery zostawiła zamknięte w biurku. Udała się
na szybką wymianę zdań z kierowniczką obiektu. Na szczęście kobieta była w
wyjątkowo dobrym humorze i, jakby nie pamiętając o zamieszaniu, którego
narobili ostatnio siatkarze, zgodziła się na uruchomienie podziemnego spa na
ten wieczór.
Ucieszona
skierowała się na salę, na której słychać było piłki, jęki, krzyki zawodników
oraz trenerów i zmęczone oddechy. Pomachała do trzech koleżanek, siedzących na
ławeczce trenerskiej i podbiegła do nich.
– Macie wolny
wieczór? - wszystkie, z lekką konsternacją, pokiwały głowami - To świetnie,
polenimy się trochę wszyscy w spa na dole. Nie martwcie się o ręczniki i
kosmetyki, wszystko zapewnia hala.
– Ooo tak,
tego mi było trzeba! Kogo mam ucałować za ten genialny pomysł? - Nat założyła
ręce za głową i uśmiechnęła się, patrząc łobuzersko na trenujących zawodników.
– Eeeee,
Zatiego?
– Hm, czemu nie! - dziewczyna poruszyła
brwiami, a Ania poczuła ukłucie gorącej zazdrości, które minęło tak szybko, jak
się pojawiło.
– Jak tam
chcesz...
Ich rozmowę
przerwał czyjś krzyk, któremu zawtórował chór zatroskanych głosów i jęki. To
Karol chyba źle wylądował po akcji i zwijał się z bólu. Stephane zaczął
krzyczeć i machać do Pauliny, która wraz z lekarzem, podbiegła do Kłosa.
– No pięknie
- Ania schowała twarz w dłoniach i westchnęła ciężko.
Gabinet, w
którym miała pracować przez kolejne kilka dni, nie był zbyt duży, ale był
odpowiednio wyposażony. Dopiero gdy, wraz z lekarzem, przyprowadziła tutaj
Karola i położyła na łóżku, mogła rozejrzeć się po pomieszczeniu. Doktor
opuścił ich, gdy tylko stwierdził delikatne naciągnięcie mięśnia czworogłowego uda.
Teraz los Karollo znajdował się w rękach Pauliny, dla której miał to być
prawdziwy test przydatności w kadrze.
Z szafki
wyciągnęła miękki ręcznik, który położyła nad udami siatkarza. Kątem oka
zauważyła, że na twarzy chłopaka wykwita lekki, zadziorny uśmieszek. Już
przeczuwała, że Kłos będzie próbował wykręcić jej numer na miarę tego, który
zafundował jej Kampa w pierwszy dzień praktyk.
– Pierwszy
raz na stole? Wiesz, może być ci naprawdę miło, a mogę też się trochę nad tobą
poznęcać.
– Oj
przestań, przecież nie chcę robić ci żartów - Karol wyszczerzył się do niej i podłożył ręce pod głowę - Po prostu
nie przywyknąłem do kobiety w tym zawodzie.
Paulinie
kamień spadł z serca, chociaż nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś nadal jest
nie tak. W sumie to prawda, co o nim słyszała, był do złudzenia podobny do
serialowego Joffrey'a Baratheona...
Starając się
odgonić myśli dotyczące podobieństwa siatkarza do tej „małej gnidy”, wylała na dłonie
specjalny olejek do masażu. W powietrzu rozprzestrzeniła się woń olejków eterycznych:
rozmarynu, bazylii i innych. Zaczęła masować delikatnie prawe udo Kłosa, patrząc
na jego twarz w poszukiwaniu oznak największego bólu.
– Tutaj? -
Karol kiwnął i aż zasyczał - Musi poboleć, ale jutro będziesz jak nowy. Pobyt w
saunie też ci dobrze zrobi.
– Sauna,
zabawne. Dorocia-klocia zakluczyła nasze piwnice po urodzinach Igły,
narobiliśmy tam trochę bałaganu i za nic nie chce pozwolić nam na takie
przyjemności.
– No to chyba
masz dobry dzień - Paulina nie przestawała masować napiętych, twardych mięśni
Karola - Ani udało się ją udobruchać, macie zapewniony cały wieczór w spa.
– Ale ty
chyba też, co? - Kłos obserwował ją uważnie.
– Zastanowię
się, nie lubię tłumów.
Karol
prychnął cicho, ale czując mocny ucisk palca na swoim udzie, od razu pożałował
swojej reakcji.
– Kurde, no w
sensie, że wybrałaś chyba złe miejsce do nielubienia tłumów. Nie martw się,
zaraz poczujesz się jak członek rodziny - Paulina nie odpowiedziała już na jego
kolejny uśmiech.
Wytarła
dłonie w ręcznik, przemyła je i nałożyła na udo siatkarza chłodzący balsam,
który miał na dobre ukoić ból. Kazała mu poleżeć jeszcze chwilę, a sama
udała się do apteczki. Chciała mu dać małą tubkę z maścią, którą powinien
nasmarować się przed snem. Zanim jednak do niego wróciła, oparła głowę o
chłodne drzwi szafki i cicho westchnęła. Sama nie wiedziała, dlaczego zgodziła
się na to wszystko, ale czy istniał lepszy sposób na wygranie z lękami niż
rzucenie się na głęboką wodę?
Wróciła do
Karola i podała mu maść. Chłopak wstał powoli ze stołu i niepewnie postawił
pierwszy krok. Nie czuł już tak silnego bólu, więc uśmiechnął się i zaczął
zakładać swoje spodenki treningowe. Paulina złapała się na tym, że nie
odwróciła wzroku od jego długich nóg i pięknie umięśnionych pośladków.
Pożałowała, że nie było jej dane obejrzeć reszty ciała siatkarza, ale zaraz
odpędziła te myśli z głowy.
– Gdzie w
ogóle mieszkasz?
– Zatrzymałam
się w hotelu niedaleko dworca. Za dzień-dwa zacznę szukać mieszkania.
– Podobno ta
nowa dietetyczka szuka współlokatorki. Warto spytać o pokój, hm? - Karol
mrugnął do Pauliny i zniknął za drzwiami gabinetu.
Wodziła
wzrokiem to za tym, to za innym siatkarzem, nie skupiając się zbyt długo na
żadnym z nich. No, może zatrzymała się na chwilę, aby podziwiać technikę
zagrywki Fabiana. Jednym uchem słuchała rozmowy Ani i Niny. Z zamyślenia
wyrwało ją nawoływanie Stephane.
– Nathalie!
Nathalie, proszi za mną, dobrzi? - lubiła, gdy trener wołał ją z tym swoim
francuskim akcentem.
– Tak,
Stephane? - zawsze było jej głupio zwracać się do niego po imieniu, ale wolała
to niż narażać się na jego gniew, zwracając się per „Pan” lub jeszcze
gorzej, „Panie trenerze”.
– Musimy
porozmawiać w mój biuro, dobrzi?
Nat
skierowała się razem z pierwszym trenerem najpierw na długi korytarz, a później
schodami na górę, do jego biura. Nie było ono większe niż biuro Ani. Zauważyła,
że najwyraźniej nie miał nawet jeszcze czasu rozgościć się w pomieszczeniu.
Poza laptopem, na biurku stało tylko jedno rodzinne zdjęcie w ramce, bidon
i kluczyki do auta.
– Dwaj
problemy. Poszukaj proszę nocleg dla nas wszystkich w Katowice. Musimy tam być
siedem dni. - Nat zapisała szybko prośbę trenera w swoim obszernym terminarzu.
Gdy tylko
skończyła, uniosła głowę w oczekiwaniu na kolejne zadanie.
- I jeszcze
taka sprawa, moji żona musi wyjeżdżać do Francję, potrzebuję więc opiekunka dla
syna i... dzieci, dla dzieci. Sam nie mogę zabrać je do Katowic. Przepraszam za
problem, ale Nathalie zawsze wie, jak wszystko załatwić.
Zarumieniła
się lekko i pochyliła głowę tak, żeby trener nie zauważył jej reakcji na tę
pochwałę. Zanotowała „Znaleźć opiekunkę dla dzieci S.A.” i, lekko odchrząknąwszy, spojrzała ze spokojem na Antigę.
– Możesz
jeszcze poszukać wolny godzin, żeby nauczyć mnie lepszy polski język - Stephane zaśmiał się i oparł wygodnie o
biurko - W sumie nie jest to złi pomysł, prawda?
– Jeśli tylko
nie boisz się moich metod nauczania i systematycznych kartkówek... - Nat
wyszczerzyła się do niego, lekko jednak zaniepokojona swoim tonem.
– Ha-ha-ha,
tak. W Spała można się uczić, ale tylko rano... jeśli chcesz z nami jechać.
Chyba nigdi nie jeździłaś tam z trenerem Anastasi?
Dziewczyna
przyznała mu rację. W sumie zawsze zazdrościła Ani czasu spędzonego z
siatkarzami w tej głuszy. Zawsze, gdy przyjaciółka dzwoniła do niej wykończona
ze Spały, Nat czuła, że omija ją ta zażyłość, jaka powstaje w drużynie. Mogła
też przy okazji trochę poćwiczyć, w końcu jeśli zasiądzie niedaleko kadry na
Mistrzostwach, nie ominą jej kamery i aparaty.
– To całkiem
niegłupi pomysł. Będę miała materiał na swojego bloga, no i zawsze przyda wam
się jeszcze jedna zaradna osoba.
Stephane
wyciągnął do niej rękę i położył na jej ramieniu. Jego uśmiech sprawił, że
kolana się pod nią ugięły.
– Ciesze się,
cały drużina cieszy się, że jesteś tutaj. Teraz wracamy na trening, nie chcę,
żeby Philippe zostawał sam z tymi szalony człowiek.
Nat
poczekała, aż Stephane zamknie swoje biuro i razem zaczęli kierować się na
salę. O dziwo, nie spieszyli się zbytnio w tamtym kierunku. Miała tylko
nadzieję, że trener nie zmieni zdania na temat jej wyjazdu do Spały. Gdy zeszli
ze schodów, Stephane zatrzymał się i spojrzał na nią z rękami w kieszeniach.
– Chiba byłaś
pokłócona z Bartek? Teraz jesteś taka zadowolniejsza - uśmiechnął się do niej
i jedną dłonią poczochrał jej krótkie włosy. Nat, czując, że się rumieni,
zaczęła od razu poprawiać fryzurę. Nie lubiła, kiedy ktoś psuł jej włosy, ale
to w końcu był sam Antiga...
– To taki
konflikt sprzed lat, ale przyznaję, atmosfera w drużynie zrobiła się taka...
luźniejsza.
– Nathalie,
kiedy jest jakaś problem od razu mówisz, dobrzi?
Blondynka
przytaknęła i odwzajemniła uśmiech trenera. Z dziwnie bijącym sercem, skierowała
się z powrotem na ławeczkę, na której siedziała już tylko, zapatrzona w swój
tablet, Ania.
– Gdzie
reszta?
– Paulina
chyba jeszcze składa Karollo, a Nina dostała od Winiara wyniki swoich ankiet i
zwołuje do siebie tych mniej ogarniętych do wyjaśniania głupot, które
powypisywali. Pierwsze koty za płoty...
Nat usiadła
obok niej i lekko podrygując nogami, potrząsnęła przyjaciółkę za ramię.
– Zgadnij kto
jedzie z wami tym razem do lasów...
– No nie
gadaj! - dziewczyny zaczęły piszczeć z radości, aż sam Stephane musiał
zareagować i pogrozić im palcem, aby się uspokoiły
- W końcu nie
będę umierać z nudów wśród zapachu męskich skarpet i tak samo uroczych żartów!
No dobra, żarty to im się czasem udają...
Znalazła
sobie miejsce do siedzenia na skrzyni do skakania. Poczuła się przez to trochę, jak w liceum. Chociaż wtedy zajęcia z wuefu odbierała jako największe zło tego
świata. W ogóle przeglądając ankiety i oczekując na kilku zawodników, których
zaprosiła na wyjaśnienia, poczuła się jak w szkole.
– No to tak:
Konarski, Wrona, Zatorski, Buszek iiii... Mika - dziewczyna powiodła wzrokiem
po zawodnikach i napotkała zaciekawienie we wszystkich pięciu parach oczu - No
więc, panie Dawidzie... co mam rozumieć przez te „małe zielone kuleczki”? Zielony
groszek?
– No te
kuleczki, takie kapustki małe.
–
Brukselki... ok, chciałam wyjaśnić tylko to. Możesz wracać na trening.
Konarski
przybił piątkę zdziwionej dziewczynie i wrócił na boisko. Ta zanotowała w jego
ankiecie nazwę „tajemniczego” warzywa i przeszła dalej.
- Panie...
– No tylko
bez „Panie”. Artur jestem. - Wrona uśmiechnął się wyzywająco i czekał na
pytanie dietetyczki.
– Dobra, Andrzej...
Przeczytałeś pytanie, czy mam rozumieć, że nic nie lubisz i żywisz się
energią słoneczną, jak Stachursky?
– Chyba
miłością do Karollo! Ha-ha-ha, no, ale fakt, nie przeczytałem i tak z rozpędu
zaznaczyłem wszystko, wszystko lubię jeść...No, mooooże poza kokosem - brunet
podrapał się po czole i złożył ręce na torsie, oczekując na inne komentarze.
– Najmniej
wybredny zawodnik, podoba mi się to. Możesz już iść, dzięki. - Nina sama
wystawiła już rękę, żeby przybić high-five z Wroną, który zamiast tego złapał
jej dłoń i ułożył do „żółwika”. Dziewczyna przewróciła oczami i skleiła z nim
żółwika.
- Tutaj chyba
sprawa jest jasna, Pawle. Słyszałam już, że nie znosisz zupy mlecznej. Chciałam
tylko wiedzieć, czy cierpisz na nietolerancję laktozy, czy to tak po prostu?
– Taka trauma
z dzieciństwa - Zati zaśmiał się - Poza tym nie przepadam za fetą, ale jak pani
dietetyk ją jakoś zaczaruje, to czemu nie. Mogę już wracać?
Nina skinęła
głową i odłożyła ankietę Pawła na większą kupkę. Zostało już tylko dwóch, na
szczęście.
– Rafał, u
ciebie chyba podobna sytuacja co u Wrony? - Nina spojrzała z nadzieją na
Buszka.
– Co tu dużo
mówić. Jadłem akurat i tak na szybko wypełniałem - dietetyczka pokiwała tylko i
zanotowała korektę na jego ankiecie. Odprowadziła go wzrokiem do wyjścia.
Pozostał już tylko kudłaty gigant Mika.
– Czy
odpowiedź, że lubisz tylko kanapki z serem to żart? - brunetka przekrzywiła
głowę i spojrzała na niego, unosząc jedną brew. Mateusz stał z rękami za plecami
i pochyloną głową.
– Głupio tak,
ale chłopaki chcieli mnie w ten sposób skocić... Kłos wziął moją kartkę -
dziewczyna stłumiła śmiech i zaczęła sprawdzać resztę ankiety.
– Dobra, ale
twoje dane się zgadzają? 207cm, 85kg, rocznik 91... Kobiernice... o, w końcu ktoś
ze Śląska. No chyba, że to też Karol wpisał - Nina mrugnęła do spokojnie
stojącego przed nią Miki - Masz, zaznacz co tam lubisz.
– Chyba czego
nie lubię... - dietetyczka uderzyła się ręką w czoło. Kontakt z siatkarzami
zdecydowanie źle na nią wpływał.
– Racja...
Wskazała mu
miejsce obok siebie i podała swój notes, żeby miał twardy podkład do
wypełnienia ankiety. Kątem oka zerkała, jak chłopak zaznacza odpowiedzi.
Zbadała przy okazji jego profil, jego niesamowicie gęste rzęsy i burzę włosów.
Wyglądał zdecydowanie korzystniej na żywo niż na zdjęciach. Był chyba, póki co,
najbardziej nieśmiałym siatkarzem, jakiego tutaj poznała. Miała nadzieję, że
szybko znajdzie swoje miejsce w kadrze. Nie miała na myśli zdolności, bo tych
była pewna. Do kadry trafiali tylko najlepsi, a ona musiała dbać o ich zbilansowaną
dietę.
Odebrała od
Mateusza wypełnioną ankietę i razem z nim wróciła na boisko, na którym
większość zawodników leżała na parkiecie, odpoczywając. Odwróciła się jeszcze do
Miki, który uśmiechnął się do niej i poszła w stronę siedzących na ławeczce dziewczyn.
Chyba miała
nadejść właśnie chwila prezentacji całej kadry i planów na najbliższy tydzień.
********************************************************************************
No i rozdział I gotowy. Serdecznie dziękuję za komentarze pod poprzednią notką i jestem naprawdę pod wrażeniem liczby wejść.
Zachęcam gorąco do komentowania, wystarczy jedno zdanie, mały komentarz, a wtedy autorowi jest lepiej, czuje się bardziej zmotywowany do pracy. Także z Twojej strony to tylko maleńki wysiłek, a dla mnie masa radości móc odkryć nowy, świeżutki komentarz.
Enjoy!
Pozdrawiam,
E.Lizz
Cały dzień czekałam na nowy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńPoczułam ogromną sympatię do Niny i Pauliny :) Czyżby coś się tworzyło pomiędzy Pauliną a Mateuszem? :)
A, bardzo mi miło, że ktoś wyczekiwał, to strasznie buduję :)
UsuńNie mogę nic zdradzać, ALE... jest jakaś chemia =D Ale co z tego wyniknie...?
Dziękuję ślicznie za komentarz, mam nadzieję, że widzimy się w następną sobotę :)
Trafiłam dzisiaj na bloga, przeczytałam co tylko mogłam i stwierdzam, że jest super! :) Ciekawa historia, rozdziały tak fajnie pisane, czekać tylko na więcej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobało! Zapraszam na nowy rozdział w każdą sobotę :) Mam nadzieję, że będziesz częstym gościem
UsuńWciąż nie mogę wyjść z podziwu, że piszesz o czterech dziewczynach i to ogarniasz. Na dodatek tak zgrabnie i ciekawie! Zaintrygował mnie wątek Ani i Pawła, Kłos jak to Kłos, to mówi samo za siebie, no i Stefan!
OdpowiedzUsuńBaaaardzo mi się podoba, piszesz tak lekko, że nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do końca rozdziału. Jestem na tak. :)
Pozdrawiam!
Każdą z dziewczyn traktuję trochę, jak osobną historię, więc wtedy jest łatwiej. Ale tak, jest to trochę wyzwanie. Cieszę się, że się podoba i dziękuję niezmiernie za miłe słowa, zawsze jest fajnie wiedzieć, że komuś podoba się to, co publikujesz, prawda?
UsuńOczywiście zapraszam również za tydzień
Oj, tak, dobrze wiedzieć, że ktoś czyta i się podoba, bo od razu łatwiej pisać - jak nie kolejne rozdziały, bo już ma się wszystko napisane, to coś nowego, innego.
UsuńOczywiście będę! A tymczasem zapraszam do siebie na piątkę. :)
genialnie! Strasznie się wciągnęłam i nie mogę doczekać się nowego rozdziału. Świetny pomysł z takimi nowościami w kadrze :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym abyś informowała mnie o kolejnych wpisach na moim blogu:http://zagubieni-po-raz-pierwszy.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco, Patrycja :*
Ciekawie, ciekawie i jeszcze raz ciekawie. Cztery różne dziewczyny, cztery różne dziedziny, a to zwiastuje wiele emocji. Wejście w nowe środowisko na pewno nie jest łatwe, ale na szczęście można skorzystać z porad bardziej doświadczonych koleżanek, które służą pomocą. Jak widać pojawiły się już nawet pierwsze fascynacje panami z reprezentacji. Chyba mnie kupiłaś. :)
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejny rozdział. :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com/
P.S. Jeżeli możesz to informuj mnie o nowościach :)
Pozdrawiam
Co tu dużo pisać, no bez wahania dodaję Cię do mojej listy czytelniczej, żebym była na bieżąco :) Na początku ciężko było mi zapamiętać dziewczyny, ale myślę, że z biegiem czasu nie będę już miała problemu. Po za tym, oh no genialnie piszesz, bardzo dobrze się to czyta, a opowiadanie wciąga.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo, dużo weny.
Pozdrawiam
xoxo
Haha już lubię Anię! Ogólnie bardzo mi się podoba, możesz mnie informować o nowych rozdziałach :) http://areyouminehoney.blogspot.com/ a ja zapraszam do siebie na kolejny :)
OdpowiedzUsuń