sobota, 25 października 2014

ROZDZIAŁ II

Prezentacja kadry przebiegła pomyślnie. Nie obyło się bez głośnych wiwatów na cześć tych dobrze znanych, jak i radości chłopaków przy przedstawianiu żeńskiej części zespołu. Po krótkiej przemowie trenerów, tym razem w całości po angielsku, głos zabrała Ania, która jeszcze raz poinformowała drużynę o planowanym na przyszły tydzień wyjeździe do Katowic, podczas którego mieli odbyć mecz sparingowy z reprezentacją Chorwacji.
Na koniec Stephane poprosił jeszcze, w imieniu Pauliny, aby zawodnicy, którym wciąż choć trochę doskwierały stare kontuzje, zgłosili się do gabinetu fizjoterapeutycznego na krótką rozmowę. Wyeliminowanie nawet tych drobnych kontuzji było kluczowe przed tak wielką imprezą. Nie mogli pozwolić sobie na to, żeby w czasie ważnego meczu zabrakło któregoś z nich.
Za młodą fizjoterapeutką z sali wyszło kilku siatkarzy, między innymi Możdżonek, Zagumny i Wlazły, przez co kilku młodszych zawodników żartowało na odchodnym, że to na pewno tylko reumatyzm.
W końcu trenerzy podziękowali za owocny dzień i pożegnali się ze wszystkimi, życząc udanego relaksu. Kiedy Stephane był już w drzwiach cofnął się i wskazał palcem Nat.
– Nathalie, pamiętaj o moja prośba!
– Tak jest - Nat pomachała na pożegnanie trenerowi i odwróciła się do dziewczyn - No, to co, czekamy na Paulinę, czy idziemy od razu pogrzać się w saunie?
– Będzie wiedziała gdzie nas szukać?
– Przecież nie będzie sama.
Dziewczyny wzięły swoje rzeczy i zaczęły powoli schodzić po schodach za głośno rozmawiającymi siatkarzami. Jak się okazało, przyczyną podniesionych głosów była kamera, wyciągnięta przez Ignaczaka, który rejestrował takie właśnie zwyczajne chwile w życiu kadry narodowej.
– O cholera, zupełnie zapomniałam... - Nina i Nat zatrzymały się razem z Anią, która stanęła nagle na środku schodów - Ja odpadam z sauny.
Spojrzały na nią pytająco, a Ania poklepała się znacząco po podbrzuszu i skrzywiła. Razem minęły drzwi, do których blondynka przyłożyła swoją kartę.
– Właśnie, zgłoście się z Pauliną po odbiór swoich kart. Bez nich nie wejdziecie same do większości pomieszczeń.
Weszły do wyłożonego mozaikowymi kafelkami pomieszczenia, w którym znajdowały się kolejne drzwi: do damskich i męskich szatni oraz bezpośrednie przejście do groty solnej. To właśnie do tego ostatniego miejsca skierowała się Ania. Nat i Nina zaś poszły do szatni, w której światło zapaliło się, gdy tylko przekroczyły próg. Gdy już były przebrane w bikini z logiem Skry Bełchatów, które za pół ceny dostępne były w sklepiku na recepcji, owinęły się białymi, grubymi ręcznikami i skierowały na teren wspólny siatkarskiego spa. Chłopcy bawili się już w najlepsze, siedząc w basenie z hydromasażem.
Nat stwierdziła, że woli się najpierw pogrzać w saunie, do której udała się sama. Dietetyczka postanowiła posiedzieć w basenie termalnym, który był najmniej zatłoczony. Dołączyła więc niepewnie do Zagumnego i Wlazłego, którzy siedzieli tam, wymieniając tylko krótkie zdania na tematy niezwiązane z siatkówką. Z radością przyjęli nowe towarzystwo, ponieważ chcieli podpytać nową „panią jadłospis” o plany wobec nich.
 ***

sobota, 18 października 2014

ROZDZIAŁ I

Stały na korytarzu i czekając na Anię, słuchały przezabawnych anegdotek, którymi Nat sypała, jak z rękawa. W końcu blondynka dołączyła do nich, więc skierowały się do wyjścia z hali. Wciąż szczebiotały między sobą, idąc w stronę „Magnolia Cafe”, która usytuowana była w pobliżu ich miejsca pracy.
Gdy usadowiły się na niesamowicie miękkich kanapach, zaczęły przeglądać w skupieniu menu. Po chwili każda z nich była już gotowa do złożenia zamówienia.
– Oooo nie... - wszystkie trzy spojrzały ze zdziwieniem na Ninę, która robiła facepalma - Zapomniałam dać Winiarskiemu ankiet dla drużyny... bez nich nie będę mogła ruszyć z planem diet na Spałę.
– Zamówimy za ciebie, leć i ogarnij wszystko. W końcu to nie jest daleko  - Paulina uśmiechnęła się do niej, a roztrzepana dietetyczka wskazała w menu jaśminową herbatę i miodownik, które chciała zamówić i zniknęła za drzwiami kawiarni.
– No cóż, dziewczyna chyba musi się przespać z tym wszystkim  - Nat mrugnęła do dwóch pozostałych dziewczyn.
Zanim kelnerka podała ich zamówienia, Nina była już z powrotem. Była lekko zdyszana, lecz to lekki rumieniec na jej twarzy zaciekawił dziewczyny.
– Biegłaś? - Nat dyskretnie dźgnęła Anię łokciem - Czy może... coś się wydarzyło?
– Nie, nic takiego - lekko drżącymi rękami zaczęła nalewać sobie jaśminowej herbaty, której aromat uwolnił się w całej kawiarni.
Paulina zanurzyła widelczyk w swoim marchewkowym cieście, a rozmowy wróciły znowu na tory związane stricte z pracą w kadrze. Dwie nowo zatrudnione dziewczyny nie miały jeszcze okazji spotkać wszystkich zawodników osobiście, dlatego Nat i Ania w skrócie opowiedziały o mniej znanych postaciach.
– Uważajcie na Kłosa i Wronę, o ile brak wam poczucia humoru. Ta dwójka może wam dopiec, ale to naprawdę zabawne chłopaki. Kręcą jakieś tam śmieszne filmiki, Nat im czasem pomaga w edycji.
– Pfff, beze mnie ich faneczki nie miałyby czego oglądać. Dobrze, że potrafią już sami obsługiwać fejsa i instagrama  - Nat dopiła swoją kawę i spojrzała na zegarek - Mamy jeszcze trochę czasu.
– A... co z Kurkiem? Nie miał grać w reprezentacji? - Paulina przywołała jego nazwisko, bo to jego twarz krzyczała do niej z billboardów Monte i przewijała się w reklamach tegoż właśnie deseru orzechowego.
– Były drobne niepo... no, chłopak nie jest w formie, w jakiej Antiga chce widzieć swoich zawodników przed tymi mistrzostwami. Tyle.
– Ja tam się cieszę, że wrócił Wlazły i Guma.
– Ty na pewno - Ania przewróciła oczami.
– O co ci chodzi? Przecież wiesz, że zawsze ich lubiłam i cieszy mnie, że będą walczyć o złoto.
– No tak, a jeszcze bardziej cieszysz się, że nie będziesz musiała użerać się z Kurusiem - starsza dziewczyna wzruszyła ramionami na widok czerwonej na twarzy Nat.
Dwie pozostałe siedziały z oczami wbitymi w puste talerzyki.
– Eh, żeby wszystko było jasne, Bartek i ja nie jesteśmy razem już od 5 lat. I nie chcę od nikogo słyszeć aluzji na jego temat, ok? - Nat sięgnęła po portfel i zostawiła na stole odliczone pieniądze, po czym przeprosiła i skierowała się do toalety.
– No tak, a poza tym lepiej nie wtrącajcie się między Nat i Kubiaka. Jak się kłócą, to lepiej omijać ich szerokim łukiem. Ja nie wiem, o co można się sprzeczać z tym cudownym człowiekiem, ale nie moja sprawa.
Paulina dołożyła swoje pieniądze na kupkę monet i banknotów leżących już na stole. Poczuła, że musi w końcu o to spytać.
– Czy oni w ogóle wiedzą, że tym razem to kobieta będzie ich głównym fizjoterapeutą? Trochę boję się, że mogą z tego wyniknąć dziwne sytuacje.
– Nie będę cię oszukiwać, z początku na pewno nie będą stronić od żartów, ale pracowałaś przecież z facetami w tym wieku. Kawałek chudego Kłosa chyba cię nie zawstydzi? - Ania mrugnęła do niej. 
Paulina uśmiechnęła się z ulgą, a i Nat wróciła właśnie z łazienki, więc mogły zebrać się i wrócić do hali, aby przyjrzeć się popołudniowemu treningowi oraz zamienić kilka słów z samymi zawodnikami, co miało odbyć się zaraz po prezentacji nowych członków kadry.
 ***

sobota, 11 października 2014

PROLOG

Ania spojrzała pytająco na trenera kadry. Bardzo lubiła patrzeć w jego oczy, ale jego decyzja o zatrudnieniu tak dużej ilości nowych osób tuż przed Mistrzostwami Świata sprawiły, że musiała ugryźć się w język. Miała nadzieję, że Stephane wiedział, co robi.
- No, okej, ale żadnych więcej niespodzianek!
- Nie, już nie mam niespodżonek dla ciebie - Stephane wyszczerzył się i beztrosko przeczesał swoje jasne włosy.
Dziewczyna wygładziła czarne legginsy i wzięła do rąk tablet, gdzie w swoim elektronicznym terminarzu wprowadziła najważniejsze zadania na nadchodzący tydzień i nazwiska trzech rekrutów w drużynie. Szła wolno w stronę wyjścia z hali. Nagle ktoś wpadł na nią i jedyne co zdążyła zrobić, to zatkać sobie uszy, aby nie słyszeć dźwięku spadającego na podłogę tabletu. Otworzyła z lękiem oczy i zobaczyła czyjś tors. Spocona koszulka opinała się na nim kusząco. Spojrzała trochę wyżej i zobaczyła zatroskaną minę bruneta, który trzymał w jednej ręce jej czarnego samsunga.
- Uh, ma się ten refleks, co?
- Chyba raczej masz cholerne szczęście!! - wydarła mu swój sprzęt i odeszła w stronę korytarza, tupiąc wymownie nogami.
- Andrzej jestem! Ale to chyba wiesz... - Wrona zaklął po cichu, co nie umknęło uwadze jego najlepszego kumpla. Karol dał mu kuksańca w bok i mrugnął.
- Nic z tego stary. Za wysokie prooooogi... - śmiejąc się, odebrał, wystawioną przez Fabiana, piłkę i, jak gdyby nigdy nic, chłopcy wrócili do przerwanego na krótko treningu
Blondynka szła, wściekła na jednego z młodzików, kiedy zauważyła Winiarskiego, stojącego przy automacie z napojami. Pomachała do niego i uśmiechnęła się, bo widok tego zawodnika zawsze wzbudzał w niej radość. Michał podszedł do niej z dwiema kawami, dla siebie wziął espresso, a dla niej białą. Dobrze wiedział czego o 11 rano potrzebuje „pani od PR-u”.
- Chłopaki dokazują?
- Nie, to nie tak. Trener znowu zrobił zamieszanie w kadrze. Już widzę te nagłówki w Wyborczej i Fakcie... a wszystko na mojej głowie - dziewczyna westchnęła ostentacyjnie, ale zapach kawy poprawił jej trochę nastrój. Podobnie jak obecność Michała.
- Wiem, że dasz sobie ze wszystkim radę. To największa impreza w naszej karierze, w karierze każdego z nas, ale pamiętaj, że Polaki to cebulaki! Nie wchodzimy na pudelki, ciacha.net też omijamy i już masz połowę stresów z głowy - Winiar obdarzył ją uśmiechem i zniknął w szatni.
Kierując się w stronę schodów, spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Co prawda jej bokserka była lekko wydekoltowana, ale nie rozumiała skąd takie nagłe zachowanie Wrony. Nie spędzali ze sobą, póki co, dużo czasu, a już na pewno nie miała zamiaru spoufalać się z kimś z Warszawy.
Tak, teraz tyyyyylko wprowadzić te świeżynki do kadry. Ciekawe, co zrobią fani, kiedy zobaczą, że Stephane przyjął jakiegoś kudłatego młokosa zamiast Kurka... zjedzą nas wszystkich żywcem!!
*** 
Paulina siedziała w autobusie, na kolanach trzymając swoją torbą sportową z addidasa. Głowa nadal bolała ją po szalonej imprezie w gronie niemieckich przyjaciół i po długim locie z Berlina. Oczywiście, nie obyło się bez opóźnień. Zdecydowanie jednak wolała już siedzieć w tej rozpędzonej puszce ze skrzydłami niż w gorącym autobusie, który rzekomo był klimatyzowany i przesuwał się w tempie żółwia po dziurawych polskich drogach.
Spojrzała na swoje odbicie w szybie. Miała na twarzy tylko lekki makijaż, nie lubiła podróżować w pełnej „tapecie”. Strój też miała wygodny: czarna bluza z numerem 35, legginsy w róże, a na nogach oldschoolowe, białe addidasy. Włosy spięte w luźnego koka dodawały jej kilku centymetrów, chociaż przy dwumetrowych członkach kadry i tak na niewiele się to miało zdać.
Chyba już spóźniła się na spotkanie z zespołem, ale nie przejmowała się tym. Z powodu spontaniczności podjętej decyzji, zapomniała sprawdzić, kto dowodził teraz kadrą, miała tylko adres hali, w której siatkarze odbywali tego dnia pierwszy trening. Była ciekawa, kim była osoba, która nakłoniła tak wielu członków starej kadry do powrotu na Mistrzostwa. Zawsze marzyła o pracy z tymi wielkimi, ale nie wierzyła, że naprawdę ją to spotka, i to w czasie tak ważnej imprezy w ojczyźnie.
Kiedy wysiadała z autobusu, czuła na sobie ciekawski wzrok zazdrosnych nastolatek, które jechały dalej, do szkoły. Rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś przyjemnej kawiarni z wi-fi, do której mogłaby skoczyć na kawę w czasie przerwy. Jej wzrok padł na, wyglądający na nowoczesny lokal z klimatem, „Magnolia Cafe”. Pokiwała głową z aprobatą. Poprawiwszy czarne hawkersy, ruszyła z łomoczącym sercem w stronę drzwi wejściowych.
- Przepraszam, nazywam się Paulina, mam być nowym fizjoterapeutą reprezentacji... - pani na recepcji uśmiechnęła się do niej z politowaniem.
- A ja nową żoną Winiarskiego - kobieta pokręciła głową i zaśmiała się bezczelnie. Paulina uderzyła dłonią w blat i rzuciła przed oczy siwiejącej recepcjonistki swoją umowę, którą przefaksowano jej 2 dni wcześniej.
- Więc, powie mi pani, gdzie mam się udać?
Speszona, zerknęła na papiery Pauliny i odchrząknęła głośno, pokazując dłonią w stronę schodów na lewo od recepcji. Schodziła po nich pospiesznie młoda blondynka, rozmawiając przez telefon. Dziewczyna ruszyła w stronę schodów, kiedy blondynka chwyciła ją za rękaw bluzy i, wciąż rozmawiając, pokazała Paulinie, aby chwilę poczekała.
- No, już... Przepraszam. Jestem Ania, będziemy razem pracować z chłopakami - podały sobie dłonie i wymieniły niepewne uśmiechy.
- Idź na razie do biura kadry trenerskiej, za 15 minut mamy spotkanie. Okazuje się, że przypadkiem WSZYSCY są spóźnieni. Wszyscy, oprócz mnie.
Blondynka wywróciła oczami i poszła w stronę wyjścia. Paulina westchnęła i zaczęła wspinać się po schodach. Kątem oka zobaczyła dwóch wielkoludów, którzy żartowali sobie z czegoś i wymieniali kuksańce.
„W sumie praca z nimi nie może być taka zła” - pomyślała brunetka i z uśmiechem skierowała się do wyznaczonego pokoju. W pamięci wciąż miała filmiki kręcone przez Ignaczaka, w których zobaczyła, że sportowcy tak naprawdę nie byli tylko ciężko pracującymi mrukami – a tego obawiała się najbardziej.
 *** 
Zerknęła jeszcze raz w lustro i poprawiła włosy. Wzięła płócienną torbę z logiem Kłos vs Wrona W(E)AR 2014., założyła swoje duże słuchawki na głowę i wyszła z mieszkania. Oczywiście, gdy tylko wyszła z klatki schodowej, odezwał się jej telefon. Dzwoniła spec od PR i zarazem jej najlepsza przyjaciółka, Ania.
- Za ile będziesz? Mieliśmy zacząć zebranie już 5 minut temu!
- Spokojnie, przecież nikomu nic się nie stanie. Zresztą, nie jestem potrzebna od samego początku.
Wciąż rozmawiając z przyjaciółką, wsiadła do autobusu. Po wczorajszej imprezie z okazji powrotu Mariusza Wlazłego do kadry, wolała nie ryzykować siadania za kółkiem.
 - Chłopcy już są? Chciałam zrobić tym razem PRAWDZIWY wywiad z Wlazłym. To, co nagraliśmy wczoraj na imprezie, raczej nie przysporzyłoby mi nowych fanek na blogu...
Dziewczyny śmiały się jeszcze przez moment, wspominając wczorajsze wygłupy, które jednak skończyły się krótko po północy, kiedy Winiar wpakował Mariusza do taksówki i pogroził wszystkim palcem. Nat po pożegnaniu się z Anią, która na koniec prosiła jeszcze raz o szybkie dotarcie na halę, rozejrzała się po autobusie. Jakaś starsza pani z uznaniem uśmiechnęła się do niej. Lekko speszona, założyła znowu słuchawki i puściła nowy album Skrillexa, który nad ranem zakupiła przez serwis beatport.
Z lekką obawą zaczęła przeglądać zdjęcia, które robili sobie wczoraj na imprezie w domu trenera. Większość z nich była lekko zamazana, ale przy jednym poczuła ogromną gulę w gardle. Nie mogła sobie przypomnieć momentu, w którym zrobiła takie selfie z Kubiakiem. Niby nic złego, po prostu dawał jej buziaka w policzek, no, może trochę za blisko jej ust. Ale to po prostu nie przystoi osobom, które na co dzień z ledwością się tolerują. Winiarski długo pracował nad tym, aby obecność Nat nie drażniła Dzika. Nikt nie mógł pojąć dlaczego młoda dziewczyna działała na niego, jak płachta na byka, i vice versa. Sama już zapomniała o co poszło, minęło już z 10 dobrych lat odkąd ich licealna paczka rozbiła się przez jakąś głupotę, którą podobno powiedział jej były.
Otrząsnęła się z zamyślenia i w ostatniej chwili wyskoczyła na swoim przystanku. Na parkingu stało kilka aut, a słońce poraziło ją swoim blaskiem. Ściągnęła miętową marynarkę z rękawkami 3/4 i poprawiła biały tank top, który świetnie kontrastował z eleganckimi, szarymi spodenkami. Lubiła takie połączenie stylów: sportowego i eleganckiego. Czuła się w nim kobieco, ale nie musiała martwić się o swoją garderobę, chociażby biegnąc gdzieś w pośpiechu czy wygłupiając się z chłopakami z zespołu.
Sprawdziła jeszcze raz czy w torbie znajdowały się wszystkie notatki, nad którymi siedziała od tygodnia i popchnęła ciężkie drzwi wejściowe.
 ***
Siedziała na skórzanej kanapie na korytarzu hali, a w dłoniach przewracała wizytówkę trenera Blain'a. Słyszała zza ściany wiele piłek odbijających się z impetem o parkiet i krzyki siatkarzy. To był zupełnie inny świat od tego, do którego przywykła; nie rozumiała jeszcze co tu robi, ale na pewno chciała wyrwać się z pracy w osiedlowej kawiarni. Nie po to przecież studiowała 5 lat z hakiem na dietetyce w Warszawie, żeby parzyć kawę i piec serniki. Chociaż zawsze wydawało jej się, że do pracy z kadrą potrzebni byli ludzie z większym wykształceniem i, co najważniejsze, doświadczeniem.
Widząc ludzi przechodzących od czasu do czasu po korytarzu, poczuła, że jej strój był trochę zbyt oficjalny. Miała na sobie czarne, eleganckie spodnie, kremowy sweter „nietoperz”, pod który włożyła białą koszulkę na ramiączkach. Na nogach zaś miała szpilki, wybrane pod kolor swetra. Biżuterię też mogła sobie darować... wtedy strój wyglądałby bardziej jak na luźne spotkanie sportowców. Gdyby miała więcej czasu skoczyłaby do domu, aby zmienić ubranie na bardziej komfortowe.
Sprawdziła na telefonie godzinę i zaczęła się niepokoić. Podniosła głowę i stanęła oko w oko z porażająco błękitnymi oczami kapitana drużyny.          
- O, pani jadłospis! Zati prosił, żeby nie robić mu zupy mlecznej. No i... - zbliżył się, żeby szepnąć jej do ucha  - Zero fasoli, po niej Konar zapomina o byciu dżentelmenem. Jestem Michał!
- Wiem... miło poznać - zrobiło jej się strasznie głupio. Wstała i wymieniła uścisk z niesamowicie wysokim, przystojnym Winiarskim - Nina jestem. Trener Blaine zaproponował mi miejsce w kadrze. To znaczy, nie jako zawodnik, tylko dietetyk!
- No kurde, a już myślałem, że będziesz nowym libero - Winiarski udawał przez chwilę zawiedzionego i uśmiechnął się do niej - Nic się nie martw, ogarnę chłopaków, żeby grzecznie z tobą współpracowali.
Winiarski oddalił się lekkim krokiem w stronę schodów, a Nina stała nadal przed kanapą, z ręką zlaną zimnym potem. Po chwili otrząsnęła się i zerknęła na ankiety dotyczące preferencji żywieniowych, alergii itp., które miała przekazać przecież kapitanowi kadry, do wypełnienia przez wszystkich zawodników. No cóż, zrobi to po zebraniu.
Zostało jej jeszcze jakieś 10 minut, ponieważ spec od PR, Ania, przekazała jej wcześniej, że większość oczekiwanych osób spóźni się. Z tego, co zdążyła usłyszeć, powodem była impreza, która miała miejsce dzień wcześniej. Wykorzystała ten czas na przejrzenie w internecie profili zawodników powołanych do tymczasowej kadry. Nie brakowało tam wielkich nazwisk jak właśnie Winiarski, Wlazły, Ignaczak czy Zagumny, ale pełno też było mniej znanych. Zainteresował ją szczególnie chłopak o uroczych brązowych oczach i burzy włosów na głowie. Podchodziła jednak do tego z rezerwą, przecież większość tych chłopaków była młodsza od niej i zapewne zajęta od lat. Tacy już byli siatkarze... Zresztą nie po to tutaj przyszła.
Z daleka już zauważyła sylwetki obu trenerów i poznanej już Ani. Pomachali jej i zawołali do siebie. Miało zacząć się ich pierwsze wielkie zebranie. Modliła się, aby wypaść na nim jak najlepiej.


Gdyby tylko wiedziała, że każda z 10 osób siedzących na sali modliła się dokładnie o to samo...

**************************************************************************************
Tak oto przedstawia się prolog mojego nowego opowiadania. Jako totalna świeżynka w świecie siatkarskiej twórczości mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło i będziecie tutaj częstymi gośćmi. Oczywiście bardzo zachęcam, aby zostawiać jakieś namiary na siebie, będę odwiedzać i czytać wasze opowiadania z ciekawością.
Kilka słów o samym opowiadaniu - będzie to historia czterech dziewczyn, które dołączyły do kadry siatkarskiej, aby przygotować zawodników do Mistrzostw Świata 2014.
Ania, pani od PR-u, będzie miała ręce pełne roboty, zarówno tłumacząc się przed mediami z kolejnych decyzji Stephane'a Antigi, jak i zmagając się z upartym Andrzejem Wroną czy uroczy, acz nieśmiałym Pawłem Zatorskim. Jaką rolę w tym wszystkim odegra Michał Winiarski?
Nowa w zespole 'pani jadłospis', czyli Nina zatroszczy się o żołądki siatkarzy, ale czy uda się jej zatroszczyć również o serduszko roztrzepanego Karola Kłosa, a może zamkniętego w sobie Mateusza Miki? Czy w jej życiu pojwi się ktoś jeszcze, nie do końc związany z kadrą?
Paulina, nieco aspołeczna, ale ambitna fizjoterapeutka, z ogromnym poczuciem humoru. Co połączy ją z Marcinem Możdżonkiem? Czy może ktoś inny skradnie serce niedostępnej brunetki?
Do tego dołączy niezależna freelancer, Nat, zostając asystentką trenera Antigi. Czy jej fascynacja żonatym mężczyzną nie przekroczy granic zawodowych i moralnych? A może dawna znajomość z licealnym kolegą, Michałem Kubiakiem, sprawi, że jej serce zabije mocniej?

Aby nie wprowadzać zamieszania, nowa notka będzie publikowana W KAŻDĄ SOBOTĘ. Zachęcam gorąco do komentowania, zostawiania swoich opinii, czy konstruktywnej krytyki. Jestem otwarta na wasze sugestie, aczkolwiek bezmyślnego hejtowania tolerować nie będę.
Pozdrawiam, 
E. Lizz